Tym razem postanowiliśmy sprawdzić wyniki egzaminów tych szkół w naszym regionie, które w 2015 r. skierowały na egzaminy co najmniej 50 osób, a nie jak do tej pory 100.
To nasza odpowiedź na list właścicielki szkoły jazdy z Wodzisławia Śląskiego i podobne uwagi właścicieli innych mniejszych szkół.
- Jestem instruktorem nauki jazdy i prowadzę własną szkołę - jednoosobową. W 2014 r. miałam najwyższą zdawalność w powiecie. Takie wyniki nie są przypadkowe - nauczanie to moja pasja, w 2014 r. zdobyłam uprawnienia egzaminatora państwowego, wyposażyłam samochód w kamery i nieodpłatnie udostępniam go kursantom na egzaminie państwowym. Miałam jednak 88 egzaminów. Publikujecie Państwo tylko wyniki tych szkół, które miały minimum 100 egzaminów. Jako jednoosobowa szkoła nie jestem w stanie załapać się do Waszego rankingu - napisała nasza czytelniczka. Przypomniała też, że każdy kursant musi przejeździć ustawowe 30 godzin, ale często jest ich więcej. Do tego dochodzi 30 godzin teorii.
- Gdyby moi kursanci nie zdawali za pierwszym, ewentualnie drugim razem, tych egzaminów miałabym więcej. Przy tak wysokiej zdawalności doszłam w tym roku do 88 egzaminów przy prawie 60 kursantach. Pracuję po 8-10 godzin dziennie. A konkurencja rozwiesza plakaty, że są najlepsi i śmieją mi się w twarz - argumentowała swój postulat czytelniczka z Wodzisławia Śląskiego. Uznaliśmy, że sprawiedliwiej będzie tak zmienić zasady naszego rankingu, aby ten i podobne głosy uwzględnić.
Pani Maria z Mysłowic 102 razy zdawała egzamin praktyczny
Mamy nadzieję, że ranking będzie użyteczny dla wszystkich, którzy dopiero przymierzają się do nauki jazdy, ale też dla takich osób, jak pani Maria z Mysłowic, którzy kiedyś zmienili szkołę jazdy.
Pani Maria ma 71 lat i przed sobą kolejny egzamin na prawo jazdy. Część praktyczną będzie wkrótce zdawała po raz drugi, ale wcześniej 102 razy zdawała egzamin teoretyczny. Zajęło jej to dwa lata.
- Zdałam późno, to prawda. Gdy jeszcze mąż żył, to w domu próbne egzaminy szły mi dobrze. W ośrodku, podczas egzaminu było gorzej. A gdy mąż zachorował i później zmarł, to szło mi gorzej. To mąż zachęcał mnie do zrobienia prawa jazdy - opowiada pani Maria.
Przyznaje, że o uprawnienia stara się od dwóch lat. - Nie szkoda mi czasu i pieniędzy. Ja chcę jeździć samochodem. Mam do tego ciągotkę! - mówi. Przekonuje, że będzie dobrym kierowcą. Ma już zresztą samochód, który tylko czeka na pierwsze wyjazdy.
Przyznaje też, że zmieniła szkołę jazdy, bo nie z każdym instruktorem czuła się dobrze. - Z jednym nie mogłam wcale jeździć. Źle na mnie wpływał. Potem trafiłam na panią. Zawsze witała mnie z uśmiechem - opowiada pani Maria.
Gdy w końcu zdała egzamin teoretyczny, przyszedł czas na część praktyczną. - Za pierwszym razem nie udało się. Nie wyjechałam poprawnie z łuku. Niedługo mam kolejny egzamin. Trzymajcie kciuki! - mówi pani Maria.
NIK uważa też, że kursanci słabo są przygotowani do egzaminów
Mysłowiczanka jest jedną z najdłużej starających się w naszym regionie osób o prawo jazdy. Tak przynajmniej wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która pod koniec 2015 r. Sprawdziła, jak Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego egzaminują przyszłych kierowców.
Okazuje się, że średnia zdawalność egzaminów praktycznych na prawo jazdy w Polsce w 2014 r. wynosiła 34,5 proc. (w 2013 r. ? 31,5 proc.). To ważne dane, gdy zestawimy je z rankingiem śląskich szkół jazdy.
NIK uważa też, że kursanci słabo są przygotowani do egzaminów. - Potwierdza to pokaźna liczba przerwanych egzaminów, a przede wszystkim przyczyny ich przerwania. Egzamin praktyczny przerwano w ponad 200 tys. przypadków (na ok. 690 tys. egzaminów), z czego prawie 60 proc. przypadków (120 tys.) dotyczyło egzaminu praktycznego w ruchu miejskim.
Egzaminatorzy najczęściej przerywali egzamin z tak istotnych powodów, jak nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu np. na skrzyżowaniu lub pieszemu (34 proc. egzaminów) lub niezastosowanie się do znaków i sygnałów świetlnych (21 proc.).
Zdarzało się, że zdający zachowywali się w sposób, który zagrażał bezpośrednio życiu i zdrowiu uczestników ruchu drogowego (14 proc.), groził spowodowaniem kolizji drogowej lub ją spowodował (11 proc.). Ponad 6 tys. zdających z własnej woli poprosiło o przerwanie egzaminu ? wylicza NIK.
Okazuje się też, że rekordziści zdawali egzamin teoretyczny na prawo jazdy wiele razy (WORD Częstochowa - 82 podejścia, WORD Katowice - 102). - Budującym przykładem wytrwałości mogą być przypadki z Jastrzębia-Zdroju: teoria zdana za 70. razem, i z Kielc: praktyczny za 64. razem - zwraca uwagę NIK.
Surowa ocena NIK dla WORD-ów
Czy to zawsze wina zdających? NIK jest surowy także dla WORD-ów. - W ponad połowie skontrolowanych WORD-ów nie zapewniono bezstronności. Egzaminy przeprowadzali egzaminatorzy nadzorujący, a nawet dyrektor ośrodka, co kolidowało z ich obowiązkami z zakresu nadzoru i procedurami odwoławczymi w przypadku skarg egzaminowanych - czytamy w raporcie.
NIK ma też sporo zastrzeżeń do sposobu szkolenia i prowadzenia kursów w ośrodkach szkolenia kierowców. - W latach 2013-2014 w co szóstym skontrolowanym przez policję samochodzie wykorzystywanym do nauki jazdy wykryto różnego rodzaju nieprawidłowości. W większości przypadków stwierdzono zły stan techniczny kontrolowanych pojazdów, brak uprawnień instruktorów do prowadzenia szkolenia, nieprowadzenie karty jazdy kursanta oraz braki w dodatkowym wyposażeniu pojazdów. Zdarzało się, że kursantów szkolili instruktorzy, którzy nie posiadali ważnych badań lekarskich i psychologicznych - podkreśla NIK.
To wszystko oznacza, że naprawdę warto dobrze zastanowić się nad wyborem szkoły jazdy. Nasz ranking może w tym pomóc.
Na następnych stronach znajdziecie ranking szkół nauki jazdy w WORD-ach w Bytomiu, Dąbrowie Górniczej, Jastrzębiu-Zdrój, Katowicach i Tychach
Wszystkie komentarze