Dawniej na Śląsku tyn chop był "we wercie" (najwartościowszy), kery wszystko "poradziył" (potrafił) w doma zrobić, nawet szczewiki podzelować. Wszyscy zachwycaliśmy się pomysłowością i zręcznością filmowego MacGyvera, zapominając, że i my mamy swojego bohatera, z którego powinniśmy być dumni. To urodzony w 1782 r. na Śląsku Cieszyńskim Józef Bożek, człowiek który jako pierwszy zaprojektował, a następnie skonstruował powóz z napędem parowym, łódź parową, automatyczny warsztat tkacki, protezy rąk, które pozwalały na pisanie, i nóg (proteza nogi albo drewniana noga to po śląsku "holcbajn") pozwalające na chodzenie. Okradziony i pozbawiony bogatych sponsorów, zmarł w biedzie i mało kto o nim pamięta.
Chopa downi niy łobchodziyło "warzynie" (gotowanie), "biglowanie" (prasowanie), "sztopowanie fuzeklow" (cerowanie skarpet) ani nawet domowo kasa, bo to żona chodziła na gruba po "geltag" (wypłata), a jak już przinosiył jom som, to zawsze z "loncetlom" (paskiem) i oddawał co do grosza.
Chop służył do inkszych celów. Jak sie coś w chałpie zepsuło, musioł to umieć naprawić. Do niego noleżało coby "naciupać" (narąbać) drzewa, "ściepnonć" (zrzucić) wongel do komorki, synkowi zrobić "szlojder" (procę) abo "drach" (latawiec), naplompać "koło" (rower), przikryncić "pyndale" (pedały) i naprawić "keta" (łańcuch). A to "zokel" (lamperię) trzeba było "posztrajchować" (pomalować) abo "byrna" (żarówka) się przepaliła, a to kapało z "kokotka" (kranu) i "ausgus" (zlew) się zapchał.
Musioł tyż umieć postawić w łogrodku "lauba" (altanka) i w pywnicy "grodza" (przegroda) na kartofle, naprawić "kocher" (kuchenkę elektryczną), "szteker" (wtyczkę do prądu), "szalter" (włącznik lub wyłącznik prądu), a nawet "sztekdołza" (gniazdko elektryczne).
Za chałpom zawsze był "gnotek" (pień) kaj sie zabijało kury, kacki, gynsi, a i cosik wiynkszego. A do tego i inkszych robotow som wihajster niy "styknył" (wystarczył). Trzeba było mieć jeszcze siekierkę, młotek, śrubki, "muterki" (nakrętki), "szajbki" (podkładki), "waserwoga" (poziomica), "colsztok" (metr składany drewniany - "szwocka", czyli krawcowa, miała "myjtermas" - metr zwijany), "brecha" (łom), "fajla" (pilnik), "szperhok" (wytrych), "majzel" (przecinak) i porządny nóż, niy żodyn "pitwok" (tępy nóż).
Chop musioł tyż "dować pozor" (uważać), coby sie niy "piznonć" (uderzyć) w palec.
Kożdy majster "krom" (oprócz, ponadto, ale "krom" to także nieporządek) wihajstra mioł tyż "sztifta" (ucznia, pomocnika), który zanim poznał wszystkie tajniki zawodu, poddawany był mobbingowi, czyli wszyscy "robili go za bozna" (żartowali z niego).
Mało tego, że lotoł po piwo i "cygarety" (papierosy), to jeszcze musiał spełniać bardzo dziwne polecenia. Starsi koledzy posyłali go po "kibel sztromu" (wiadro prądu), "guminity" (gumowe nity) albo "ambosśmiyra" (amboss - kowadło, śmiyra - tera), co było niewykonalne, bo nic takiego nie istniało. Co inkszego wihajster.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze