Pacjenci przychodni prywatnej z Chorzowa byli zdziwieni, kiedy przed zaszczepieniem preparatem firmy AstraZeneca musieli podpisać oświadczenie o udziale w eksperymencie medycznym.
- Powoli wraca zaufanie do szczepionki AstraZeneca - zapewnia minister Michał Dworczyk. Do wczesnego popołudnia na szczepienie tym preparatem zapisało się wczoraj 345 tys. osób z grupy 65-66 lat. To więcej niż w zeszłym tygodniu, kiedy odbyły się zapisy dla 67- i 68-latków, ale wciąż mniej, niż oczekiwał rząd.
- To, co teraz obserwujemy, to jest kalka z października. Problem w tym, że startujemy z dużo wyższego pułapu i mamy groźniejszy wariant wirusa. Dlatego obecna fala zachorowań będzie wyższa i dłuższa - mowi dr hab. Jerzy Jaroszewicz, kierownik oddziału chorób zakaźnych w Szpitalu Specjalistycznym nr 1 w Bytomiu.
Kolejne kraje zawieszają szczepienie preparatem AstraZeneca. Coraz więcej osób rezygnuje z przyjęcia tej szczepionki także w Polsce. - Dostanę 2 tys. dawek, a zapisało się tylko 800 osób - mówi dyrektor szpitala w Gliwicach.
Szpitale narzekają, że część nauczycieli, którzy zgłosili się na szczepienia, nie przychodzi. Niektórzy zaraz po szczepieniu proszą o zwolnienie chorobowe. Tymczasem według danych GIS niepożądane objawy po szczepieniach ma zaledwie 0,1 proc. osób.
Firma AstraZeneca poinformowała, że zaplanowana na ten tydzień dostawa 389 tys. dawek szczepionki do Polski nie dojdzie do skutku. Dostawa nastąpi dopiero w przyszłym tygodniu i będzie mniejsza. Agencja Rezerw Materiałowych zapewnia, że to nie wpłynie na proces szczepienia nauczycieli.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.