Od połowy lipca puma Nubia mieszka w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym. Zostanie tam na stałe i nie będzie się musiała "przeprowadzać" do Poznania. Tak zdecydował sąd.
Od połowy lipca puma Nubia przebywa w śląskim zoo. Ludzie publikują w sieci nagrania jej "płaczu". - To są zwykłe odglosy, jakie wydaje puma - zapewnia dyrektor Śląskiego Ogrodu Zoologicznego.
- Pies i kot mają uczucia, a puma nie? Każdemu można zabrać dziś wszystko, z każdego można zrobić bandytę - mówił Kamil Stanek, który walczy o odzyskanie wychowanej przez siebie pumy Nubii. Z ludźmi, którzy trzymają za niego kciuki, spotkał się w niedzielę obok fontanny miejskiej w Zawierciu.
- Zapiszę te wszystkie nazwiska, wszystkie "życzliwe" osoby, a potem się z nimi rozliczę. Dokończę to, czego nie dokończyłem - zapowiada Kamil Stanek, były właściciel pumy przekazanej decyzją sądu poznańskiemu zoo.
Opinia publiczna jest podzielona. Jedni krytykują pracowników zoo z Poznania i kibicują Stankowi. Inni przypominają, że drapieżników nie wolno trzymać w domu. Dyrekcja chorzowskiego zoo zaprosiła w poniedziałek dziennikarzy.
W niedzielę poszukiwany przez policję Kamil Stanek, weteran z Afganistanu, oddał swoją pumę do zoo w Chorzowie. Mężczyzna od piątku ukrywał się w lesie. Zgodnie z wyrokiem sądu miał przekazać zwierzę do poznańskiego zoo.
Od trzech dni trwają poszukiwania weterana z Afganistanu, który uciekł do lasu z pumą. - Zostaliśmy zaskoczeni wiadomością, że przedstawiciele zoo w Poznaniu wraz z asystującymi im dziennikarzami podjęli samodzielną próbę przejęcia Nubii, nie informując nas wcześniej - twierdzi komenda w Zawierciu.
Drugą dobę trwają poszukiwania Kamila Stanka, weterana z Afganistanu, który uciekł do lasu z pumą. - Jesteśmy bezpieczni - ogłasza w internetowym nagraniu. Policja zmienia taktykę, ale wciąż jest bezradna.
- To moje dziecko! Nie oddam! Po moim trupie! - krzyczał Kamil Stanek, weteran z Afganistanu, gdy pracownicy poznańskiego zoo chcieli odebrać mu nielegalnie posiadaną pumę. W okolicach Ogrodzieńca na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej trwa wielka akcja policji.
Urząd Miejski w Pszczynie wydał komunikat, w którym przestrzega mieszkańców przed wchodzeniem do lasu i przebywaniem na otwartych przestrzeniach. - Dziki kot stał 30 metrów ode mnie - mówi mieszkaniec, który jako pierwszy miał widzieć zwierzę.
Czy w Beskidzie Żywieckim pojawiła się puma? Pani Marta zapewnia, że widziała takie zwierzę, gdy wybrała się na spacer na Krawców Wierch. Przyrodnicy zapewniają, że to niemożliwe.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.