Ministra Barbara Nowacka wstrzymała program "Laptop dla ucznia" i zapowiedziała zmianę jego zasad. Wśród rodziców pojawiają się głosy, że zamiast komputerów uczniom lepiej byłoby rozdawać czytniki e-booków.
Do Zespołu Szkół Atena z Sosnowca rządowe laptopy dla czwartoklasistów dotarły w połowie listopada. Od tej pory leżą w archiwum, bo szkoła nie ma dostępu do systemu, w którym trzeba zarejestrować ich numery seryjne oraz skany umów z rodzicami.
Nie tylko czwartoklasiści, ale też nauczyciele dostaną rządowe laptopy. W odróżnieniu od uczniów sprzęt mogą wybrać sami i sfinansować go za pomocą otrzymanego bonu. I tu zaczynają się problemy.
Rządowe laptopy dla czwartoklasistów oficjalnie miały służyć do nauki. Nieoficjalnie mówiło się, że to kiełbasa wyborcza. W praktyce służą dzieciom do gier, ale niektórzy rodzice woleliby je sprzedać.
Rządowe laptopy rozdawane za darmo czwartoklasistom miały wspierać ich w rozwoju kompetencji cyfrowych i wyrównywać szanse uczniów z różnych środowisk. Tymczasem do ponad połowy podstawówek z województwa śląskiego urządzenia nie dotarły.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.