U Trzech Braci to restauracja w centrum Cieszyna, której właściciele nie zamknęli mimo obostrzeń związanych z koronawirusem. Zostali za to ukarani. Teraz wygrali w sądzie.
W środku ferii zorganizowano protesty przeciwko edukacji zdalnej. "W szkołach trwa permanentny lockdown, rodziców i dzieci zamyka się w areszcie domowym".
A więc dociągnęliśmy. Koniec roku. Jaki ten rok był dla was? Jesteście bliżej siebie czy może przeciwnie? Mam wrażenie, że moja opowieść to także i wasza opowieść.
Pustoszeją knajpy, zamykają się urzędy, interesantów przestają wpuszczać spółdzielnie mieszkaniowe. Odwoływane są też już zaplanowane kolędy. - Ludzie są odpowiedzialni, sami robią sobie lockdown - mówi właściciel lokalu w Katowicach.
Ośrodki narciarskie w Beskidach intensywnie przygotowują się do sezonu. Przedstawiciele rządu zapowiedzieli, że nie będą rekomendowali zamknięcia branży, ale po zeszłorocznych przejściach właściciele stacji są sceptyczni wobec takich obietnic.
Właściciele ośrodków narciarskich apelują do rządu o pilne rozpoczęcie rozmów z branżą narciarską. Stacje - także te w Beskidach - przygotowują się już do sezonu, ale wciąż nie wiedzą, jak będzie on wyglądał.
Właścicielka katowickiej restauracji Bułkęs miała zostać ukarana za otwarcie lokalu pomimo spowodowanego koronawirusowymi obostrzeniami zakazu. Sąd jednak umorzył sprawę.
Zespół Szkół Technicznych i Ogólnokształcących "MERITUM" im. Piotra Kołodzieja w Siemianowicach Śląskich zajął siódme miejsce w ogólnopolskim rankingu szkół, które zadbały o dobrostan młodzieży w lockdownie.
Sąd w Katowicach umorzył sprawę właścicielki klubu Bavitto, której policja zarzuciła złamanie zakazu działalności w czasie lockdownu. - Jej zachowanie nie wyczerpało znamion wykroczenia - uznał sędzia Krzysztof Kwiatkowski.
Od soboty hotele będą mogły przyjmować gości. W Beskidach nie mogą się już na nich doczekać.
Podróż samochodem z Bielska-Białej do Kęt zajmuje pół godziny. Tam zaczyna się inny świat, w którym można legalnie pójść do kosmetyczki czy fryzjera. Niektórzy z tego korzystają.
Rząd łagodzi obostrzenia związane z koronawirusem. Zniesiono zakaz dla salonów fryzjerskich i kosmetycznych, a do klas 1-3 powróci nauka hybrydowa. Wyjątkiem jest pięć województw, w tym śląskie, w których lockdown dalej będzie obowiązywać.
W katowickim Giszowcu jest niezwykła firma. Produkuje słomki z żyta i sprawia, że ludzie stają się potrzebni.
Przedsiębiorcy buntują się przeciwko nowym obostrzeniom. Nie wszystkie salony fryzjerskie i kosmetyczne zostały zamknięte. Działa także podziemie.
Piątek to ostatni dzień przed lockdownem z powodu koronawirusa, kiedy można skorzystać z usług fryzjerów i kosmetyczek.
Rząd wprowadza kolejny lockdown z powodu koronawirusa. Ludzie masowo ruszyli na zakupy do sklepów budowlanych i meblowych.
Rząd zamyka jeszcze więcej sklepów, a także żłobki, przedszkola, salony kosmetyczne. Kościoły pozostaną otwarte.
Pandemia, a właściwie obostrzenia z nią związane, znowu przypomniała sobie o klubach niższych lig. Tym razem jednak wybiórczo, niesprawiedliwie i w sposób trudny do zaakceptowania.
Od soboty hotele znowu nie mogą przyjmować gości, zamknięte zostały także stoki. Niektóre kolejki w Beskidach są jednak czynne, a chętni mogą pojeździć na nartach.
Lockdown zamknie część sklepów w Gemini Park Bielsko-Biała i Gemini Park Tychy. Jak zapowiadają przedstawiciele galerii, od soboty klienci będą mieli dostęp do ponad 30 proc. oferty.
- To, co teraz obserwujemy, to jest kalka z października. Problem w tym, że startujemy z dużo wyższego pułapu i mamy groźniejszy wariant wirusa. Dlatego obecna fala zachorowań będzie wyższa i dłuższa - mowi dr hab. Jerzy Jaroszewicz, kierownik oddziału chorób zakaźnych w Szpitalu Specjalistycznym nr 1 w Bytomiu.
Adam Niedzielski, minister zdrowia, poinformował, że od 20 marca rozpocznie się nowy lockdown. Przedsiębiorcy, ale tez zwykli pracownicy, są załamani.
Polacy boją się kolejnego lockdownu, ale mimo to rezerwują miejsca noclegowe w Beskidach na Święta Wielkanocne i majówkę. O wakacjach też już myślą.
Przez kolejne miesiące i lata też będzie umierać nas więcej z powodu niepostawionych na czas diagnoz i nierozpoczętego w porę leczenia.
W Beskidy ciągną tłumy. Rządzący mówią, że nagromadzenie turystów może doprowadzić do wzrostu zakażeń i kolejnego lockdownu. Ale czy można mieć pretensje do ludzi, że chcą się wyrwać z domów, skoro im na to pozwolono?
W beskidzkich miejscowościach po otwarciu stoków i hoteli nie było takich ekscesów, jakie miały miejsce w weekend na zakopiańskich Krupówkach. Górale liczą na zminimalizowanie strat, ale podkreślają, że wszystko zależy od zachowania przyjezdnych i pogody.
Panie premierze, proszę mi uczciwie poradzić, co w mojej sytuacji mam robić i co mają zrobić moi znajomi, którzy utrzymują się tylko z turystyki i od prawie roku nie mają za co żyć? - pyta Andrzej Cienciała, przedsiębiorca z Wisły.
W Beskidach tłumy. Znalezienie noclegu to nie problem, ale trzeba zapłacić co najmniej o 20 proc. więcej niż zwykle.
- Decyzja rządu o utrzymaniu lockdownu nie opiera się na dowodach. W tej chwili to dmuchanie na zimne oparte na symulacji i obserwacji tego, co się dzieje wokół - mówi prof. Robert Flisiak.
- Mogę zapłacić rachunki i kupić jedzenie. Mój znajomy, który w Polsce pracował w branży pozbawionej dochodów, odebrał sobie życie - opowiada Przemysław Pestyk, bielszczanin, który kilka lat temu wyjechał do Francji.
Ośrodek Klepki w Wiśle jest pierwszym w Beskidach, który zdecydował się przyjąć w piątek narciarzy mimo rządowych zakazów.
Osoby niepełnosprawne apelują o ujęcie ich w priorytetowych grupach do zaszczepienia przeciwko COVID-19. Póki co rządzący nie chcą się zgodzić.
Wszystko jedno, czy zbankrutujemy z powodu lockdownu czy kar za złamanie obostrzeń - mówią górale z Wisły. - Nie prosimy o jałmużnę, chcemy pracować - apelują do rządu.
Pub Klubowa i klubokawiarnia Galimatjas, lokale mieszczące się przy ul. Mariackiej, ogłosiły na wtorek "wielkie otwarcie", bo nie otrzymały środków z tarczy antykryzyowej.
- Ze statystyk opublikowanych tuż przed listopadowym zamknięciem branży wynikało, że pracę straciło w tym roku niemal 40 proc. osób zatrudnionych w polskim hotelarstwie. Branża hotelowa będzie się odbudowywała przez kilka lat, to nie nastąpi szybko - mówi Grzegorz Wieczorek, partner firmy doradczej IWH Inwestuj w Hotele.
- Nie wiem, czy jest jeszcze ekonomiczny sens prowadzenia baru. Zastanawiam się, czy dalej ryzykować, czy zacząć szukać innej pracy. Sytuacja kosztuje mnie dużo nerwów, bardzo źle sypiam - mówi Dominik Tokarski, właściciel baru KATO przy ulicy Mariackiej w Katowicach.
- Nowy lockdown jest działaniem nadmiarowym, prawdopodobnie robionym na zapas. Zamknięcie gospodarki i szkół może doprowadzić do tego, że nie będzie komu i za co leczyć - mówi prof. Robert Flisiak.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.