Woda, słońce i ruch to przepis na idealny relaks. Wszystko to było na pikniku zorganizowanym w ramach akcji "OdWaż się" przez Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego i "Gazetę Wyborczą" w niedzielę nad jeziorem Paprocany.

Zaczęło się od pokazów ekwilibrystyki na rowerach. Co wrażliwszym mroziły krew w żyłach. Oto na ziemi kładzie się ochotniczka, a młodzi akrobaci skaczą nad nią na rowerach, stają na jednym kole albo zawisają tuż nad twarzą.

Woda, słońce i ruch to przepis na idealny relaks. Wszystko to było na pikniku zorganizowanym w ramach akcji 'OdWaż się' przez Śląski Urząd Marszałkowski i 'Gazetę Wyborczą' w niedzielę nad jeziorem Paprocany
Woda, słońce i ruch to przepis na idealny relaks. Wszystko to było na pikniku zorganizowanym w ramach akcji 'OdWaż się' przez Śląski Urząd Marszałkowski i 'Gazetę Wyborczą' w niedzielę nad jeziorem Paprocany GRZEGORZ CELEJEWSKI

"Spacer potwora": Tyłek w tył, jak tylko się da

– Spokojnie. Tylko co trzeci pokaz kończy się urazem – żartuje prowadzący. Rozbraja widzów śmiechem. Dalej jednak podziwiają ochotniczki. Żadna ze strachu nie zakrywa twarzy. Najmłodsza jest jedenastoletnia Magda z Tychów. Ona nawet nie zmruży oka, kiedy rowerzysta macha jej nad twarzą kołem. – Pierwszy raz tak tutaj leżałam i nawet trochę się bałam. Ale nie za dużo! – mówi.

Chwilę potem Magda z mamą ćwiczą z instruktorkami fitness. Trenują „spacer potwora”. W lekkim rozkroku zakładają na nogi na wysokości łydek elastyczną taśmę. Zadanie polega na tym, by przemieszczając się bokiem, przejść z taśmą 50 metrów i nie zgubić jej. Ćwiczenie wykonuje się w lekkim rozkroku, wystawiając tyłek w tył, jak tylko się da.

Woda, słońce i ruch to przepis na idealny relaks. Wszystko to było na pikniku zorganizowanym w ramach akcji 'OdWaż się' przez Śląski Urząd Marszałkowski i 'Gazetę Wyborczą' w niedzielę nad jeziorem Paprocany
Woda, słońce i ruch to przepis na idealny relaks. Wszystko to było na pikniku zorganizowanym w ramach akcji 'OdWaż się' przez Śląski Urząd Marszałkowski i 'Gazetę Wyborczą' w niedzielę nad jeziorem Paprocany GRZEGORZ CELEJEWSKI

Pozycja niezbyt piękna – stąd pewnie ten potwór w nazwie – ale za to idealna do ćwiczenia pośladków. Do Magdy i jej mamy szybko dołączają kolejne uczestniczki pikniku. Wśród nich korpulentna pięćdziesięciolatka i szczupła jak młoda dziewczynka sześćdziesięciolatka. Stękają od bólu w naprężonych pośladkach, ale żadna nie gubi taśmy.

Kiedy tylko kończy się „spacer potwora” rusza rozgrzewka przed rowerowym rajdem wokół jeziora. Magda już jest na starcie, podobnie jak i jej mama. – Jeżdżę intensywnie od sześciu lat. Czasami zrobię 120 km w dzień, ale przeciętnie po 60-80 – mówi Agata Marek.

Pytam o strój, bo obydwie z córką mają na sobie obcisłe koszulki. Lech Janerka przecież śpiewał, że „warto mieć styl”. Agata się śmieje: – Koszulka jest wygodna, ma kieszenie, ale normalnie ubrana też na rower siadam.

Wicemarszałek stracił rower przed piknikiem

Tuż obok na trasie ustawia się z rowerem Irena Furmann. To zgrabna sześćdziesięciolatka, która ćwiczyła „spacer potwora”. Nie ma sportowej koszulki, jak inni, tylko zwykłe szorty i skąpy top. Na twarzy promienny uśmiech.

Woda, słońce i ruch to przepis na idealny relaks. Wszystko to było na pikniku zorganizowanym w ramach akcji 'OdWaż się' przez Śląski Urząd Marszałkowski i 'Gazetę Wyborczą' w niedzielę nad jeziorem Paprocany
Woda, słońce i ruch to przepis na idealny relaks. Wszystko to było na pikniku zorganizowanym w ramach akcji 'OdWaż się' przez Śląski Urząd Marszałkowski i 'Gazetę Wyborczą' w niedzielę nad jeziorem Paprocany GRZEGORZ CELEJEWSKI

– Jestem z KTK Gronie. Byłam już na rowerze w Kołobrzegu, Supraślu, dojechałam nawet do Francji na zlot z udziałem kilku tysięcy rowerzystów – chwali się. KTK to skrót od Klubu Turystyki Kolarskiej. – Jestem tak aktywna, że mąż za mną nie nadąża – wykrzykuje tuż przed startem.

Za nią na miejskim rowerze ustawił się na starcie Michał Gramatyka, wicemarszałek województwa śląskiego. Miejski rower, na którym startuje, wydaje się dla niego jakby trochę mały.

– Co zrobić, kiedy własny oddałem przed piknikiem do warsztatu. Trzy dni temu zadzwonili, że go okradli. Złodzieje zabrali trzy rowery, w tym mój – wyjaśnia wicemarszałek. Ale start na pikniku ma charakter rajdu, a nie wyścigu. Zwykły rower wystarczy. Pierwsi na mecie są już po niecałych trzydziestu minutach. Dostają „medale”.

Kto nie uczestniczył w rajdzie, mógł wystartować w zwykłym biegu dookoła jeziora albo zobaczyć, jak się gra w futbol amerykański. Pokazali to członkowie zespołu Falkons. Jedni szczupli, drudzy masywnie zbudowani. Dziwię się. – Sport jest dla wszystkich – słyszę w odpowiedzi. – W futbolu amerykańskim są dwie formacje. Ci masywni to obrona. Muszą swoje ważyć.

Zła praca rąk to w nordic walking podstawowy błąd

Kiedy wybija południe czas na nordic walking. Na słońcu za ciepło, ale w cieniu drzew w sam raz. Tylko jak? Niektórzy włóczą za sobą kijki, szurając po ziemi. Inni trzymają je tak, jakby za każdym razem chcieli je wbić głęboko w ziemię. – Zła praca rąk to podstawowy błąd. Drugi polega na zbyt krótkim kroku – mówi Barbara Buszta-Stryczek, instruktorka nordic walkingu. Zachęca każdego do konsultacji: – To nie jest wielka filozofia, wystarczy 30-60 minut i już chodzi się jak trzeba.

Prawdziwą furorę robi jednak waga przy jej stoliku. Trzeba stanąć na niej bosymi stopami, a waga zmierzy w naszym ciele wszystko: masę mięśni, kości, wody i tłuszczu, w tym tego najgroźniejszego, który otacza narządy wewnątrz jamy brzusznej. Waga obliczy, ile wynosi nasze dzienne minimum kalorii (ilość potrzebna do funkcjonowania organizmu, o ile nie podejmuje się żadnego wysiłku fizycznego), jaki mamy stosunek mięśni do ciała, jaki wiek metaboliczny, wreszcie jaka jest dla nas idealna masa ciała.

Staję na wadzę z obawą. Najbardziej cieszy mnie wiek metaboliczny: waga pokazuje 15 lat mniej niż w metryce. Której kobiecie by się to nie podobało. Gorzej z masą. Odbiega od ideału. Patrzę na szczegółowy wydruk. Masę ubrania, które mam na sobie, waga oceniła na 30 dekagramów, a ja ile razy staję na wadze w domu odejmuję sobie tak z kilogram...

Piknik „OdWaż się”

W ramach pikniku odbyły się również pokazy judo, karate i innych sztuk walki oraz mecz piłki nożnej. Była jazda na hulajnogach, miasteczko rowerowe dla najmłodszych i degustacja słodyczy bez cukru.

Piknik zorganizowano w ramach wspólnej kampanii Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego i „Gazety Wyborczej” pod hasłem „OdWaż się”. Jej celem jest propagowanie wiedzy na temat zagrożenia dla zdrowia jakim jest nadwaga i otyłość.

Jesteśmy – co widać zwłaszcza po dzieciach i nastolatkach – coraz grubsi. To oznacza większe ryzyko cukrzycy, udaru mózgu, nowotworów złośliwych, kamicy żółciowej czy zaburzeń hormonalnych. Tymczasem Polska jest już w pierwszej piątce najbardziej otyłych narodów Europy (po Irlandczykach, Brytyjczykach, Słowakach i Czechach). Przyczyną jest zły sposób odżywiania się i mała aktywność fizyczna.

– Stąd nasza kampania „OdWaż się”. Za cel stawiamy sobie przede wszystkim edukację. Podpowiadamy, jak zdrowo i aktywnie żyć, by zapewniać organizmowi potrzebne paliwo do codziennych działań, a jednocześnie nie jeść za dużo – mówi Michał Gramatyka, wicemarszałek województwa śląskiego.

Bartosz T. Wieliński poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze