Mężczyzna, który wybrał się na grzybobranie do lasu między Tarnowskimi Górami a wsią Hanusek, natknął się na niemiecki pocisk przeciwpancerny. Przyjechali po niego saperzy z Gliwic.
Młodszy chorąży Tadeusz Pęcek, ciężko ranny podczas eksplozji niewybuchu w lesie w okolicach Kuźni Raciborskiej, po dwóch miesiącach w szpitalu wraca na święta Bożego Narodzenia do domu. Po rehabilitacji chce wrócić do swojego batalionu. - Chcę wrócić do pracy. To jest moje życie - mówi.
Część pocisków artyleryjskich, które mieli zneutralizować polegli saperzy z Gliwic, miała zdemontowane zapalniki. Były one sklejone taśmą w pakiety i przygotowane do wywiezienia. - Niewykluczone, że zrobił to pracujący na zlecenie gangów świetnie wyszkolony pirotechnik - mówi osoba znająca kulisy sprawy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.