Rodzice uczniów szkoły z katowickiego Nikiszowca na początku lutego dostali deklaracje zapisu swoich dzieci na lekcje religii w przyszłym roku szkolnym. - To tylko moje wewnętrzne, niezobowiązujące rozeznanie - tłumaczy dyrektorka.
Katecheci walczą o zachowanie godzin lekcyjnych. Jeśli ich pomysł zostanie zrealizowany, to katolicy, paradoksalnie, mogą stracić w szkołach uprzywilejowaną pozycję.
Do tej pory ministra edukacji Barbara Nowacka deklarowała, że w sprawie reformy szkolnych zajęć religii nie cofnie się o krok. Stało się inaczej. - Ustąpiliśmy w pewnych kwestiach Kościołowi - poinformowała jej zastępczyni Katarzyna Lubnauer.
Od września liczba godzin szkolnych zajęć religii zostanie ograniczona z dwóch do jednej tygodniowo. Kościół sprzeciwia się temu, ale przygotowuje plan awaryjny. Problem w tym, że większość dawnych salek katechetycznych pełni już nowe funkcje.
Katecheci nie chcą pogodzić się ze zmianami w organizacji szkolnych zajęć religii. Uważają, że siłę przebicia zapewni im pozyskanie nowych członków dla Stowarzyszenia Katechetów Świeckich.
Odsetek uczniów chodzących na szkolne zajęcia religii gwałtownie spada - potwierdza raport Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Dane zebrane przez społeczników świadczą o tym, że frekwencja na szkolnej katechezie jest jeszcze niższa niż twierdzi ISKK.
"Potrzeba odważnego katechety, który jest gotowy złożyć pozew do Strasburga. To będzie medialnie nośne" - apeluje do swoich członków i sympatyków Stowarzyszenie Katechetów Świeckich.
W związku ze spadkiem liczby uczniów zapisanych na szkolną religię, a także planowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zmniejszeniem liczby godzin tych zajęć, katecheci próbują się przekwalifikować. Rodzi to poważne problemy.
Projekt rozporządzenia ograniczającego szkolne zajęcia religii do jednej godziny tygodniowo i nakazujący ich organizację przed lub po bloku lekcji obowiązkowych został opublikowany we wtorek 1 października na stronie Rządowego Centrum Legislacji.
Arcybiskupa Adriana Galbasa, metropolitę katowickiego martwi, że katecheci są traktowani jak guślarze, czarownicy albo wróżbici. Przyznaje jednak, że religia w szkole potrzebuje reformy.
Umieszczenie zajęć religii przed lekcjami lub po nich to zaproszenie dla rodziców do wypisania z nich dzieci. W końcu rodzice to poganie, a ich dzieci trzeba kształtować, bo z domu nie wyniosły odpowiednich wartości - piszą katecheci na zamkniętej grupie dyskusyjnej. Dołączyliśmy do niej.
Obowiązkowy wybór między zajęciami z religii lub etyki miał być sposobem na podniesienie spadającej frekwencji na szkolnej katechezie. Mógłby przynieść jednak odwrotny skutek i kosztować za dużo, dlatego Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, wycofuje się z pomysłu.
Uczniowie i rodzice nie chcą wigilii klasowych z łamaniem się opłatkiem, modlitwą i czytaniem Biblii. Zamiast tego proponują świeckie spotkania zimowe.
Tylko ośmiu chętnych do nauki w Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym w Katowicach, czyli dwa razy mniej niż w 2020 r. Kryzys powołań widać już w szkołach - kuria przyznaje, że z powodu braku katechetów zamiast dwóch godzin religii w szkołach może będzie tylko jedna.
Sosnowiec na lekcje religii w szkołach przeznaczy w tym roku ponad 6,9 mln zł, Rybnik koło 6 mln zł. Tymczasem wciąż ubywa uczniów, którzy chcą chodzić na te zajęcia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.