"Czy to nie zadziwiające i symboliczne, że szczyt odbywa się dokładnie w tym samym miejscu, gdzie czynna była kopalnia węgla?" - inaugurował tymi słowami prezydent Andrzej Duda Szczyt Klimatyczny w Katowicach w poniedziałek. Wielu delegatów i gości nie wiedziało wtedy jeszcze jak znamienne są te słowa i że do Polski przyjechali nie słuchać o ochronie klimatu, lecz raczej o ochronie węgla.
Takie bowiem można mieć wrażenie przechadzając się po Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach, gdzie odbywa się COP24. Potwierdzają to nie tylko skandaliczne słowa prezydenta, który siedząc obok sekretarza generalnego ONZ mówił, że Polska nie ma planu rezygnacji z węgla. "Węgiel jest naszym strategicznym surowcem. Mamy zapasy na 200 lat i trudno, żebyśmy z węgla, dzięki któremu mamy suwerenność energetyczną, rezygnowali".
Już na wstępie gości na Szczycie Klimatycznym wita orkiestra górnicza. Grający na trąbkach i puzonach, ubrani w odświętne stroje górnicy zdają się nic sobie nie robić z imprezy, której celem jest de facto rozmowa o dekarbonizacji, tak świata, jak i Polski. Może i nie muszą, wszak prezydent Duda zapewniał ich podczas Barbórki, na którą udał się prosto po przemówieniu na Szczycie Klimatycznym, że "nie pozwoli, by ktoś zamordował polskie górnictwo".
Pragnienie utrzymania polskiego górnictwa przy życiu i zareklamowania węgla widać na stoisku polskim w Katowicach. Podczas, gdy zagraniczni goście prezentują małe wiatraki, czy siedziska z recyklingu, Polska prezentuje węgiel. Węgiel jest w szklanej podłodze, węgiel jest na ścianie, zabezpieczony kratą. Od spodu nawet podświetlony jest w taki sposób, jakby właśnie zaczynał się palić. Nic, tylko zamknąć oczy i wyobrażać sobie jak oparci o kaflowy piec grzejemy się zimą, a z komina czarny dym uchodzi. Tata w piwnicy łopatą wrzuca kolejne bryły czarnego złota do wiadra, a potem dalej dorzuca do pieca, żeby się "hajcowało". A nie, przepraszam, to wspomnienie lat 80-tych...na Szczycie Klimatycznym odżywa właśnie.
Komu mało węgla w gablotach, może wziąć sobie trochę do domu. Stoisko polskie zbieżne ze
stanowiskiem Polski, która węgiel zamierza wspierać jeszcze przez kolejne 200 lat - ja zapewnia prezydent Duda oferuje np. biżuterię z węgla. Czarne serduszko w postaci kolczyków, albo wisiorka może być w końcu świetnym prezentem dla dziewczyny pod choinkę, czy na Walentynki.
Dziewczyny! Nie martwcie się. Możecie za czarne serduszko się odwdzięczyć i partnerowi
podarować..."sadza soap". Mydło i w kostce i żel pod prysznic, i oczywiście nie tylko dla
mężczyzn. Same też możecie się namydlić węglem. - Czy to taki kiepski żart, czy wy tak na
poważnie? - zapytał mnie jeden z zagranicznych dziennikarzy oglądając węglowe drobiazgi.
Ale zagranicznych gości dziwią nie tylko węglowe serduszka. "Center for Biological Diversity,
Farm Forward" i "Brighter Green" opublikowali raport po tym, jak zobaczyli menu dla gości
Szczytu Klimatycznego, a w nim głównie mięso. Raport zatytułowany "Emisja gazów
cieplarnianych menu COP24" można by uznać za niezły dowcip, gdyby nie fakt, że 1/3 gazów
cieplarnianych emitowana jest przez hodowlę zwierząt. Tymczasem w menu Szczytu
Klimatycznego znajdują się m.in. wołowina z bekonem, cheesburgery, czy pierogi z wołowiną i wieprzowiną albo z kaczką.
Autorzy raportu wyliczają, że wskutek produkcji i przygotowania mięsnych potraw na COP24
emisja gazów cieplarnianych była 24 razy większa niż przy daniach z produktów roślinnych.
Zaznaczają też, że przygotowanie tych produktów łączy się z większym śladem węglowym i
porównują to do spalenia półtora miliona litrów benzyny. Komu mało porównań, proszę: "To tak jak przewiezienie trzech tysięcy ludzi samolotami z Nowego Jorku do Katowic" - czytamy w międzynarodowym raporcie.
Organizatorzy polskiego stoiska na COP24 nie zapomnieli o "zasługach" byłego ministra środowiska Jana Szyszko, którego największym osiągnięciem jest spustoszenie Polski z drzew dzięki Lex Szyszko, wycinka w Puszczy Białowieskiej i rozszerzenie praw myśliwych. Witali go uroczyście na konferencji otwierającej Szczyt i puszczają oko do niego także poza salą plenarną.
Na stoisku prezentującym Polskę można więc degustować dziczyznę i kiełbasę z jelenia, podpisaną "dobre z lasu". Można pooglądać też drewniane konstrukcje i tylko domyślać się, gdzie wcześniej rosły drzewa, które musiały zostać wycięte, by owa konstrukcja mogła powstać.
Można też zobaczyć plakaty prezentujące harvestery pustoszące lasy, z podpisem "Około 40 milionów drewna pozyskiwanego co roku w polskich lasach gromadzi ponad 8 milionów ton węgla".
Zagraniczne media na organizowanej w Katowicach konferencji nie zostawiają suchej nitki. Die Welt napisał, że podczas gdy część krajów na swoich stoiskach stara się pokazać, jak dba o klimat, Polska "pokazuje przede wszystkim swoje czarne złoto. Stoiska dają prawdziwy obraz polityki klimatycznej". Francuskie i skandynawskie media opisują zapach węgla unoszący się nad miastem, a Bloomberg cytuje członków Greenpeace, którzy szczyt w Katowicach porównują do urządzenia konferencji kulinarnej w knajpie z mrożoną pizzą
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze