Kościół Mariacki w Katowicach
To tutaj wziąłem ślub z moją żoną Agnieszką Radzikowską, również aktorką Teatru Śląskiego. W tym miejscu zaczął się nowy, lepszy etap mojego życia.
Po pierwsze, był wstępem do jego najważniejszej części, czyli rodziny. Mam wspaniałą żonę i dwie małe córki, których jestem ojcem.
Po drugie - kościół ten jest symbolem mojego nawrócenia. Zanim poznałem Agę i wziąłem z nią ślub, lubiłem bawić się i imprezować. Ulica Mariacka w Katowicach nie kojarzyła mi się z kościołem, ale z knajpami, w których przesiadywałem z kumplami pijąc piwo. Dziś nie wezmę do ust żadnej używki. Nie piję i nie palę.
Ślub z Agnieszką wzięliśmy sześć lat temu. To był piękny, słoneczny dzień. Mało z niego pamiętam - tak byłem wzruszony. Moja żona wyglądała jak anioł! Nie przesadzam. Była otoczona jakąś aureolą, cała jaśniała.
Przyszło mnóstwo ludzi. Nawet nie wiedziałem, że mam wokół siebie tyle życzliwych osób.
Stojąc przy ołtarzu, zdałem sobie sprawę, że wszystko od tej chwili się zmieni. Już na zawsze. I tak się stało. Zrobiłem coś niesamowicie ważnego. Myślę, że bez tej decyzji nic by mi się w moim dalszym życiu nie udało.
Ten dzień to był Boży dzień. Mogę powiedzieć bez wahania, że spotkałem wtedy Boga. W żonie, w gościach - ich życzliwości, przyjaźni i miłości.
Wszystkie komentarze