Wisi nad Polską straszydło stare, pojemne ptaszysko niemocy, które pojawia się cyklicznie, gdy w historycznych zapaściach trzeba doszlifowania, energii do upadku albo formy męskiej i próby odważnej, by sięgnąć po chwyty radykalne rodem z partyzantki, by ratować demokrację. Konflikt państwa PiS-u ze społeczeństwem przybiera na sile i dojrzał na tyle, że wyjście Polski z UE wydaje się możliwe.
Nowy wojewoda śląski ma dopiero 35 lat, pochodzi z Gliwic, ukończył politologię, w dwudziestym roku życia wstąpił do PiS-u. Był radnym trzech kadencji w samorządzie, trochę biznesmen, ostatnio lider gliwickiego oddziału PiS. Teraz w PiS-ie taka moda, że na wysokie stanowiska wypycha się bardzo młodych ludzi.
Mamy za sobą wielodniowe widowiska kościelno-pisowskie, Himalaje patriotycznych świąt i triumf partyjnej polityki historycznej na użytek separacji od dramatycznej codzienności, którą sami sprokurowali.
To był piękny tydzień, pełen radosnych świąt w Kaczorlandzie. Ludzie mogli sobie w nich grzebać do woli, jak w koszyku z jajami: dawne robotnicze święto 1 Maja, całkiem nowe Święto Flagi Narodowej, rocznica podpisania Konstytucji 3 maja w 1791 roku i 95. rocznica III Powstania Śląskiego. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Stała się rzecz ważna, by nie powiedzieć doniosła, która dowodzić może ważnej przemiany mentalnej radnych sejmiku śląskiego w ocenie historii regionu. Okolicznościowa uchwała z okazji 95. rocznicy III powstania dowodzi intelektualnego przesilenia w ocenie powstań śląskich i urasta do rangi manifestu jednoczącego samorządowców.
Z tygodnia na tydzień życie w Polsce zdaje się już toczyć w jednym kierunku - ku przemocy państwa, a potem głośnego krachu.
Poniedziałek od wielu, wielu miesięcy jest dla Waszego felietonisty najważniejszym dniem tygodnia, albowiem stał się on tą częścią społeczeństwa, dla której każdy dzień wydaje się być niedzielą. Jako początkujący emeryt, już bliski ostatniej szkatuły, tak odczuwa rzeczywistość. ?Pamiętaj, abyś dzień święty świecił? - stosuję ten przepis.
Świat jest w coraz bardziej opłakanym stanie. Od zachodniego wybrzeża Ameryki po bezkresne tundry byłego Związku Radzieckiego.
Z każdym przebudzeniem czuję się coraz bardziej naszprycowany aktualnym patriotyzmem a la minister Macierewicz, czyli mitami ?żołnierzy wyklętych?, co sprawia, że budzą się we mnie stare demony wojenne. A one zawsze zapowiadały wojnę.
Jesteśmy po burzy z silnymi wyładowaniami, po której ład prawny zepchnięty został na pochylnię wiodącą ku politycznej przepaści. W grę weszło polskie przeznaczenie, zakotwiczone w historycznym warcholstwie.
To może najważniejszy tydzień w dziejach współczesnej Polski. PiS chce zawrócić z europejskiej drogi ku demokracji, a to jest równoznaczne z wyprowadzeniem nas w stronę Uralu. Idiota jak chce pozamiatać drogę, musi umieć trzymać miotłę. U nas nie musi. Niedołęstwo kadry rządzącej partii rozlewa się jak breja z pękniętej rury kanalizacyjnej.
Zadzwoniła znana dziennikarka z Katowic i zapytała, czy wiem, że odnaleziono dwa listy Wilhelma Szewczyka z 1942 roku do gauleitera Fritza Brachta w sprawie Volkslisty. I co by z nim było, gdyby żył. Wiadomość o listach była dla mnie prawdziwym zaskoczeniem, a na pytanie odparłem bez chwili wahania: gdyby Willi żył, stałby przy mnie.
Spadł jak z nieba. Nareszcie! Miał 31 lat, kiedy napisał to arcydzieło. Ja byłem dopiero w trzecim roku życia. Teraz, po 84 latach, do mnie dotarł. Jestem bezgranicznie wkurwiony, bo powinienem Scholtisa był poznać co najmniej w dni wojenne, a najpóźniej w szkole średniej. Wtedy o wiele wcześniej odnalazłbym swoją drogę.
Staram się być mniej radykalny i strasznie kombinuję, jak by to zrobić. Ale jakoś mi to czasem, k..., nie wychodzi, i mnie ponosi - mówi Kazimierz Kutz.
Polska przypomina na przedwiośniu mórg pola przepołowiony miedzą; po jednej stronie ozimina, po drugiej zaorana ziemia. Nie wiadomo, czym obrodzi goła ziemia, a jakim zbożem zaowocuje ozimina.
Od paru miesięcy w stanie spoczynku; stałem się pełnym emerytem, po raz pierwszy poza społeczeństwem i jakimikolwiek obowiązkami. Świat jakby stanął. Dzieci odhodowane, gminna woda w kranach i kanalizacja działa. I jest cisza.
"Kocham cię Polsko - kraju barbarzyńskich parszywców, idiotów i nieudaczników zawleczonych tutaj? [z internetu]
Zaryzykuję niewiele, jeśli napiszę, że PiS zasługuje - li tylko po trzech miesiącach rządzenia! - na miano partii grabarzy demokracji. Nasze życie przez minione sto dni podrożało o 10 procent! O tyle podrożeją wyjazdy za granicę i kupno towarów z importu. A także kredyty. Jeśli tendencja spadku utrzyma się, z Polski zacznie uciekać obcy kapitał. Dłubanina rządu w budżecie, by spełnić wyborcze obietnice, stanie się fikcją literacką. Strach pomyśleć, do czego PiS może dojść po roku rządzenia.
Zima naszła jak haust świeżego powietrza po wychynięciu z długiego nurkowania. Nawet polityczne Las Vegas PiS na Nowogrodzkiej nieczynne było przez parę dni świąt.
Chwilę, kiedy pióro prezydenta dotknęło powierzchni skalanej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, uznać należy za szczególnie ważną, bo to koniec autorytetu Andrzeja Dudy, początek degrengolady PiS i manifestacyjna demonstracja braku roztropności u Jarosława Kaczyńskiego.
Świąteczny prezent, jakiego jeszcze nie było! Jest nim dwukrotna - grudniowa - manifestacja obywatelskiego nieposłuszeństwa zbiorowego, czyli odruchu buntu, jakiego nie było od czasów ?Solidarności?. Także w Katowicach!
Jarosław Kaczyński, prawdziwy demon naszych czasów, diabeł wcielony i właściciel wszystkich patentów na bezkarność, zaczyna dogorywać. Ten fragment, gdy jego pochód stanął pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego, gdzie jął on pomiatać wszystkimi (bo także swoimi), równa się chwili w jego życiu, kiedy zaspał wprowadzenie stanu wojennego.
Nie tak dawno udzieliłem wywiadu do ?Newsweeka? na temat najbliższej przyszłości w naszym kraju, czyli po wyborach, który uznano za pesymistyczne proroctwo.
Jeszcze tylko jeden podpis i jestem już poza rzeczywistością obiegową. Zostaje mi tylko ZUS, laptop i rozproszona rodzina. No i stary pies Gordo, i kotka Pizia.
To nie żaden Johan Szyndzielorz ani Ernest Bula czy ktoś inny, a Artur Rojek, czyli nazwisko wybitnego artysty z Mysłowic. Choć brzmi ono jak wyrafinowany pseudonim, a jednak to prawdziwe nazwisko pana Artura.
Islamska wędrówka ludu ku Europie i niespodziewane uderzenie dżihadu na Paryż stanowią zaczyn wojny światowej; nowoczesnej wojny, jak na XXI wiek przystało.
W mieście Łodzi doszło do niewyobrażalnego wydarzenia.
Kiermasze nowych książek i ponadczasowych bestsellerów w atrakcyjnych cenach, spotkania z ulubionymi pisarzami, dyskusje o przyszłości czytelnictwa, konferencje oraz rozmowy branżowe, a nawet warsztaty kulinarne i pogadanki o modzie. Gdzie to? Na Targach Książki, które od piątku do niedzieli odbywają się w Katowicach.
Najlepszą receptą na przetrwanie złych czasów - a one znów pukają do naszych drzwi - jest uczyć się Śląska. Ta książka ważna jest przede wszystkim dla Ślązaków wszelkiej maści, a także dla tych, którzy się z niego nie wywodzą, tkwią tu od paru pokoleń; dawni przesiedleńcy i imigranci, którzy zakorzenili się tutaj i nabrali poczucia lokalnej tożsamości. A nawet dla miejscowych przeciwników śląskości, tych, co tu egzystują, by pilnować ?odwiecznej polskości?.
Przede mną jeszcze likwidacja biura w Katowicach i Klubu Niezależnych Senatorów w piwnicach Senatu. Za miesiąc będę jak wymyta dziewica nasłuchująca końskiego tętentu, na którym przyleci wytęskniony ułan. I będę fraj, ale udręka pozostanie.
Znów warzy się polityczna wodzionka wyborcza, w starych kibelkach politycznych miejsce na liście wyborczej osiąga rangę kolejki do św. Piotra, a wszystko po to, by ci sami przez kolejne cztery lata mogli pendolinować do stolicy.
Nie dalej jak tydzień temu pisałem o niezwykłej uroczystości w Bystrzycy Kłodzkiej z okazji 55. rocznicy realizacji ?Nikt nie woła?, a teraz muszę opisać równie ekskluzywną uroczystość, w której nie mogłem uczestniczyć. Ale posłałem im bukiet kwiatów i flaszkę wina. Dopiero teraz otrzymałem list, który przytoczę w całości.
"Ida" Pawła Pawlikowskiego, nagrodzona ostatnio Oscarem, jest kalką "Nikt nie woła". Cieszę się naszym wkładem (z operatorem Jerzym Wójcikiem) w pierwszego polskiego Oscara. Ale wtedy, 55 lat temu, ten film był hańbą.
Świat jest już inny niż tydzień temu. Jarosław Gowin stał się w siedem dni mądrzejszy od papieża Franciszka, a na dorocznym kongresie biznesmenów w Krynicy Jarosława Kaczyńskiego obwołano Człowiekiem Roku. Są to znamiona bilansowania się dodatniego konta wyborczego PiS, który w domniemaniu swoim już wygrał wybory do parlamentu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.