Rekiny pojawiły się na Ziemi setki milionów lat przed człowiekiem. Dlatego wcale nie należymy do ich przysmaków. Większe jest prawdopodobieństwo, że zabije nas krowa niż rekin - mówi Dominika Wojcieszek, oceanografka z Zabrza.
Marek N. sprawdził w internecie. Przedwojenny bajeczny majątek firmy Giesche to jedna trzecia dzisiejszych Katowic. I wszystko może być jego.
Chirurdzy wycięli 24-latce żołądek, śledzionę, węzły chłonne, a także część przełyku. Byli przekonani, że pacjentka ma nowotwór o najwyższym stopniu złośliwości. Okazało się, że bazowali na sfałszowanej przez kobietę dokumentacji medycznej.
Vache pucował limuzynę, kiedy za jego plecami zatrzymał się samochód. Przez otwarte okno wysunęła się krótka lufa, strzelec opróżnił cały magazynek. I pewnie morderców nigdy by nie ujęto, gdyby nie poszli na hamburgera.
- Nie potrafiliśmy wychować naszego jedynego dziecka. Jesteśmy winni, bo przecież to zawsze wina dorosłych - mówią rodzice. Sąd pozwolił im się zrzec praw rodzicielskich.
Każde z piątki tych dzieci zaginęło w ciągu dnia. Zimą lub jesienią. Nie przebywały na odludziu, ale w miejscach uczęszczanych. Nikt nic nie widział, nie zauważył. Rozpłynęły się w powietrzu jak kamfora.
Po operacji możesz się obudzić w obozie koncentracyjnym albo w więzieniu. Lekarze będą cię torturować, spróbują cię zabić. Będziesz musiał uciekać.
Mężczyzna z wkładu do długopisu zrobił igłę i wstrzyknął sobie miksturę z kału. Odczekał, aż rana po wkłuciu się zabliźni, i dopiero wtedy zgłosił chorobę, by lekarze dłużej szukali jej przyczyny.
- Kiedy przyjeżdżam do Polski, nie narzekam na brak zajęć, ale mam wtedy wreszcie czas na spotkania ze znajomymi, pobycie z rodziną - mówi Łukasz Piszczek, który odwiedza rodzinne Goczałkowice.
26 maja 2003 r. Monika wraca do domu w środku nocy. Niedaleko komendy policji zatrzymuje ją dwuosobowy patrol. Dokumenty, skąd wracasz, dokąd idziesz? Policjanci stwierdzają, że dziewczyna jest pijana i muszą ją odwieźć do izby. Monika wsiada do radiowozu. Tak zaczął się koszmar.
Rodzaj walki: pojedynek bokserski. Uczestnicy: oprawcy kontra numer obozowy 77. Miejsce: obóz koncentracyjny w Auschwitz. Stawka: życie.
Wrzesień 1939 roku. Na Wawelu pośpieszna ewakuacja polskich skarbów narodowych. Szczerbiec i arrasy opuszczą kraj. Wrócą za sprawą trzech braci z Kanady.
Spuścił głowę tylko na chwilę. Ktoś krzyknął: Uważaj! Za późno, usta już rozrywał mu kawał zmrożonej gumy, a krew, która sączyła się z dziur po wyłamanych zębach, znaczyła pod nogami czerwony ślad. Zanim stracił przytomność, zdążył jeszcze wypluć resztki zębów. Na lód już nigdy nie wrócił.
- W poniedziałek zaczęłam ciąć męża na kawałki - wyznała śledczym Gabriela Makarowicz, żona bogatego biznesmena z Rud Raciborskich. Szczątków mężczyzny nigdy nie udało się odnaleźć.
Koniec wojny, w Katowicach ludzie szukają się nawzajem. Naklejają karteczki z nazwiskami i adresami na słupach ogłoszeniowych. Najbardziej oblegany jest ten przed Teatrem Śląskim. Tysiące karteczek, a każda niesie nadzieję na odnalezienie krewnych. Mecenas Roman Hrabar ma co robić.
W sądzie przyznał się, że zabił pięć i próbował zabić siedem innych kobiet. Ostatnią jego ofiarą była szwagierka. Chciała, by zostawił dla niej żonę, więc uderzył ją kilofem w głowę.
Gdy zastrzelił górnika, zadzwonił na komendę i powiedział, gdzie zostawił ciało. - Przez jakiś czas nikogo nie zabiję, bo rozpieprzył mi się tłumik. Nie mam z czego strzelać - usłyszał oniemiały oficer dyżurny. Po tym wyznaniu zabójca odłożył słuchawkę telefonu.
Mężczyzna wchodzi do gabinetu Mirosława Majora, dyrektora kopalni Staszic. Celuje do niego z rewolweru Arminius. - To za to, co mi pan zrobił! - krzyczy. Oddaje trzy strzały. Z miejsca zbrodni odjeżdża taksówką przez nikogo niezatrzymywany.
Czułem, jak przez moje żyły płynie miłość. Tworzyliśmy, wspieraliśmy się, dawaliśmy sobie przyjaźń. Od grupki ludzi wokół nas też zajebiste ciepło biło. Ale muzyka nie daje immunitetu. To bilet wstępu w chaos i rozgoryczenie.
W bunkrze unosi się ciężki zapach olejków i duszący dym ze świec. - Ave satan - mruczą uczestnicy czarnej mszy. Kiedy Tomek wyjmuje z kieszeni nóż, Karina błaga o litość. Zaskoczony Kamil ginie bez słowa. Morduje go Robert, najbliższy przyjaciel. - A teraz popełnijmy samobójstwo, żeby trafić do piekła - proponuje jeden z zabójców.
Przeżył 15 komendantów wojewódzkich oraz siedmiu komendantów miejskich. - Nigdy nie byłem świnią i spokojnie mogę patrzeć w lustro - mówi podinspektor Stanisław Surowiec z Bytomia.
- To był silny, stosunkowo młody mężczyzna, cieśla z zawodu. Podczas przesłuchania nie przyznawał się jednak do winy. Pękł dopiero, jak powiedziałem mu, że ostatnia zgwałcona przez niego dziewczyna dziewięć lat wcześniej była świadkiem, jak w podobny sposób gwałcił jej starszą siostrę. To była dla niego informacja o dużym ładunku emocjonalnym i wywołała w nim poczucie winy. W efekcie przyznał się do 11 gwałtów dzieci - mówi dr Bogdan Lach, jeden z najlepszych profilerów w Polsce.
Wiedziałem, że w rękach terrorystów nie wolno okazywać strachu i ujawniać własnych słabości. Spróbowalibyście sami, gdyby ktoś założył wam worek na głowę i strzelał z kałasza! Przekonałem się na własnej skórze, jak trudno wtedy zachować zimną krew
Gdyby urodził się fryzjerem, to ludzie mieliby po pięć bród do golenia. Bo to jest dziecko szczęścia - mówił o Kiepurze tenor Adam Didur.
Kochał łowić ryby, ale jeśli tylko mogły jeszcze żyć, wrzucał je z powrotem do wody. Uwielbiał ścigać się samochodem, ale było mu wszystko jedno, jakie to auto i czy za chwilę się nie rozleci. Jaki był Zbigniew Religa na co dzień?
Gdzie wyłowiono naszego syna? W którym miejscu porwała go lawina? Czy on to czuł? Czy go bolało? Gdyby szedł tą samą drogą, co my, może by dzisiaj żył? Dziennikarka z rodzicami młodych ludzi, którzy zginęli 28 stycznia 2003 roku w Tatrach, wybrała się na Rysy.
Luiza, uczennica I klasy, uczestniczka wycieczki, jedna z ocalałych spod śniegu: - Profesor chciał wracać, ale myśmy go ubłagali. Zostało tylko parę kroków. Tylko złapać się łańcuchów.
Bywał nieznośny i kaprysił. Potrafił zatelefonować z pretensjami o byle drobiazg, lecz wymagał nie tylko od innych, ale także od siebie. Widać to w każdym jego tekście. Przedstawiamy kilka ich fragmentów.
Dlaczego gimnazjaliści z Pawłowic wybrali na patrona szkoły katechetę? Bo był kimś więcej niż idolem. Miał autorytet.
To miejsce było dumą żydowskiej społeczności Zagłębia. Oklaskiwano tu najsilniejszy zespół świata, siłacza, który uchodził za najmocniejszego człowieka globu. Na koniec boisko stało się mogiłą. Ostatnim wspomnieniem Będzina przed zsyłką na śmierć do obozu w Auschwitz
W Katowicach organizują szybką randkę. Szybką, bo są tylko trzy minuty, żeby rozpracować faceta. Może nie jest to najlepszy sposób na złapanie narzeczonego, ale co tam. Trzeba próbować, skoro inne sposoby zawodzą.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.