Dzięki mapom można poprawić komunikację w Katowicach
To kolejny ciekawy projekt Wojciecha Brola. Wcześniej przygotował m.in. pokazujące, którędy powinien jechać tramwaj na południe Katowic, jeśli dostęp do niego ma mieć jak najwięcej osób, czy gdzie warto zbudować centralny port lotniczy.
Tym razem Wojciech Brol wziął ponownie pod lupę komunikację publiczną w Katowicach. - Jeżdżę głównie tramwajem lub autobusem. Postanowiłem sprawdzić, jak wygląda dostępność komunikacji publicznej w mieście - mówi. Za kryterium posłużył czas dojścia do przystanku. Tam, gdzie wynosi on pięć minut mieszkańcy mają najlepszą możliwość korzystania z komunikacji. Ważne są jednak dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, to że blisko jest przystanek nie zawsze oznacza, że autobus lub tramwaj jeździ wystarczająco często, by konkurować z samochodami. Po drugie w przypadku niektórych dzielnic należy wziąć pod uwagę, że część ich terenu to lasy lub niezagospodarowane grunty, gdzie nikt nie mieszka i nie pracuje.
Z map przygotowanych przez Wojciecha Brola jasno jednak wynika, że największą dostępności do komunikacji publicznej mają mieszkańcy Dębu (prawie z całej dzielnicy do przystanku można dojść w pięć minut). Mieszkańcy śródmieścia. Tu obszar dostępności do przystanku w ciągu pięciu minut wynosi 95 proc. Wskaźnik na poziomie ponad 89 proc. ma też Koszutka oraz osiedle Tysiąclecia.
Najgorzej z dostępnością do komunikacji publicznej jest na południu Katowic. Można tu wskazać miejsca, gdzie nie jeździ nic.
- To efekt rozproszonej zabudowy w tej części miasta. Tak jest szczególnie w Podlesiu czy Brynowie. Dzięki mapom łatwo można znaleźć białe plamy, czyli miejsca w których należałoby dodać przystanki komunikacji publicznej lub przesunąć bliżej skupisk ludzkich, nowych osiedli - podkreśla Wojciech Brol.
Wszystkie komentarze