Projekt rozporządzenia ograniczającego szkolne zajęcia religii do jednej godziny tygodniowo i nakazujący ich organizację przed lub po bloku lekcji obowiązkowych został opublikowany we wtorek 1 października na stronie Rządowego Centrum Legislacji.
Arcybiskupa Adriana Galbasa, metropolitę katowickiego martwi, że katecheci są traktowani jak guślarze, czarownicy albo wróżbici. Przyznaje jednak, że religia w szkole potrzebuje reformy.
Umieszczenie zajęć religii przed lekcjami lub po nich to zaproszenie dla rodziców do wypisania z nich dzieci. W końcu rodzice to poganie, a ich dzieci trzeba kształtować, bo z domu nie wyniosły odpowiednich wartości - piszą katecheci na zamkniętej grupie dyskusyjnej. Dołączyliśmy do niej.
Obowiązkowy wybór między zajęciami z religii lub etyki miał być sposobem na podniesienie spadającej frekwencji na szkolnej katechezie. Mógłby przynieść jednak odwrotny skutek i kosztować za dużo, dlatego Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, wycofuje się z pomysłu.
Uczniowie i rodzice nie chcą wigilii klasowych z łamaniem się opłatkiem, modlitwą i czytaniem Biblii. Zamiast tego proponują świeckie spotkania zimowe.
Tylko ośmiu chętnych do nauki w Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym w Katowicach, czyli dwa razy mniej niż w 2020 r. Kryzys powołań widać już w szkołach - kuria przyznaje, że z powodu braku katechetów zamiast dwóch godzin religii w szkołach może będzie tylko jedna.
Sosnowiec na lekcje religii w szkołach przeznaczy w tym roku ponad 6,9 mln zł, Rybnik koło 6 mln zł. Tymczasem wciąż ubywa uczniów, którzy chcą chodzić na te zajęcia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.