Odwołaliśmy się do tematu we współczesnej myśli i narracji wszechobecnego, używanego jako retoryczny, zwrotu. Wieża Babel kojarzy się z czymś pomieszanym, chaotycznym, niezrozumiałym. Ale czy o to tym razem chodzi?
Dwa obrazy z obecnego zespołu niech posłużą za wstępny drogowskaz. Pierwszym jest mural na ścianie częstochowskiej kamienicy – pomysł grupy artystów zwących się Dreamerami – Marzycielami. Kolorowa i radosna wizja wieży Babel niczym dziecięcej zabawy, z pamięcią obrazów Bruegela w tle, nie ma nic z dramatu. Tu nie przeczuwano tego, co się stanie. A może to już coś nowego?
Drugim jest wieża kopalniana szybu katowickiej kopalni Ferdynand – pomnik dawnej Wielkiej Industrii, przekształcona muzealnie w punkt widokowy. Stalowa konstrukcja inżynieryjna, mocarna, logicznie zbudowana, znak symboliczny śląskiego miejsca i pamięci, dzieło sztuki, widoczna z daleka.
W zebranych pozostałych dziełach wieża Babel ukazuje się w nieoczekiwanych odsłonach: nowoczesne i średniowieczne rzeźby, popkultura, obrazy i witraże, wizje scenograficzne, teatralna kurtyna, mozaiki, rękopisy i starodruki. Ktoś w odruchu dyktatorskim zawoła: tu trzeba zaprowadzić PORZĄDEK.
Spróbujmy inaczej. Powróćmy do źródła wieży Babel: co znaczyła kiedyś i jak to się przekłada na rozumienie współczesne.
Motyw to starodawny, wyrosły z tradycji biblijnej. Tu, w pierwszej Księdze Mojżeszowej (I, 11, 1–9) odnajdujemy wielki mit o prapoczątkach ludzkich dziejów, tak dawnych, że nie sięga tam człowiecza pamięć. Tę praprzeszłość Tomasz Mann („Józef i jego bracia”) przyrównał do głębokiej bezdennej studni. To była opowieść o „całej ziemi, co miała jeden język i jednakowe słowa, a ludzie zbudowali sobie miasto i wieżę, co nieba sięgać miała. Tymczasem pomieszane zostały ich języki, dlatego rozproszyli się po całej ziemi i przestali wznosić swoją wieżę”.
Mamy tu obraz ludzkich wspólnotowych twórczych działań i ich kryzys, ukazane jako konstruowanie i... dekonstrukcja (rozmontowywanie). Losy wieży Babel widziano dwoiście: według tradycji hebrajskiej Abraham, porzuciwszy swoje miasto Ur, jego wieżę pojmuje jako znak pychy i zgorszenia, w myśli skazuje ją na zburzenie. Tymczasem dla pozostałych tam mieszkańców wieża nadal pozostawała znakiem jednoczącym ich wspólnotę. Trafnie przypomniał o tym również Mann.
Wieża Babel – znak budowania i zniszczenia, a może rozkładania na czynniki pierwsze? Ten mityczny scenariusz żyje dalej. Fascynuje artystów, poetów, pisarzy i filozofów. Nabrał aktualności w czasach najnowszych. Nie bez powodu pojawia się teraz w coraz to nowych konfiguracjach.
Triumfalne dzieło inżynieryjnego kunsztu – wieżę Eiffla – niegdyś wzbudzającą tyleż entuzjazmu co zjadliwej krytyki, przyrównywano do owego biblijnego monstrum, domagając się jej rozbiórki.
W XX wieku, epoce wielkich totalitaryzmów, temat nabierał nowych, aktualnych znaczeń. Przeczuwa jego grozę Franz Kafka, majaczy w filmie „Metropolis” Fritza Langa. Kojarzymy z nim nazistowskie pomysły Nowego Berlina-Germanii, „Świetlistą katedrę” w Norymberdze. Z drugiej strony uobecnia się w sowieckim Pałacu Rad, Pomniku III Międzynarodówki, pokrewnych socrealistycznych realizacjach, łącznie z tą warszawską, gdzie domagają się teraz jej zburzenia.
Dla innych z kolei podobne odczucia towarzyszą doświadczeniu wież Manhattanu i Dubaju.
Oskarżano też całą modernę o narzucanie ideału ujednoliconego zmrówczenia, urawniłowki, zglajchszaltowania. Słowem: tworzenia nowej „wieży Babel” – tym razem symbolu oznaczającego świat z nakazu żelaznej ręki władzy bądź kapitału, świat podległy czasowi zatrzymanemu „wiecznej szczęśliwości”, która okazywała się fikcją.
Kontestowano ten skamieniały świat. Czynił to Orwell w „Roku 1984”, Konwicki w „Małej Apokalipsie”. Pisze o tym obszernie ostatnio Patrycja Cembrzyńska („Wieża Babel. Nowoczesny projekt porządkowania świata i jego dekonstrukcja”, Kraków 2012).
Czym tedy jest dla nas – tu i teraz – hasło „Naszej wieży Babel”? Przypomnijmy, jest w nim czas budowania i czas dekonstruowania. Mezopotamsko-hebrajski wątek przyjmujemy, słowami Stefana Czarnowskiego, jako „dawność w teraźniejszości”. Ponowoczesna myśl i praktyka artystyczna wpisuje w ten starodawny wątek kolejne doświadczenia. Pojmuje teraz dekonstrukcję wieży Babel nie jako ostateczny jej koniec, ale jako otwarcie na powstawanie nowych form, naznaczonych w opozycji do tamtego modelu znamieniem wielokulturowości i różnorodności.
Ujednolicona niegdyś, scentralizowana formuła, przekształca się w zróżnicowany, wielojęzyczny świat, gdzie miejsce jest dla tych małych ojczyzn i regionów wielorakich, też dla tych „Innych”. Oto nasza obecna wieża Babel. W obecnym programie objawiła się na wieloraki sposób. Na końcu zaś została nieoczekiwanie spointowana w dziele Ryszarda Winiarskiego „Przypadek w grze dla dwóch”. Towarzyszy temu zaproszenie: „pole do interpretacji dla odbiorcy”.
Pozwolę sobie przeto zeń skorzystać. W obrazie tym dokonała się pełna dekonstrukcja wieży Babel. Z jej „cegieł”, elementów pierwszych, powstała kompozycja o geometrycznej formie zbudowanej z dwubarwnych kwadratów – cegiełek. Wyznaczają drogę zanikania jednych i zagęszczania drugich w miarę posuwania się od lewego górnego narożnika do dolnego prawego. Wieża Babel przekształciła się inną formę, w innej reżyserii.
Mit wieży Babel ujawnia wiele twarzy. Nim wszakże powstanie w materialnym kształcie, zaistnieje wpierw w naszym umyśle i wyobraźni. Wiedzieli o tym autorzy Księgi Mojżeszowej, wiemy i my, dzisiaj, spadkobiercy ich dziedzictwa.
Zapraszamy przeto do odwiedzania dzieł sztuki, pokazywanych tu pod hasłem „Naszej wieży Babel”.
Katowice, w Dzień Zaduszny, 2 listopada 2018
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze