Na Śląsku powstanie krwiożercza dżungla. Największy na świecie Festiwal Roślin Owadożernych odwiedzi bowiem katowicki Spodek. Będzie okazja poznać niebezpieczne dzbaneczniki, szybkie muchołówki, lepkie rosiczki czy gigantyczne kapturnice.
Spokojnie! Choć mięsożerne, ludziom nie zagrażają. Można nawet im podać rękę - nie ugryzą. Ale rzeczywiście potrafią być niebezpieczne. Prezentowane rośliny jedzą nie tylko owady, ale również myszy czy małe ptaki. Są też bardzo piękne, a wiele okazów można hodować w domach, z czego nie wszyscy zdają sobie sprawę.
Największe okazy kapturnic wyrastają do metra wysokości, a ich ulubionym przysmakiem są muchy, choć pająkiem nie pogardzą... Będzie też okazja poznać dzwoneczniki. - I to takie, których pułapki wyrastają do trzech-czterech metrów wysokości. W naturze są w stanie upolować nie tylko owady, ale ich ofiarą padają też myszy, a nawet niewielkie ptaki. Dzwoneczniki będą pewnie największymi gwiazdami naszej imprezy. Są egzotyczne i robią ogromne wrażenie, jak tylko się je zobaczy - zapowiada Michał Gąstał, przedstawiciel wystawy.
Rośliny są przepiękne. Dlaczego? Muszą przypodobać się owadom, by te chciały się do nich zbliżyć. Kuszą więc kolorami i zapachem. Panuje przekonanie, że rośliny mięsożerne śmierdzą. To jednak mit. - Wziął się stąd, że na początku te rośliny były nazywane mięsożernymi i pierwsi hodowcy karmili je mięsem czy nawet resztkami ze stołu, które się po prostu psuły. Teraz mówimy o roślinach owadożernych. Mają w sobie enzym o nazwie chitynaza, który pozwala trawić owady w całości, razem z pancerzem. I to jest ich podstawowy cel - polowanie na owady, a nie na mięso. Dlatego wydają przyjemny, słodkawy zapach nektaru, wabiący owady - zapewnia organizator wystawy.
Takie rośliny uwielbiają wodę, więc najczęściej rosną przy strumieniach, rzekach czy bagnach. Żeby jednak nie tylko przetrwać, ale też rozwijać przewagę nad innymi gatunkami, przekształciły swoje liście w różnego rodzaju pułapki i wyspecjalizowały się w chwytaniu konkretnych ofiar...
Zacznijmy od rosiczek. To one stworzyły włoski pokryte lepką cieczą. Wabią słodkim nektarem, przyklejają do siebie, a następnie... zaczynają trawić. Ich ofiary to najczęściej nieduże owady, wielkością zbliżone do komarów.
Muchołówki z Ameryki Północnej były jeszcze sprytniejsze. Wymyśliły metodę nastawioną na większe ofiary. We wnętrzu ich pułapek znajdują się włoski czuciowe, które reagują na dotyk. Po ich dotknięciu pułapka zamyka się z prędkością, jakiej nikt się nie spodziewa. To zaledwie 1/10 sekundy. Co więcej, te rośliny potrafią liczyć i robią to z... lenistwa. Nie reagują bowiem na bodźce od razu, bo może je wywołać kropla deszczu. Gdy jednak owad dotknie jednego włoska dwukrotnie, wtedy mają pewność. Natychmiast przystępują do działania, zatrzaskując paszczę!
Za to dzbaneczniki dorastają do ogromnych rozmiarów, a ich dzbanki mają nawet kilka litrów objętości. Są też śliskie, więc kiedy na ich krawędzi zasiada owad, zwyczajnie ześlizguje się do wnętrza. Co więcej, oprócz owadów ich ofiarami stają się też nierzadko myszy czy też ptaki. Te, podobnie jak owady, w poszukiwaniu pożywienia wpadają do wnętrza pułapek i nie są w stanie się już wydostać.
Rośliny owadożerne z łatwością wyhodujemy we własnym domu - na parapecie czy w ogrodzie. Rosiczki na przykład preferują, jak większość roślin owadożernych, jasne stanowiska i dużo podlewania. Podobnie muchołówki i dzbaneczniki. Parapety są dla nich idealne. Kapturnice za to najlepiej wystawić do ogrodu, bo są w pełni mrozoodporne.
I pojawia się pytanie: czy rośliny drapieżne mogą pomóc w walce z insektami w domu? Zapewne pomogą. - Nie będą tak skuteczne jak moskitiery w oknach, ale na pewno zmniejszą liczbę owadów. Kapturnice są najlepsze na duże owady latające, muchy czy osy, oraz na pająki. Rosiczki lepiej radzą sobie z drobniejszymi owadami, np. skutecznie wabią i zabijają muszki owocówki - mówi Gąstał.
Nie trzeba też ich karmić, bo rośliny zawsze sobie poradzą - w każdym domu są bowiem owady. To jednak, że nie trzeba, nie oznacza, że nie można. W pierwszy czerwcowy weekend, w specjalnej strefie dydaktycznej, utworzonej podczas wystawy w Spodku, oraz dzięki warsztatom będzie okazja dowiedzieć się również, jak uprawiać rośliny i poznać wszystkie ciekawostki.
W specjalnej strefie sprzedaży będzie okazja także kupić je prosto od hodowców - zarówno rośliny idealne dla każdego amatora, na domowy parapet, ale też rzadkie i kolekcjonerskie gatunki. Oczywiście nie obejdzie się bez pokazu karmienia roślin. - Nie ma co jednak liczyć na to, że będzie tryskała krew. Myszy im dawać nie będziemy, spokojnie - śmieje się Gąstał.Festiwal w sobotę, 2 czerwca, rozpocznie się o godz. 10 i potrwa do 19, a w niedzielę o godz. 9 i potrwa do 17. Bilet normalny kosztuje 15 zł, a ulgowy - 12.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze