Był ostatnim wojewodą katowickim w czasach PRL-u (w latach 1985-1990), a w latach 1978-1979 prezydentem Sosnowca.
Pochodził z Sosnowca. Ukończył studia w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Katowicach.
W czasach PRL-u należał do PZPR, a później związał się z SLD.
Zajmował kierownicze stanowiska w bankowości, w latach 1991-1995 organizował działalność PBB "Invest Bank" SA w województwie katowickim i był dyrektorem oddziału tego banku, w 1996 został przewodniczącym zarządu Górnośląskiego Banku Gospodarczego SA w Katowicach. Był działaczem sportowym, wieloletnim przewodniczącym Śląskiego Związku Koszykówki.
Od 2001 do 2005 sprawował mandat senatora, został wybrany z listy SLD. Potem wycofał się z życia politycznego.
Pierwszy prezydent Katowic w wolnej Polsce. Pochodził z Piekar Śląskich, z wykształcenia był ekonomistą. Od 1962 r. pracował w przedsiębiorstwach transportowych, najpierw w Wojewódzkiej Kolumnie Transportu Sanitarnego, a następnie w Spółdzielni Transportu Wiejskiego, Zakładzie Transportu Mleczarskiego i w Przedsiębiorstwie Transportowym Budownictwa Węglowego. W tym ostatnim zakładzie był także przewodniczącym komisji zakładowej "Solidarności".
W maju 1990 r. został wybrany z listy Komitetu Obywatelskiego radnym w Katowicach, a miesiąc później został prezydentem tego miasta. Od 1994 do 2004 r. był przewodniczącym KZK GOP (Komunikacyjnego Związku Komunalnego Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego). Ponadto przez kilka lat był prezesem Związku Górnośląskiego. W 2004 przeszedł na emeryturę.
- Pracowity, uczciwy, czasem nerwowy, ale przede wszystkim to był dobry człowiek - mówił o nim Roman Urbańczyk, jego następca na stanowisku szefa KZK GOP.
To właśnie Jerzy Śmiałek jako prezydent Katowic był jednym z założycieli istniejącego od 1991 r. KZK GOP. W 1994 r., gdy przegrał starania o kolejną kadencję, został szefem związku. Nieraz zżymał się, że samorządy chcą za mało płacić na komunikację i znowu trzeba będzie "wydzierać".
- Zapamiętam go jak dobrego ojca. Trochę takiego z dawnej epoki, który dość kategorycznie podchodził do niektórych spraw, ale zawsze myślał o dobru rodziny - mówi Józef Buszman, były wiceprezydent Katowic i działacz Związku Górnośląskiego.
Wojciech Boroński, wiceprezydent Katowic w latach 1990-1998, wspomina, że Jerzy Śmiałek był surowym szefem. - Był pierwszym demokratycznie wybranym prezydentem Katowic. Powiedział wówczas, że wszystkiego w mieście nie zrobimy i dlatego skupił się na śródmieściu. Bardzo pilnował wyglądu tej części Katowic - wspomina Boroński.
W katastrofie spowodowanej wybuchem metanu 900 metrów pod ziemią zginęło 13 górników, w tym 12 z Polski, przede wszystkim z województwa śląskiego: Zabrza, Chałupek, Gliwic, Jastrzębia-Zdroju, Mysłowic, Goleszowa i Cieszyna oraz powiatu będzińskiego. Zbigniew Adamski, Arkadiusz Brzozowski, Aleksander Gamrat, Bogdan Góral, Kamil Jaguś, Artur Jokiel, Patryk Kaczmarek, Krzysztof Krażewski, Marcin Leśniewski, Marek Oświęcimski, Stanisław Trela i Piotr Wojciechowski.
Byli pracownikami firmy z Jastrzębia-Zdroju. Akcję ratunkową utrudniały bardzo niebezpieczne warunki, z powodu pożaru w niektórych rejonach wyrobiska temperatura sięgała nawet 1000 stopni Celsjusza, a stężenie metanu i ograniczona do zera widoczność zagrażały życiu ratowników. Z tego powodu wkrótce po wybuchu ratownicy przystąpili do budowania tam, by uszczelnić chodnik i odciąć dopływ powietrza, a w rezultacie doprowadzić do wygaszenia pożaru.
Akcję prowadzono aż do kwietnia, a ostatnie ciała ofiar udało się wydobyć dopiero 12 maja.
Przez 24 lata, za czasów abp. Damiana Zimonia, był biskupem pomocniczym Archidiecezji Katowickiej. Pochodził z Książenic niedaleko Czerwonki-Leszczyn. Maturę zdał w Liceum Ekonomicznym w Rybniku, a studia filozoficzno-teologiczne skończył w Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym, które miało wtedy jeszcze siedzibę w Krakowie. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk bp. Herberta Bednorza, a potem studiował jeszcze w Prymasowskim Studium Życia Wewnętrznego w Warszawie, w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie i w Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie.
Równocześnie był duszpasterzem - najpierw w parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Orzeszu, potem w parafii św. Mikołaja w Bielsku-Białej, a następnie w parafii Matki Boskiej Bolesnej w Rybniku.
W 1985 r. został kapelanem i sekretarzem abp. Damiana Zimonia, a trzy lata później z jego rąk przyjął święcenia biskupie i aż do 2012 r. był biskupem pomocniczym Archidiecezji Katowickiej.
31 stycznia 2012 r. papież Benedykt XVI przyjął jego rezygnację. Bp Bernacki zamieszkał w klasztorze Bonifratrów w Zakopanem, a następnie w Prudniku.
Od dłuższego czasu chorował. W 2002 r. został wiceprezydentem Gliwic i był nim do lutego 2019 r. Wcześniej był radnym z listy Akcji Wyborczej Solidarność, potem związał się z PO. Został wyrzucony z tej partii, gdy w 2010 r. postanowił kandydować do rady miasta z listy Koalicji dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza.
Jako pierwszy wiceprezydent Piotr Wieczorek miał największy zakres obowiązków ze wszystkich zastępców Zygmunta Frankiewicza. Nadzorował m.in. sprawy dróg, spółek miejskich i architektury.
Piotr Wieczorek urodził się 1963 r. w Gliwicach. Uczęszczał do Szkoły Podstawowej nr 9 przy ul. Sobieskiego, a później do V Liceum Ogólnokształcącego przy ul. Górnych Wałów. W 1991 r. ukończył studia geologiczne na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego.
Na początku lat 90. pracował w Agencji Celnej. Aktywnie działał w Unii Polityki Realnej, z której listy w 1994 r. został wybrany radnym II kadencji Rady Miejskiej w Gliwicach. Od lipca 1994 r. przez dwie kadencje był członkiem Zarządu Miasta Gliwice. Po wejściu w życie ustawy o bezpośrednim wyborze wójta, burmistrza i prezydenta miasta, od 2002 r. był czwartym, a od 2006 r. pierwszym zastępcą prezydenta miasta Gliwice. Funkcję tę pełnił do 31 stycznia 2019 r., kiedy to stan zdrowia uniemożliwił mu dalsze sprawowanie obowiązków.
Przez 25 lat współtworzył gliwicki samorząd i był jednym z ojców sukcesu miasta. Odpowiadał za miejskie inwestycje i usługi komunalne, podlegały mu sprawy związane z architekturą i budownictwem, zarządzaniem drogami oraz nadzorem właścicielskim nad spółkami miejskimi. Szczególną wagę przykładał do rozwoju miejskiej bazy sportowej - wielkich inwestycji, takich jak budowa Areny Gliwice, Stadionu Miejskiego czy miejskich pływalni.
Był warszawiakiem, ale bez niego nie byłoby wielu pięknych scen w śląskich filmach Kazimierza Kutza. Znali się i przyjaźnili wiele lat. Kutz - reżyser ufał talentowi i intuicji Zdorta - jednego z najlepszych polskich operatorów filmowych. Zachwycając się "Solą ziemi czarnej", część podziękowań trzeba złożyć Zdortowi. Był też autorem zdjęć do takich arcydzieł jak "Dekalog I" Krzysztofa Kieślowskiego czy "Popiół i diament" Andrzeja Wajdy. Był operatorem na planie filmu "Pociąg" Jerzego Kawalerowicza, pracował również przy zdjęciach do głośnego "Faraona".
Skończył, na raty, Wydział Operatorski PWSF w Łodzi. "Na raty", bo edukację przerwał w 1956 r., ale dyplom zrobił dopiero 23 lata później. Wkrótce potem został w łódzkiej filmówce wykładowcą, w 1995 r. otrzymał tytuł profesora sztuk filmowych. W 1995 został nagrodzony za zdjęcia do filmu "Pokuszenie" na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Film Kutza pt. "Tarpany" z 1961 r. był debiutem Zdorta jako samodzielnego autora zdjęć. Był autorem zdjęć jego wielu filmów: "Sól ziemi czarnej", "Śmierć jak kromka chleba", "Paciorki jednego różańca", "Zawrócony", "Milczenie", "Upał" czy "Wkrótce nadejdą bracia". Za zdjęcia do filmu "Sól ziemi czarnej" w 1970 r. na festiwalu w Łagowie otrzymał nagrodę.
W 2005 r. Zdort razem z Kutzem zostali nagrodzeni jako polski duet reżyser-operator podczas Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych "Camerimage" w Łodzi. Artysta miał w dorobku też zdjęcia do komedii takich jak "Marysia i Napoleon", "Brunet wieczorową porą" czy seriali "Doktor Ewa" i "Szaleństwo Majki Skowron".
Jego ostatnim projektem był film, a także serial "Syzyfowe prace" z 2000 r. Wielokrotnie pracował na planie ze swoją, zmarłą w 2015 roku, żoną Barbarą Sass-Zdort. W 2014 r. odebrał Nagrodę Stowarzyszenia Filmowców Polskich za całokształt osiągnięć artystycznych.
Przez wiele lat kierowała wydziałem kultury urzędu marszałkowskiego, a po odejściu na emeryturę nadal miała wpływ na politykę kulturalną naszego województwa. Ostatnio pełniła funkcję przewodniczącej rady programowej Teatru Śląskiego.
Każdy artysta, organizator wydarzeń, animator kultury w naszym województwie musiał znać Łucję Ginko. Była wieloletnią dyrektorką wydziału kultury urzędu marszałkowskiego. "Wymyślił" ją pierwszy niekomunistyczny wojewoda katowicki Wojciech Czech, który marzył o Śląsku jako o silnym ośrodku kultury na europejską miarę.
Łucja Ginko do tego zadania wydawała się idealna. Współtworzyła wcześniej nieformalne środowisko twórcze skupione wokół ośrodka jeździeckiego w Zbrosławicach, gdzie od lat 70. minionego wieku - pod przykrywką sportów konnych - gromadzili się animatorzy niezależnej kultury studenckiej. Była daleka od partyjno-urzędniczych układów, wolna od sztampy ugruntowanej przez 45 lat rządów PZPR. Wymarzony menedżer regionalnej kultury na nowe czasy. Wojewoda Czech miał pomysły powołania Górnośląskiej Macierzy Kultury, stworzenia Górnośląskiego Festiwalu Kameralistyki, organizowania wielkich cyklicznych imprez plenerowych, upamiętniających śląską historię. Nie zdążył zrealizować tych planów.
Łucja Ginko przetrwała kolejnych wojewodów i marszałków. Gdy odeszła na emeryturę, zastąpił ją wskazany przez nią współpracownik, a sama została... doradcą marszałka województwa śląskiego ds. kultury. W województwie mówiono, że bez jej aprobaty nie może się odbyć żadna poważna impreza kulturalna w regionie, bo i tak o wszystkim decydowała.
Łucja Ginko była doktorem nauk humanistycznych i ekspertem w dziedzinie zarządzania kulturą, pisała o historii literatury i zarządzaniu kulturą. Została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi i Medalem "Gloria Artis". Ostatnio pełniła funkcję przewodniczącej Rady Programowej Teatru Śląskiego, przewodniczącej komisji Złotych Masek oraz Forum Dyrektorów Teatrów Województwa Śląskiego.
Od 2003 r. był już na emeryturze, poprzednio przez 29 lat był proboszczem parafii św. Anny w Katowicach-Nikiszowcu. Miał 83 lata, z których ponad 60 przeżył w kapłaństwie. Był wielkim przyjacielem Nikiszowca. Ostatnio mieszkał w domu księży emerytów w Katowicach, ale wciąż o Nikiszowcu pamiętał. Podczas pewnego spotkania wspominał jasełkowy happening, który w Boże Narodzenie zorganizowała tutejsza niepełnosprawna młodzież.
"To były święta już po atakach terrorystycznych w Ameryce i początku interwencji w Iraku. Myślałem sobie: Jezu, jak oni to zrobią, czy im aby tylko to wyjdzie? Później okazało się, że oglądałem jeden z najbardziej wzruszających obrazków w życiu. Na rynku rozbili namiot żołnierski. Józef i Maryja ciągnęli za sobą drewniany wózek. Chodzili dookoła rynku, szukali schronienia. W końcu weszli do namiotu. Tam znaleźli schronienie dla Dzieciątka!".
Ks. Klemens wspominał też jasełka, które oglądał w szkole na Nikiszowcu, "moje najpiękniejsze w życiu" - zapewniał, i opowiadał, jak na wigilijną kolację zaprosił bezdomnego z dworca w Katowicach.
"Przyszedł na parafię na zupę, którą rozdawaliśmy. I tak jakoś już został. Daliśmy mu ubrania, wykąpał się, no a później usiadł z nami do wieczerzy. Mało mówił, był bardzo skrępowany, wzruszony. Potem poszedł też na pasterkę. Kiedy wrócił, pokazałem mu pokój i tapczan do spania. Poprosił o fotel. Mówił, że od lat na dworcu sypia na siedząco. Tak się przyzwyczaił. Tłumaczył, że jak się położy, to czuje duszności. Na drugi dzień poprosił o świąteczny obiad w kancelarii. Wolał zjeść w samotności".
Ks. Klemens oprowadzał nas również po ul. św. Anny, najczęściej fotografowanej i pokazywanej w filmach. "Najbardziej charakterystyczny obrazek z tej ulicy to maszerująca orkiestra górnicza. Przed laty był zwyczaj, że najmłodsi muzycy w Wigilię chodzili do najstarszych mieszkańców w dzielnicy. Grali im kolędy i jak wracali, to jeszcze zahaczali o plebanię, żeby i nam pograć. Zresztą bez koncertów i muzyki nie było mowy o świętach w Nikiszowcu. W kościele są organy, jedne z największych w regionie. Przyjeżdżali muzycy, nawet płyty u nas nagrywali. Wiele razy koncertował zespół Camerata Silesia. Któryś ze śpiewaków powiedział mi kiedyś, że od lat mieszka w centrum Katowic, ale pierwszy raz odwiedza Nikiszowiec. Nie miał pojęcia, że w jego mieście istnieje tak zachwycająca dzielnica!".
O kościele św. Anny mówił, że to centrum tutejszego świata.
"Dla mnie Święta Anna to też niezapomniane pasterki - te osobiste, kiedy po raz pierwszy odprawiałem mszę o północy w nowej parafii, i ta, kiedy już wiedziałem, że odchodzę na emeryturę. Ach, łza mi się wtedy mocno w oku kręciła. Inna smutna pasterka to ta ze stanu wojennego, gdy po masakrze na Wujku modliliśmy się za zastrzelonych górników. Ale były też msze wesołe. W pierwsze święto po sumie chrzciłem dwójkę młodych Romów. Do kościoła przyszła cygańska orkiestra i grała kolędy".
Pochodził z Czechowic-Dziedzic, zasłynął jako architekt, autor niezwykłych projektów, dzięki którym bywał nazywany "polskim" Gaudim.
Ukończył studia na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. W 1968 r. związał się z Miastoprojektem Nowe Tychy. Był autorem nowatorskich rozwiązań, takich jak zabudowa ośrodka wypoczynkowego w Paprocanach czy osiedla mieszkaniowego H7 na terenie dzielnicy Glinka. Wybudował w rodzinnym mieście kościół pod wezwaniem Jezusa Chrystusa Odkupiciela. Zresztą kościoły projektował i wznosił zawsze z niezwykłym rozmachem i angażował do tego całą lokalną społeczność. To dzięki tym projektom na stałe zapisał się w historii polskiej architektury.
Jego najsłynniejszym dziełem jest kościół św. Ducha w Tychach, którego projekt pochodzi z 1978 roku.
Jego niedokończonym dziełem jest kościół pod wezwaniem św. Franciszka i św. Klary. Zanim przystąpił do budowy w Tychach, Stanisław Niemczyk dwukrotnie był na pielgrzymkach we Włoszech. Wtedy zobaczył Asyż i utkwiła mu w głowie myśl: św. Franciszek był wielkim naśladowcą Jezusa.
Jak mówił w wywiadzie udzielonym "Wyborczej", najpewniej stąd zrodził się pomysł, żeby w kościele było pięć wież - cztery o wysokości 45 metrów, a jedna wysoka na 70 metrów - symbolizujących pięć ran Chrystusowych.
Kościół powstaje już 19 lat dla zakonu Braci Mniejszych oo. Franciszkanów w Tychach.
Stanisław Niemczyk był laureatem wielu nagród i wyróżnień, m.in. honorowej nagrody Stowarzyszenia Architektów Polskich, odznaczenia Pro Ecclesia et Pontifice przyznanego przez Stolicę Apostolską, medalu Per Artem ad Deum przyznanego przez Papieską Radę ds. Kultury.
Był jednym z najbardziej znanych architektów. Bez niego Katowice i wiele innych miast wyglądałyby zupełnie inaczej. Razem z Henrykiem Buszko projektował m.in. katowickie "kukurydze", osiedle Gwiazdy, całe osiedle Tysiąclecia, osiedla w Gliwicach, Tychach czy Gliwicach, a także kościół Podwyższenia Krzyża Świętego na osiedlu Tysiąclecia oraz Pałac Ślubów w Chorzowie. Był również współautorem kompleksu sanatoryjno-wypoczynkowego w Ustroniu i szeregu innych obiektów, w tym np. stadionu AWF przy ul. Kościuszki w Katowicach.
Pochodził z Krakowa, ale już w dzieciństwie kilka lat spędził w Katowicach - chodził tu do szkoły. Wrócił po studiach i zatrudnił się w 1949 r. w Miastoprojekcie, a potem z Henrykiem Buszką prowadził samodzielną autorską Pracownię Projektów Budownictwa Ogólnego. W latach 1959-1961 był przewodniczącym katowickiego oddziału SARP. Przez prawie dekadę wykładał na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej.
Był reżyserem teatralnym, tancerzem, choreografem, antropologiem ruchu i performerem.
Przez lata zmagał się z miopatią. Przez kilkanaście lat jeździł na wózku inwalidzkim. Potem na kilka lat udało mu się porzucić wózek. Opracował autorski system poruszania się. Interesował się teatrem, tańcem, ruchem. Występował w projektach solowych i tworzył choreografie z osobami poruszającymi się na wózku. Współpracował też z teatrami dramatycznymi. Był animatorem projektów społeczno-artystycznych.
Dorastał w Gliwicach. Studiował m.in. reżyserię dramatu w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, wiedzę o teatrze na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie i kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Debiutował jako tancerz na wózku w Integracyjnym Teatrze Tańca "Kierunek" działającym przed laty przy Śląskim Teatrze Tańca w Bytomiu.
Jako choreograf Rafał Urbacki pracował z osobami o alternatywnej motoryce. Walczył o ich godne życie i równe traktowanie. Był autorem ponad 40 przedsięwzięć tożsamościowych, partycypacyjnych, choreodokumentów, instalacji multimedialnych i projektów muzycznych o charakterze społecznym. Prowadził też badania nad archeologią ciała robotniczego.
Był stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Art Stations Foundation by Grażyna Kulczyk, Marszałka Województwa Śląskiego. Współpracował w roli wykładowcy z Akademią Muzyczną w Krakowie i z Instytutem Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego oraz z Instytutem Teatralnym w Warszawie.
Był autorem ruchu m.in. do spektakli dramatycznych duetu Monika Strzępka i Paweł Demirski oraz Radka Rychcika.
W Teatrze Śląskim, z jego dyrektorem Robertem Talarczykiem, wyreżyserował spektakl "Western" (2015 r.). Wspólnie z tą instytucją zrealizował także: kabaret-koncert "Bloki i familoki" (2015 r.), teatralny spacer po Nikiszowcu "Nie z tej ziemi", który był atrakcją Industriady w 2015 r. i choreodokument "Jaram się" o wygaszaniu przemysłu hutniczego na Górnym Śląsku, prezentowany podczas Industriady w Hucie Królewskiej w Chorzowie (2016 r.).
W Teatrze Rozbark w Bytomiu stworzył spektakle "Gatunki chronione" z Anu Czerwińskim (2014 r.) i "Serce robotnika napędza praca" (2014 r.), a do pierwszej premiery w Rozbarku pt. "Legendy" (2014 r.) opracował dramaturgię.
Współpracował również z Muzeum Śląskim w Katowicach (projekty: koncert plenerowy "Larmo w Bogucicach", "Ten 21 roczek" o powstaniach śląskich i "Kształt rzeczy. O węglu i porcelanie" w Centrum Scenografii Polskiej).
Był ekonomistą, ekonometrykiem, statystykiem, społecznikiem i publicystą. W przystępny sposób potrafił mówić o najbardziej skomplikowanych sprawach ze swojej dziedziny. Od studiów był związany z Uniwersytetem Ekonomicznym w Katowicach. Pochodził z Rudy Śląskiej. Od 1960 r. był związany z uczelnią, która dziś funkcjonuje pod nazwą Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Zaczął jako asystent, piastował m.in. stanowisko prodziekana, a później dziekana Wydziału Przemysłu, kierownika Katedry Ekonometrii i prorektora. Związany był również z Uniwersytetem Jagiellońskim i Śląską Wyższą Szkołą Zarządzania im. gen. Jerzego Ziętka w Katowicach. Otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
Był członkiem m.in. Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego czy Polskiej Akademii Nauk.
Wybitny aktor, do ostatnich dni związany z Teatrem Śląskim w Katowicach. W swojej karierze teatralnej występował także na deskach Starego Teatru w Krakowie, Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, Teatru Zagłębia w Sosnowcu, Teatru Polskiego w Warszawie i Teatru Ludowego w Nowej Hucie.
Pochodził z Łucka. W trakcie II wojny światowej wziął udział w powstaniu warszawskim i zaangażował się w działalność w Szarych Szeregach.
Zagrał ponad trzysta ról teatralnych i około trzydziestu filmowych. Był jednym z najbardziej lubianych, cenionych i rozpoznawalnych aktorów Teatru Śląskiego, z którym związał się w 1958 r. W 2011 r. obchodził 60-lecie pracy artystycznej. A niedawno, w marcu 2018 r., świętował 90. urodziny na Dużej Scenie Teatru Śląskiego.
Nagradzany m.in. za role dzielnego wojaka Szwejka, Księcia w "Śnie" Fiodora Dostojewskiego oraz Edka w "Tangu" Sławomira Mrożka.
Był reprezentantem Polski w hokeju na lodzie i zawodnikiem GKS-u Katowice, ale w początkach kariery sukcesy odnosił z Podhalem Nowy Targ, z którym sięgał pięciokrotnie po mistrzostwo Polski. Śląscy kibice zapamiętali go nie tylko z ambitnej gry i bramek. Gdy w Katowicach brakowało pieniędzy nawet na hokejowy sprzęt, Hajnos podczas jednego z meczów po złamaniu kija podjechał do trybun i poprosił jednego z fanów o parasol z zakręconą rączką. Odwrócił go i pokazał, że jest gotowy do gry. Chciał w ten sposób zamanifestować swoją złość, ale przede wszystkim upadek klubu.
Wystąpił w 72 spotkaniach reprezentacji Polski, w których strzelił 24 gole. Brał udział w igrzyskach olimpijskich w Albertville w 1992 roku (ostatnich, w jakich występowała hokejowa reprezentacja naszego kraju), a także w trzech edycjach hokejowych mistrzostw świata.
Była wybitną regionalistką, nauczycielką i wiceprezesem Związku Górnośląskiego.
Pochodziła z Tychów i z tym miastem związana była przez całe życie. Przez kilkadziesiąt lat pracowała jako nauczycielka języka polskiego. Jej praca doktorska pt. "Herosi i chachary: portret Górnoślązaka w literaturze i publicystyce dwudziestolecia międzywojennego" została uznana za ważną pozycję w poznawaniu historii i tradycji Górnego Śląska.
Jako pierwsza nauczycielka w Tychach zajęła się edukacją regionalną. - Edukacja regionalna ma charakter interdyscyplinarny. Można ją łączyć z różnymi dziedzinami i - jak widać - nawet skutecznie i ciekawie z matematyką. A nauczyciel, który przygotuje taki zeszyt, wcale nie musi prosić o zgodę na jego wprowadzenie kuratorium oświaty. Wystarczy, że zatwierdzi go właściwy metodyk i rada pedagogiczna w ramach tzw. ścieżki edukacji regionalnej - mówiła w 2001 r.
Od początku lat 90. XX wieku działała w Związku Górnośląskim. Była długoletnim prezesem Bractwa Oświatowego Związku Górnośląskiego, a od 17 marca 2014 r. wiceprezesem Zarządu Głównego ZG.
Była inicjatorką i realizatorką niezliczonych przedsięwzięć Związku Górnośląskiego, zwłaszcza w dziedzinie edukacji regionalnej oraz promocji Górnego Śląska. Organizowała np. Olimpiadę Wiedzy o Górnym Śląsku, Śląski Turniej Debat Oksfordzkich, Ogólnopolski Konkurs Krasomówczy im. Wojciecha Korfantego, wystawę "Silesius", wystawę poświęconą Henrykowi Sławikowi, Forum Nauczycieli Regionalistów, a także Regionalny Przegląd Pieśni "Śląskie Śpiewanie" i miesięcznik "Górnoślązak".
Był filozofem, twórcą koncepcji eutyfroniki, koncepcji filozoficznej, która postuluje ochronę człowieka przed przebiegającymi gwałtownie procesami cywilizacji technicznej.
Wybitnym specjalistą z zakresu metafizyki, historii filozofii i antropologii filozoficznej oraz filozofii techniki i etyki, autorem wielu publikacji naukowych.
Pochodził z okolic Miechowa, w 1962 r. skończył studia na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a trzy lata później zrobił doktorat na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od 1985 r. był profesorem nauk filozoficznych. Wykładał na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach i był dziekanem Wydziału Nauk Społecznych na tej uczelni.
Był społecznikiem, radnym sejmiku, a przede wszystkim inicjatorem powstania pierwszego w Polsce samodzielnego szpitala oraz prywatyzacji chorzowskich poradni.
Z zawodu chirurg, angażował się w wiele inicjatyw społecznych. W 1992 r. z jego poruczenia powstał w Chorzowie Miejski Dom Pomocy Społecznej dla Osób Przewlekle Somatycznie Chorych, jedna z pierwszych tego rodzaju placówek. Dom nazywał się Styria, ponieważ powstał z udziałem organizacji charytatywnych z Austrii.
Jako dyrektor Szpitala im. Styczyńskiego w Chorzowie-Batorym doprowadził do przekształcenia go w 1996 r. w pierwszy samodzielny publiczny zakład opieki zdrowotnej w kraju. - Minister pokazywał nasz szpital całej Polsce i namawiał, że trzeba brać przykład z Chorzowa - wspominał.
Trzy lata później jako radny miasta zaangażował się w prywatyzację chorzowskich poradni. Chorzów był drugim miastem w Polsce, po Poznaniu, które się na to zdecydowało. Także z inicjatywy dr. Romuszyńskiego doszło w Chorzowie do połączenia miejskich szpitali - powstał Zespół Szpitali Miejskich, którego został dyrektorem. Budynek Szpitala im. Styczyńskiego, któremu kiedyś szefował, wydzierżawił pielęgniarkom, które urządziły w nim zakład opiekuńczy.
- Był przekonany o swojej racji i zdeterminowany. Współpraca z nim bywała trudna, ale zawsze owocna - mówi Anna Knysok, wiceminister zdrowia w rządzie Jerzego Buzka, a później zastępczyni Romuszyńskiego w ZSM.
Działał w Unii Wolności, a kiedy powstała Platforma Obywatelska, organizował struktury tej partii w Chorzowie. W 2007 r. został radnym sejmiku wojewódzkiego i szefem sejmikowej komisji zdrowia. Został uhonorowany medalem "Za zasługi dla miasta Chorzowa".
Dziennikarka, była zastępcą redaktora naczelnego "Trybuny Śląskiej" i redaktorem naczelnym "Dziennika Zachodniego". Ceniona i lubiana przez swoich podwładnych. Pochodziła z Olkusza.
Był charyzmatycznym komendantem miejskim policji w Chorzowie, radnym w Siemianowicach Śląskich, pełnym empatii społecznikiem. Po przejściu na emeryturę stworzył i prezesował Śląskiemu Stowarzyszeniu Pomocy Ofiarom Przestępstw, zawsze miał czas dla innych.
Był wybitnym architektem. Pochodził z Jędrzejowa, architekturę studiował w Szkole Inżynierskiej w Szczecinie oraz na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. Pracował w pracowniach projektowych na Śląsku, m.in. w gliwickim Miastoprojekcie, Gliwickim Biurze Projektów Budownictwa Przemysłowego oraz Przedsiębiorstwie Projektowania i Wyposażania Obiektów Przemysłowych w Gliwicach. Zaprojektował m.in. dworzec kolejowy Tychy Zachodnie, jednak za swoje największe osiągnięcie uważał znakomitą Palmiarnię w Gliwicach o konstrukcji w formie stalowej przestrzennej kratownicy. Był również autorem opracowań z zakresu architektury, m.in. książki pt. Pomieszczenia higieniczno-sanitarne w przemyśle z 1974 r.
Był założycielem oraz prezesem spółki PBG. Rodzinną firmę rozwinął w potężną grupę kapitałową, liczącą się na rynku budownictwa gazowego, kubaturowego oraz energetycznego. W 2008 r. wszedł do pierwszej dziesiątki najbogatszych Polaków w rankingu "Forbesa". Był także prezesem spółki Rafako, największego w Europie producenta kotłów dla energetyki oraz urządzeń dla ochrony środowiska.
Przez współpracowników ceniony jako wizjoner. Angażował się w działalność charytatywną, pomagał m.in. polskim kościołom na Wschodzie, finansował ochronkę dla dzieci.
Ukończył Politechnikę Poznańską, w 2004 r. uzyskał dyplom Master of Business Administration. Działalność gospodarczą rozpoczął w 1994 r., tworząc przedsiębiorstwo świadczące usługi w branży gazowniczej.
Przez całe życie związany z Bytomiem. Był piłkarzem Szombierek, zdobył z tą drużyną wicemistrzostwo Polski w 1965 r. Słynął z wyjątkowej wszechstronności. W Szombierkach grał na wszystkich pozycjach. Zaczynał na lewej obronie, ale potem zdarzało się, że grał zarówno na pozycji bramkarza (kiedy pierwszy bramkarz Szombierek po kopnięciu w głowę został odwieziony do szpitala), jak i na lewym skrzydle, kiedy Helmut Nowak przeszedł do Legii Warszawa. Kiedy Szombierki zdobywały wicemistrzostwo Polski w 1965 r., występował na lewym łączniku. Dysponował bardzo mocnym strzałem, stąd koledzy z drużyny nazywali go "Laciok". Jego ojciec i dwa bracia też grali w piłkę, choć tylko on w Szombierkach. - Trafiłem do Szombierek w wyniku fuzji. Mój macierzysty klub Fortuna połączył się z Szombierkami w 1954 r. Za rok Fortuna znów się oddzieliła, ale ja już w Szombierkach zostałem do końca kariery - opowiadał.
Był wybitnym ekonomistą, w latach 2012-2016 rektorem Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Pochodził z Wrocławia i tam stawiał pierwsze kroki w karierze naukowej. Z Katowicami związał się 40 lat temu - z Instytutem Rynku Wewnętrznego i Konsumpcji oraz Akademią Ekonomiczną, która potem została przekształcona w Uniwersytet Ekonomiczny.
Wszystkie komentarze