Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Z powodu zagrożenia koronawirusem szkoły i przedszkola przyjmują tylko pojedyncze dzieci, których rodzice nie mają z kim zostawić. Od poniedziałku zamkną się na głucho. Dorośli biorą zwolnienia, by opiekować się dziećmi w domach, a kto może, pracuje zdalnie.
Zamykane są kolejne urzędy m.in. w Katowicach, Sosnowcu czy Mikołowie. Urzędnicy proszą, by mieszkańcy załatwiali swoje sprawy on-line lub telefonicznie. W Rybniku, Lędzinach i Łazach zamknięto miejskie targowiska. Odwoływane są planowe wizyty w przychodniach i rozprawy sądowe.
Zamknięto również instytucje kultury i odwołano wszelkie imprezy. Oblężenie przeżywają tylko centra handlowe, bo ludzie robią zapasy na czarną godzinę. Po zakupach szybko jednak wychodzą - w galeriach handlowych zamknięte są kina, odwołano zaplanowane animacje i warsztaty dla dzieci, restauracje świecą pustkami.
- Naprawdę nie wiem, co dalej. Pracuję tutaj na umowę zlecenie. Szefowa już nam zapowiedziała, że będzie zmniejszać załogę. Jak zapłacę za pokój czy rachunki? - martwi się barista z jednej z kawiarni w Galerii Katowickiej.
W tym centrum w południe nie było niemal nikogo. - Szacujemy, że obroty spadły o jakieś 70 proc. Cieszymy się z każdego klienta, który obecnie przychodzi - mówi barista.
Wszystkie komentarze