Na terenie Rotuza znaleziono daniela bez głowy, a granica rezerwatu obstawiona jest ambonami myśliwskimi. Sprawa zostanie przekazana policji.
Wilk Licho został przed rokiem potrącony przez samochód na ruchliwej DK 58, pomiędzy Piszem i Rucianem-Nidą. Udało się go uratować i po leczeniu w ośrodku w Bielsku-Białej wrócił na wolność. Teraz ślad po nim zaginął.
Małgorzata Bednarek zwróciła uwagę myśliwym polującym w pobliżu jej domu. Wsparł ją mąż. Niedługo później zasiedli na ławie oskarżonych. W poniedziałek zapadł wyrok w sprawie utrudniania polowania.
Dom Małgorzaty Bednarek stoi nieopodal stawów, wokół których regularnie odbywają się polowania. - Na podwórku znajdywałam martwe ptaki. Ponieważ zwracałam myśliwym uwagę, mam w sądzie dwie sprawy karne i mogę iść do więzienia - mówi pani Małgorzata.
W związku z planowanym masowym odstrzałem dzików kilkadziesiąt osób protestowało w sobotę w Katowicach.
Pod jedną z ambon położonych na terenie obwodu gliwickiego Koła Łowieckiego Ostoja ktoś ustawił lizawkę dla zwierząt. - To zwykłe kłusownictwo - oceniają myśliwi spoza koła, którzy zaalarmowali nas w tej sprawie.
Jest odważny, w biały dzień spaceruje po ulicach, wchodzi na posesje, zabija kury. Lis od miesiąca grasuje w Bojszowach. - Prosimy, żeby władze coś z nim zrobiły - denerwują się mieszkańcy.
Mieszkańcy Osiedla Stałego w Jaworznie usłyszeli strzały. Gdy wyjrzeli przez okna, zobaczyli myśliwych polujących między blokami na dziki.
- Był spokojny, nie szarpał się, można powiedzieć, że czekał na pomoc - tak opisuje zachowanie borsuka złapanego we wnyki przez kłusownika leśniczy Piotr Miłoch z leśnictwa Łysa Góra, który uwolnił zwierzę.
Pan Marek podczas spaceru po lesie natknął się najpierw na klatkę z psującym się, woniejącym już mięsem, a potem na beczkę wypełnioną czymś pachnącym kukurydzą. Zrobił zdjęcia. - Nikt już nie powinien mieć wątpliwości, że myśliwi wabią zwierzęta, do których potem strzelają - mówi.
Pan Roman z Gołuchowic hoduje konie i nie lubi myśliwych. Kiedy zauważył, jak jeden z nich przygotowywał się do polowania na polu sąsiada, postanowił zareagować. Myśliwy natychmiast zadzwonił na policję. Teraz już może, bo weszła w życie ustawa zwana potocznie lex Ardanowski.
Wydawca czasopisma dla myśliwych zaprasza do udziału w konkursie. Nagrody, np. lornetki ufundowane przez sklep z Będzina czekają na tych, którzy zastrzelą najwięcej lisów i jenotów.
Las dla ludzi, nie dla myśliwych - grupa Śląsk Przeciw Myśliwym organizuje we wtorek protest pod Teatrem Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach. Nie zgadzają się na odstrzał dzików.
Ustawa zgłoszona przez posłów PiS ma utrudnić życie ekologom, którzy kontrolują działalność myśliwych, ale może dotyczyć każdego, kto wejdzie do lasu i przeszkodzi w polowaniu.
Myśliwy przebywający w lesie na terenie gminy Tworóg usłyszał strzał, a później zobaczył mężczyzn ciągnących martwą sarnę w kierunku pobliskiej posesji. Powiadomił policję.
Ksiądz Jacek Pędziwiatr, dziennikarz i były rzecznik prasowy kurii diecezji bielsko-żywieckiej, wybrał się w góry, żeby pobiegać. Spotkał myśliwych, wszystko opisał. Osoby kochające zwierzęta biją mu brawo, myśliwi krytykują, pisząc, że tylko "wypełniają wolę bożą".
Agnieszka i Sebastian, małżeństwo z Bytomia, chcą, aby myśliwi na dobre wynieśli się z lasów. Dlatego spacerują razem z nimi i uniemożliwiają w ten sposób strzelanie do zwierząt.
Resztki dzika znalazł przy ul. Gościnnej w Panewnikach mieszkaniec Katowic. Sprawą zajęła się straż miejska.
Pani Agnieszka wraz z mężem, wracając do domu, znaleźli przy drodze rannego kozła sarny. Poinformowali o tym policjantów, a ci mieli zawiadomić weterynarza. Zamiast lekarza przyjechał myśliwy.
W niedzielę w lesie w Bytomiu zaplanowano polowanie. Było nerwowo, interweniowała policja, ale nie padł ani jeden strzał.
- Polują sędziowie, przedsiębiorcy, lekarze. Mamy sytuacje, gdy całe prokuratury wyłączają się z prowadzenia zgłaszanych przez nas spraw, bo dotyczą Polskiego Związku Łowieckiego, w którym działa część prokuratorów - mówi Radosław Ślusarczyk, prezes Pracowni na rzecz Wszystkich Istot z Bystrej.
Społecznicy z organizacji "Śląsk przeciw myśliwym" próbowali zablokować polowanie, które w sobotę rano miało się odbyć w lesie pod Gliwicami. - Nie musicie zabijać zwierząt. Po co to robicie? - pytali myśliwych. W odwecie myśliwi zablokowali auto jednej z wolontariuszek i wezwali policję.
Na Osiedlu Stałym w Jaworznie w sobotni poranek rozległy się głośne strzały. - Myślałam, że ktoś petardy odpala, a potem wyjrzałam przez okno i zobaczyłam mężczyznę ze strzelbą. Pomyślałam, że to jakiś żart! - mówi jedna z mieszkanek osiedla.
Na osiedlu Stałym w Jaworznie myśliwi zastrzelili siedem dzików biegających między blokami. - Odstrzał przeprowadzano w trybie alarmowym, ale z zachowaniem wszelkich środków bezpieczeństwa - zapewnia policja.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.