Kiedy w 2015 roku kopalnia Bobrek miała zostać zamknięta, w jej obronie na ulice Bytomia wyszły tysiące osób. Dziś przed zakładem słychać żal, ale nikt nie protestuje.
Nie za kilkanaście lat, a za kilkanaście miesięcy ma rozpocząć się proces likwidacji kopalni "Bobrek" w Bytomiu. To niespodziewana informacja.
Spółka Węglokoks-Kraj, do której należy bytomska kopalnia Bobrek, poinformowała w poniedziałek rano, że nie ma w niej już ani jednego górnika zakażonego SARS-CoV-2. Wszyscy spośród 590 pracowników kopalni, u których zdiagnozowano koronawirusa, są uznawani za ozdrowieńców.
Przed godz. 16 mieszkańcy m.in. Katowic, Bytomia i Chorzowa odczuli silny wstrząs. Do tąpnięcia doszło w kopalni Bobrek.
W kopalni Bobrek w Bytomiu, 840 metrów pod ziemią, doszło w poniedziałek do załamania się fragmentów obudowy chodnika. Przysypanych zostało trzech górników. Dwaj samodzielnie wydostali się z rumowiska. Ratownicy nawiązali kontakt z trzecim górnikiem, ale nie zdołali go uratować.
W kopalni Bobrek-Piekary, która należy do spółki Węglokoks Kraj, pojawiły się sygnały, że górnicy są zmuszani do podpisywania niezgodnych ze stanem faktycznym oświadczeń o godzinach pracy. Przedstawiciele Węglokoksu dementują.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.