Śląska policja zatrzymała troje sutenerów, którzy w wynajętych mieszkaniach mieli prowadzić 11 agencji towarzyskich. Pożyczali też pieniądze na lichwiarski procent. - Kara za tygodniową zwłokę w spłacie wynosiła 1,5 tys. zł - twierdzą śledczy.
Sąd Najwyższy zajmie się orzeczeniami bytomskiego sądu, który zatwierdzał nakazy zapłaty pożyczek zawartych na lichwiarskich warunkach. - Nie może być tak, że klient dostaje 400 zł, a musi oddać 127 tys. zł - twierdzą śledczy.
Prokuratura zaskarżyła sądowe nakazy zapłaty na rzecz firmy z Rudy Śląskiej, która nałożyła na klientów odsetki w wysokości 2400 procent! - Ludzie mieli do spłaty 650 zł, a komornik ściągał im ponad 70 tys. zł - twierdzą śledczy.
Sąd w Sosnowcu skazał dwoje lichwiarzy z Gliwic, którzy pożyczali pieniądze na 184 procent w skali roku. - Jeden z pokrzywdzonych pożyczył od oskarżonych 150 tys. zł, a musiał im oddać 426 tys. zł - twierdzą śledczy.
Sąd Najwyższy zbada, na jakiej podstawie sędziowie z Bytomia wydali nakaz zapłaty opiewający na 76 tys. zł.
Mieszkaniec Bytomia pożyczył 800 zł, spłacił już 41 tys. zł, a komornik chce od niego jeszcze 102 tys. zł. - Tak udzielona pożyczka to lichwa w czystej postaci - uważa Prokurator Generalny i wnioskuje do sądu o uchylenie nakazu zapłaty.
Mieszkaniec Bytomia pożyczył 500 zł, a musi zwrócić 274 tys. zł. - Oprocentowanie na poziomie 3285 procent w skali roku jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego - stwierdził Sąd Najwyższy.
Sąd Najwyższy uchylił postanowienie sądu w Mikołowie, który usankcjonował wysokość odsetek na poziomie 365 proc. w skali roku. W efekcie mężczyzna, który pożyczył 650 zł, musi oddać ponad 92 tys. zł. - To lichwa w czystej postaci - stwierdzili sędziowie.
46-letnia kobieta oraz współpracujący z nią pośrednik przejęli kilkadziesiąt mieszkań w Katowicach, Tychach, Chorzowie, Siemianowicach Śląskich czy Zawierciu. Katowicka prokuratura rozpoczyna teraz sądową batalię dotyczącą unieważnienia zawartych umów.
79-letnia właścicielka sklepu meblowego w Mysłowicach była winna miastu 13 tys. zł. Mimo że przekazała instytucjom miejskim meble za 21 tys. zł, dowiedziała się, że ma do spłaty jeszcze 39 tys. zł. - To jakaś nieludzka księgowość - żali się mąż kobiety.
Sąd Najwyższy uchylił wydany przez sąd w Katowicach nakaz zapłaty. Domagała się tego kobieta, która pożyczyła 25 tys. zł, a musiała oddać 127 tys. zł. - To próba rujnowania dłużnika - stwierdzili sędziowie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.