Architekt Maciej Franta właśnie wprowadził się do swojego mieszkania w "Kukurydzach", które zaprojektował jego dziadek wybitny architekt Aleksander Franta. - Zawsze miałem olbrzymi sentyment do tych budynków - mówi.
Zastanawiam się kiedy minie moda na łączenie kuchni z salonem... Może to dobre w przypadku osób, które nigdy nie gotują - tylko dla czystego sumienia stawiają sobie "atrapy" (często dość drogie). Kuchnia to fabryka zapachów, pary, pryskającego tłuszczu - i to tak wszystko ma sobie wędrować do salonu na sofę, firany... Jedno ogląda TV, drugie bije kotleciki - może to nawet niezły rytm dla Rachonia i Holeckiej... tylko nie każdy przecież ogląda TVP. Ale co ja tam wiem. Właściciele tego lokum w domu zapewne wchrzaniają wyłącznie surowe warzywa i owoce - wnioskuję, bo nad płytą indukcyjną wyciągu brak...
Będąc w 1978 r. na praktyce w Lozannie spędziłam popołudnie u znajomych architektów w budynku wielopiętrowym - na ostatnim piętrze. Też twierdzili, że jak mieszkać w wieżowcu, to tylko wysoko. A mieli rację, bo panorama była wspaniała!
Niby ok, mogłoby być nawet bardzo ładnie, ale JEDEN obraz? Zero książek? Schowane? Nie ma na czym oka zawiesić, tylko żyrandol jest jakąś ozdobą, bo jedynego obrazu i tak prawie nie widać. Kanapa "gapi się" na telewizor i nie sprzyja rozmowom. Stół tyci. Sypialnia właściwie w salonie za szkłem, jak spać, gdy ktoś ogląda TV? Kuchnia piękna, ale piec tuż za głową ludzi na kanapie i bez wyciągu? Lubię piękne przedmioty we wnętrzach, szczególnie w minimalistycznych. W tym lokum - nuda. Może jeszcze niedokończone?
Szkoda, że Pan Maciej wybrał kukurydzę. Jednak większość mieszkańców osiedla mieszka w blokach dookoła kukurydz, w których windy zatrzymują się między piętrami! Jak bardzo jest to uciążliwe wystarczy choć raz spróbować dostać się do mieszkania np. z wózkiem.
Czy ktoś kiedyś wymyśli jakieś rozwiązanie tego koszmaru?
Mieszkanie jest przyjemne, żurnalowe wręcz. Jedynie mam pewien dysonans z tym zachowaniem tradycji: wyburzono wszystkie ściany, to tak, jakby przyznać, że dziadek nie zaprojektował funkcjonalnej przestrzeni.
Ale bzdury. Po pierwsze tzw. osiedle Tysiąclecia, ześląszczone do bardziej ludzko brzmiącej nazwy "Tauzyn", to nie jest żadne centrum Katowic, tylko absolutne zadupie - dawny Bederowiec, czyli przysiółek Dębu, w latach późniejszych słynący z biedaszybów i dzielnicy biedy. A po drugie, największy urok Katowic tkwi właśnie w kamienicach, a nie w tych okropnych, odhumanizowanych blokach porozmieszczanych na głębokich przedmieściach lub podkatowickich osadach. Bederowiec nawet nie jest na tej samej ziemi co Katowice (ziemia pszczyńska) - on już leży wraz z Dębem na ziemi bytomskiej.
Wszystkie komentarze
Lubię piękne przedmioty we wnętrzach, szczególnie w minimalistycznych. W tym lokum - nuda. Może jeszcze niedokończone?
Jak bardzo jest to uciążliwe wystarczy choć raz spróbować dostać się do mieszkania np. z wózkiem.
Czy ktoś kiedyś wymyśli jakieś rozwiązanie tego koszmaru?