„Pejzaż wiejski z Giewontem” Alfonsa Kanigowska (1858-1948) namalowała około 1900 roku. Prezentuje typowy motyw dla sztuki polskiej przełomu XIX i XX w., czyli scenę na tle krajobrazu górskiego. Na pierwszym planie biegnąca ukośnie, piaszczysta droga, kilka drewnianych chat oraz wozy osłonięte białymi płachtami i zaprzężone w konie. W głębi bladoniebieskie góry z charakterystyczną sylwetką Giewontu i dużą partię nieba z białymi obłokami. Pejzaż malowany jest miękko, szerokimi pociągnięciami pędzla.
Czy rzeczywiście artykuł ma być poświęcony tak skromnemu i pospolitemu widokowi? Kompozycja przyciągnęła moją uwagę, a wszystko przez postać autorki i ciekawych okoliczności powstania pracy.
Ile artystek mieszkało i tworzyło u progu XX stulecia w okolicach Częstochowy i miejscowościach na terenie obecnego województwa śląskiego? Zaręczam, że bardzo niewiele. Wśród tej garstki znalazła się właśnie Alfonsa Kanigowska, której życiorys i dokonania twórcze są dziś zapomniane.
Kanigowska należała do pierwszej generacji polskich artystek, które uprawiały bądź też dążyły do tego, by uprawiać sztukę zawodowo. Była kobietą niezależną, ambitną i pełną pasji. Reprezentowała pierwsze pokolenie twórczyń, które odnosiły sukcesy na pokazach sztuki w kraju i za granicą. Wystawiała z największymi polskimi malarkami tamtego czasu, m.in. Olgą Boznańską i Anną Bilińską. Toteż mam nadzieję przekonać czytelnika, że jej postawa oraz działania w obszarze sztuk plastycznych i inicjatywy artystyczne zasługują na przypomnienie.
Edukacja artystyczna Kanigowskiej wyglądała podobnie, jak wiele polskich twórczyń drugiej połowy XIX wieku. Polki w tamtym czasie nie mogły uczyć się sztuk plastycznych na wyższych uczelniach, w szkołach i akademiach sztuk pięknych. Wstępowały więc do prywatnych żeńskich szkół artystycznych, korzystały z lekcji prywatnych lub mogły uczestniczyć w prowadzonych przez artystów zajęciach indywidualnych bądź grupowych, w tym organizowanych wyłącznie dla dziewcząt m.in. przy warszawskiej Szkole Rysunkowej Wojciecha Gersona. W Krakowie niezwykle popularny był Wydział Artystyczny Wyższych Kursów dla Kobiet im. Adriana Baranieckiego.
Kanigowska uczyła się w szkole malarstwa i rzeźby dla kobiet założonej i prowadzonej przez Bronisławę Poświkową. Była to placówka wzorowana na monachijskiej Kunstgewerbeschule i jedna z bardziej cenionych szkół malarstwa dla kobiet w Warszawie. Poświkowa udzielała lekcji rysunku, malowania kwiatów z natury, imitacji gobelinów oraz malarstwa na porcelanie, tkaninach i drewnie. Zajęcia z rysunku prowadził Kazimierz Alchimowicz.
Wiemy, że jedną z jego uczennic była Kanigowska. Zarówno Poświkowa, która ożywiła zamiłowanie artystki do sztuki dekoracyjnej, jak i Alchimowicz w istotny sposób wpłynęli na jej rozwój. Zapewne właśnie inspirując się ich twórczością i pod wpływem przekazywanych wskazówek zaczęła malować na fajansie i porcelanie. Nie można też pominąć osoby Wojciecha Gersona, który udzielał Kanigowskiej prywatnych lekcji malarstwa, wzbudzając zamiłowanie do sztuki dekoracyjnej.
W roku 1892 przyszła malarka wyjechała na dalsze studia do Paryża. Po powrocie do Polski aktywnie uczestniczyła w życiu artystycznym. Systematycznie pokazywała swoje prace w warszawskim TZSP, w Salonie Artystycznym, w Salonie Krywulta oraz TPSP w Krakowie. Warto podkreślić, że Alfonsa Kanigowska uczestniczyła w pierwszych odrębnych wystawach kobiecych organizowanych przez Stowarzyszenie Artystek Polskich.
W 1899 r. w Sukiennicach otwarto prawdziwie pionierską prezentację dokonań rodzimych twórczyń. Jesienią tego samego roku ekspozycja miała też swoją odsłonę w warszawskim Salonie Aleksandra Krywulta. W pokazie wzięło udział ponad 30 rodzimych artystek, w tym m.in. Boznańska, Stankiewiczówna, Pająkówna i właśnie Kanigowska. Nasza bohaterka uczestniczyła ponadto w Wystawie Prac Malarskich Kobiet, zorganizowanej w 1907 r. w siedzibie Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie. Była jedną z 47 malarek prezentujących swoją twórczość na tej ekspozycji.
Tylko nieliczne młodopolskie malarki i rzeźbiarki osiągały sukcesy, pozwalające im na komfort tworzenia i poświęcenia się w pełni sztuce. Artystki przełomu XIX i XX stulecia, w tym Kanigowska, musiały pokonywać trudności związane nie tylko z samą edukacją, ale też funkcjonowaniem w określonych realiach. Z racji zakazu studiowania na akademiach sztuk pięknych, były w oczywisty sposób odcięte zarówno od środowiska, jak i funduszy, uczelnianych stypendiów. Siłą rzeczy, w większym stopniu niż mężczyźni były zobowiązane w swojej karierze artystycznej uwzględniać różne uwarunkowania i aspekty związane z rynkiem sztuki.
Mówiąc wprost to reguły handlu determinowały wybór tematyki, a nawet sam rozmiar ich dzieł. Należało malować obrazy, które gwarantowały szybką sprzedaż, czyli na przykład prace niewielkich formatów.
Portrety, pejzaże i martwe natury utrzymane w przyjemnej dla oka stylistyce, które jednocześnie sprawdzały się jako ozdoba wnętrz mieszkalnych i odpowiadały potrzebom estetycznym ówczesnego społeczeństwa.
Zresztą twórczość Kanigowskiej doskonale obrazuje ten problem. Artystka wprawdzie uprawiała malarstwo, rysowała pastelami i kredką, ale równocześnie zajmowała się sztuką stosowaną. Tkała gobeliny, zdobiła wachlarze i parawany. Wykonywała także miniatury na kości słoniowe oraz malowała na porcelanie i fajansie.
Powróćmy jednak do reprodukowanej pracy artystki. Nawet jeśli sama tematyka może się dziś wydać nadmiernie wyeksploatowana, obraz stanowi przykład dobrego malarstwa pejzażowego. Kanigowskiej udało się świetnie oddać aurę i atmosferę niewielkiej wioski u podnóża Tatr, w której życie toczy się niespiesznie. Poza tym umiejętnie zastosowała gradację tonów barwnych. Partia szczytów jest jasno oświetlona i jakby delikatnie spowita bladobłękitną mgiełką. Różnicując stopień światłocienia, malarka wyróżniła poszczególne elementy pejzażu i samo ukształtowanie terenu.
Krajobraz zajmował w twórczości Kanigowskiej szczególne miejsce. Temu tematowi poświęciła dużo uwagi w dojrzałym okresie działalności artystycznej, a inspiracją były bez wątpienia liczne podróże po Polsce, jak również wyjazdy na Ukrainę, do Włoch czy Galicji.
Często przebywała w miejscowościach nadbałtyckich, ale szczególnym sentymentem darzyła też góry, toteż w jej dorobku spotkamy zarówno pejzaże morskie, jak i wyobrażenia górskich panoram. Malowała je m.in. podczas pobytu w Zakopanem, Krynicy i w trakcie podróży do Szwajcarii. Przy okazji warto zwrócić uwagę, że Kanigowska należała do dość wąskiego grona naszych twórczyń przełomu XIX i XX w. zainteresowanych tematem malarstwa pejzażowego. Joanna Sosnowska w książce „Poza kanonem. Sztuka polskich artystek 1880-1939” pisze: „Cecylia Walewska, omawiając w 1909 roku twórczość malarską kobiet, wymienia tylko cztery pejzażystki: Stankiewiczównę, zmarłą młodo Marię Klass-Kazanowską, Józefę Paszkiewiczównę i Alfonsę Kanigowską”.
Maria Dulębianka, mówiąc o współczesnych jej artystkach polskich, użyła metaforycznego określenia: „Kobieta tworzyła, siedząc przy małym, zakratowanym okienku”. W podobnym położeniu znajdowała się również, szczególnie po wyprowadzce w 1915 r. z Warszawy i zamieszkaniu w niewielkich Rudnikach pod Częstochową, Alfonsa Kanigowska. Jednak dając przykład prawdziwości tej metafory, malarka jednocześnie dowiodła, że kobieta o wolnym, otwartym umyśle, traktująca sztukę jako życiową pasję i świadomy wybór, jest w stanie przezwyciężyć ograniczenia.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze