Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Wyborcza.pl
1 z 27
25 kwietnia 2007 r. Barbara Blida, była posłanka SLD i minister budownictwa zastrzeliła się podczas próby zatrzymania przez ABW. - Była niewinna i została zaszczuta przez aparat sprawiedliwości IV RP - twierdziła poseł Danuta Pietraszewska. Samobójstwo Blidy było początkiem końca rządu Jarosława Kaczyńskiego. Kilka miesięcy po tej tragedii PiS przegrał wybory.
Barbara Blida to wnuczka górnika z kopalni Michał i córka żołnierza armii Andersa. Ślązaczka z krwi i kości. Urodziła się 3 grudnia 1949 r. w familoku przy ul. Oświęcimskiej w Siemianowicach Śląskich. W czasach PRL-u skończyła Politechnikę Śląską, wstąpiła do PZPR. Była inżynierem w Fabudzie, który budował górnicze osiedla. Miała podejście do ludzi. Piła z robotnikami herbatę 'z prądem', a jak dyrektor powiedział jej, że ma ładną spódniczkę, to go opieprzyła raz a dobrze.
Fot. Krzysztof Miller / Agencja Wyborcza.pl
2 z 27
W 1989 r. Barbara Blida dostała się do Sejmu z listy PZPR. W ponadpartyjnym zespole Leszka Balcerowicza pracowała nad reformą finansów publicznych. Kiedy partia została rozwiązana, zaangażowała się w organizację nowej formacji lewicowej, SdRP. - Żywiołowa, emocjonalna, nie przejmowała się konwenansami klubowymi, nie ulegała wodzom. Już wtedy ciężko pracowała dla Śląska. Myślę, że Śląsk był jej bliższy niż etos lewicy - wspominał Zbyszek Zaborowski, były lider SLD w naszym regionie.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
3 z 27
W czerwcu 1993 roku prezydent Lech Wałęsa po kłótni na prawicy rozwiązał Sejm. Lewica wygrała wybory i dogadała się z PSL-em. Postkomuniści utworzyli z ludowcami wspólny rząd, premierem którego został Waldemar Pawlak, szef PSL. Barbara Blida została w tym gabinecie ministrem budownictwa i gospodarki przestrzennej. - Żebyś mi wstydu nie przyniosła! - prosił ją ojciec.
Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Wyborcza.pl
4 z 27
Blida nie bała się ciężkiej pracy. Z jej opinią liczyli się najważniejsi politycy lewicy: Aleksander Kwaśniewski, Józef Oleksy, Leszek Miller, Wiesław Kaczmarek. Dwaj ostatni rywalizowali o przywództwo w SdRP. - Wiesio zgłosił swoją kandydaturę, bo miał fantazję. Z góry wiedział, że przegra, ale chciał się pokazać. Fachowców się ceni, ale nie zawsze lubi. Jest kontrowersyjny, ale kompetentny - mówiła Blida o Kaczmarku. Oboje się bardzo szanowali.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
5 z 27
Blida krzewiła, wzorowaną na rozwiązaniu francuskim, ideę Towarzystw Budownictwa Społecznego. Dzięki jej staraniom państwo utworzyło fundusz na budowę mieszkań na wynajem dla osób o średnich dochodach. Blida pomagała zakładać TBS-y w wielu miastach, podpowiadała też samorządowcom, jak walczyć o rządowe subwencje. Kiedy premierem został Włodzimierz Cimoszewicz, mianował Blidę prezesem Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast.
Fot. Sawomir Kamiski / Agencja Wyborcza.pl
6 z 27
Blida była autorem projektu ustawy o czynszach, która zakładała eksmisje na bruk, ale także wypłatę zasiłków mieszkaniowych dla osób najbiedniejszych. Z tego powodu weszła w ostry spór z Leszkiem Millerem, ministrem pracy, który przekonywał kolegów, żeby nie popierali pomysłu Blidy. Poirytowana rozpłakała się w Sejmie, a potem ponoć wpadła na spotkanie, w którym uczestniczyli Józef Oleksy, Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller. 'Leszek, ty chuju, czemu mi to robisz?', krzyczała. Oleksy miał zareagować słowami: 'Baśka to jedyny facet między nami'. W efekcie Blida wywalczyła dodatki mieszkaniowe.
FOT. GRZEGORZ CELEJEWSKI/Agencja Wyborcza.pl
7 z 27
W połowie lat 90. zaczął się kryzys gospodarczy. Górnictwo, skarb Śląska, stał się kulą u nogi polskiej gospodarki. Rząd najchętniej pozamykałby wszystkie kopalnie. Blida szukała człowieka, który pomógłby jej ratować, co się da. Postawiła na Jerzego Markowskiego, inżyniera górnika, który przez kilkanaście lat był górniczym ratownikiem. Kiedy wszędzie likwidowano kopalnie, on wybudował nową - Budryk. Został sekretarzem stanu w ministerstwie przemysłu, odpowiadał za restrukturyzację górnictwa.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
8 z 27
W 1997 r. powódź stulecia spustoszyła południe Polski. Pod wodą znalazły się Racibórz, Opole i Wrocław. Blida w kilka miesięcy wybudowała 1500 mieszkań dla powodzian. 'Większość z nich nigdy nie mieszkała w takich warunkach, ale po wyborach 1997 było zapotrzebowanie na zniesławienie poprzedników. Znaleziono jakiś dom, w którym właściciele zakleili kratki wentylacyjne i doprowadzili do zawilgocenia mieszkania. Rozpętano kampanię kłamstw. Mówiono o >>Blida-domach<< Wiem, jak ją to bolało' - napisał na blogu Włodzimierz Cimoszewicz. Lewica przegrała wybory.
FOT. R. KRZANOWSKI/Agencja Wyborcza.pl
9 z 27
Krystian Rogala, prezes Ruchu Chorzów szukał honorowego prezydenta klubu. Razem z Gerardem Cieślikiem uderzyli do Barbary Blidy. Nie musieli jej długo przekonywać do tego pomysłu. - Cieślikowi się nie odmawia - skwitowała posłanka SLD. Na stadionie Ruchu była częstym gościem. Zdarzało się jej nawet wchodzić do szatni. Nie przeszkadzał jej widok nagich piłkarzy.
ADAM KOZAK/Agencja Wyborcza.pl
10 z 27
Barbara Blida nie lubiła tzw. 'warszawki', niechętnie uczestniczyła w życiu towarzyskim stolicy. 'Jak mnie panowie prosili do tańca, to z góry wiedziałam, po co. Będą mówić o polityce albo budownictwie' - wspominała. Najlepiej czuła się w rodzinnych Siemianowicach Śląskich, gdzie rano w siatką w ręku szła na targ po zakupy, a w wolnej chwili grała w golfa na pierwszym w regionie polu golfowym.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
11 z 27
Facetów zawstydzała mocnym uściskiem ręki. Kobiety pielgrzymowały do jej biura poselskiego, pomagała im pisać pozwy o alimenty i podania do elektrowni o rozłożenie rachunków na raty. Kiedy było trzeba, przyjeżdżała na obrady sejmiku śląskiego. - Byłaby świetnym marszałkiem województwa. Imponowało mi, że dobro Śląska przedkłada nad pozycję w partii - mówił pod koniec lat 90. Marek Kempski, wojewoda śląski rekomendowany przez AWS.
Fot. Marta Błażejowska / Agencja Wyborcza.pl
12 z 27
W 2000 r. 'Gazeta Wyborcza' ogłosiła plebiscyt na Najwybitniejszego Ślązaka i Zagłębiaka XX wieku. Uroczysta gala odbyła się w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Najwięcej głosów dostał Wojciech Korfanty. Profesor Jan Miodek zajął 15, Gerard Cieślik 17, a Barbara Blida 99 miejsce. Cała trójka doskonale się znała, od lat byli związani z Ruchem Chorzów.
Fot. Anna Lewaäska / Agencja Wyborcza.pl
13 z 27
Blida zawsze dbała o swój wizerunek. Elegancka, pachnąca perfumami Paloma Picasso, z nienagannym makijażem. Prezesowała Izbie Budownictwa, była w Regionalnej Izbie Gospodarczej, wspierała inicjatywy lokalne. - Czasem jednego dnia zapraszali nas na cztery imprezy. Wpadło się na godzinkę, zaraz potem do samochodu i na następną. Żona nie grymasiła, każdego chciała uszanować. Jakby nie przyszła, to by powiedzieli, że urosła, zadziera nosa - wspominał jej mąż, Henryk Blida.
Fot. Marta Błażejowska / Agencja Wyborcza.pl
14 z 27
W 2001 roku wyborcy zdecydowanie poparli lewicę, ale Leszek Miller nie zaprosił do swojego rządu nikogo ze Śląska. W proteście Barbara Blida zrezygnowała z udziału we władzach partii. 'Mogę dopuścić, że mnie się lekceważy, ale nie ten region. Potraktowano nas jak Murzyna, który zrobił swoje, a teraz może odejść', stwierdziła publicznie. Miller nie potrafił jej tego zapomnieć.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
15 z 27
Po czterech latach rządów lewica się skompromitowała. Przed kolejnymi wyborami dokonano rzezi na listach wyborczych. Leszka Millera odesłano w niebyt, a niepokorna Blida musiała walczyć o miejsce w Senacie. - Śląska Marilyn Monroe straciła pozycję - mówił wtedy Jerzy Markowski. Do zdobycia mandatu zabrakło jej trzech tysięcy głosów. Odjeżdżając z Wiejskiej zabrała z sejmowej ławy plakietkę ze swoim nazwiskiem.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
16 z 27
Blida przez wiele lat pracowała w firmie budowlanej J.W. Construction, zarabiała 500 tysięcy złotych rocznie, miała służbową terenową toyotę. Któregoś dnia pod Warszawą bandyci ostrzelali jej wóz, a kula trafiła w lusterko. Gdy się zatrzymała, bandyci zabrali jej auto. Blida została na drodze z komórką i w kapciach. Karty kredytowe, dokumenty, ciuchy, kosmetyki odjechały w siną dal. Śląska policja ustaliła, że za napadem stała mafia pruszkowska. Gangsterzy nie wiedzieli jednak, kogo napadają. Interesowało ich tylko auto.
Fot. Bartłomiej Barczyk / Agencja Wyborcza.pl
17 z 27
Kiedy Jolanta Kwaśniewska i jej Fundacja 'Porozumienie bez barier' zorganizowały akcję 'Nie łam się, jest OK.', Barbara Blida stała się jej twarzą na Śląsku. Razem z ortopedami radziła w parku Kościuszki w Katowicach, jak nie dopuścić do łamania w kościach. - W dzieciństwie miałam zaawansowaną krzywicę kręgosłupa. Gdyby nie pływanie, jeździłabym dzisiaj na wózku - wspominała. Podkreślała, że dba, aby jej wnuczka chodziła na basen.
MACIEJ JARZEBINSKI/ Agencja Wyborcza.pl
18 z 27
Wiele lat spędzonych w Warszawie nie rozerwało rodzinnych więzi łączących Blidów. - Jak Basia nie mogła przyjechać do domu, to ja jeździłem do niej. Z własnej kieszeni płaciliśmy za benzynę, żeby nie było gadania, że za pieniądze podatników wożę dupę. Czasem w Wigilię wracała dopiero wieczorem, ale mnie to nie przeszkadzało. Miała wszystko naszykowane, piekła tylko ostatni kawałek karpia - wspominał jej mąż, Henryka Blida. A syn Jacek dodawał: - Mama w ważnych sprawach nie zawodziła. Umiała motywować, cieszyć się z osiągnięć, tłumaczyła, co wolno. Nie potępiała, nie wcinała się w życie moje i mojej siostry.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
19 z 27
W 2006 r. aresztowana została Barbara Kmiecik, śląska bizneswoman, nazywana 'Alexis polskiego górnictwa', a zarazem bliska przyjaciółka Blidy. Kmiecik poszła na współpracę z prokuraturą. Opowiedziała komu, kiedy i ile płaciła za kontrakty na handel węglem. Mówiła też o Blidzie. Wyliczała spotkania rodzinne, prezenty, wspólne wyjazdy. Twierdziła, że przekazała posłance SLD pieniądze na łapówkę dla prezesa jednej ze spółek węglowych. Dla kierowanej przez Zbigniewa Ziobro prokuratury była to nie lada gratka. Ta sprawa miała uderzyć w lewicę. W nagrodę za te zeznania Kmiecik opuściła areszt.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
20 z 27
25 kwietnia 2007 r. do domu Blidów przyjechali agenci ABW. Mieli nakaz zatrzymania byłej posłanki SLD. Katowicka prokuratura chciała jej przedstawić zarzut pośredniczenia w przekazaniu łapówki. Miała też być konfrontowana z 'Alexis', a Ziobro o jej zatrzymaniu miał opowiedzieć na konferencji prasowej. Moment wyprowadzania byłej posłanki z domu miała nagrywać telewizja. Barbara Blida weszła do łazienki i strzeliła sobie w pierś z rewolweru. Nie udało się jej uratować. Zginęła w tym samym domu, w którym się urodziła. - Honor. Inaczej nie da się tego wytłumacz - stwierdziła Katarzyna Korzekwa, siostra Blidy.
GRZEGORZ CELEJEWSKI / Agencja Wyborcza.pl
21 z 27
Pogrzeb Blidy był wielką manifestacją. Na Śląsku była kochana, więc żegnało ją kilka tysięcy osób. Politycy, którym była potrzebna jako aferzystka, nie pokazali się. Ci, co potrzebowali jej jako ofiary, stanęli przy trumnie nad grobem. Rodzina zamówiła mszę w kościele świętego Michała. Jej mogiła utonęła w kwiatach. Kilka miesięcy później rząd PiS przegrał wybory.
Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Wyborcza.pl
22 z 27
Okoliczności śmierci Barbary Blidy wyjaśniała sejmowa komisja śledcza. Rekomendowała, że Jarosław Kaczyński i były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powinni stanąć przed Trybunałem Stanu za przekroczenie uprawnień, a były szef ABW Bogdan Święczkowski usłyszeć zarzuty karne. Nigdy do tego nie doszło. - Barbara Blida była niewinna i zaszczuta przez aparat sprawiedliwości IV RP - mówiła podczas sejmowej debaty Danuta Pietraszewska, posłanka PO. Sejm nie zgodził się na oskarżenie polityków PiS.
Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Wyborcza.pl
23 z 27
Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zeznając przed komisją śledczą przekonywał, że Barbara Blida była podatna na korupcję. Jako dowód pokazywał jej wypowiedzi dla prasy sprzed wielu lat. Mówił, że gdy PiS przejmował władzę w Polsce, 'afera goniła aferę', a korupcja nie była skutecznie ścigana. Chwalił się, że gdy rządził PiS, w społeczeństwie wzrosło poczucie bezpieczeństwa i spadła przestępczość. Żalił się, że samobójstwo Blidy stało się pretekstem do licznych pomówień i napaści na prokuratorów, kierownictwo prokuratury, a także rząd Jarosława Kaczyńskiego. - Politycy cynicznie wykorzystali tę śmierć - podkreślał Ziobro.
Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Wyborcza.pl
24 z 27
Bogdan Święczkowski, były szef ABW zeznając przed sejmową komisją śledczą stwierdził, że Barbara Blida była skorumpowana i tylko śmierć sprawiła, że uniknęła kary. Ta wypowiedź doprowadziła do kłótni. - Proszę mieć szacunek dla zmarłej. Niech pan pamięta, że Barbara Blida nie może się bronić - grzmiał Ryszard Kalisz, przewodniczący komisji.
- Ani pan, ani ja nie włożyliśmy jej broni do ręki. Jestem przeciwny robieniu z niej bohaterki. Szacunek dla zmarłej nie oznacza, że nie mogę mówić prawdy - ripostował Święczkowski.
Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Wyborcza.pl
25 z 27
Janusz Kaczmarek, były szef MSWiA ujawnił po śmierci Blidy, że przed jej zatrzymaniem odbyła się narada u premiera Jarosława Kaczyńskiego. Podczas tego spotkania Ziobro i Święczkowski mieli się chwalić, że mają sprawę, która rozbije lewicę. Zapewniali premiera, że zatrzymanie Blidy może ich doprowadzić do Leszka Millera. Kaczmarek powiedział też, że po śmierci Blidy pojechali ze Zbigniewem Wassermannem do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Powiedzieliśmy mu, że Ziobro de facto przejmuje rolę drugiego premiera i władzę w państwie. Niestety, prezydent traktował to jako przejaw konkurencji między nami - twierdził Kaczmarek.
)Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl / Agencja Wyborcza.pl
26 z 27
Porucznik Grzegorz S. z katowickiej ABW kierował grupą agentów, którzy w 2007 r. przyjechali zatrzymać Barbarę Blidę. Był jedyną osobą, której po śmierci Blidy przedstawiono zarzuty. Prokuratura oskarżyła go o niedopełnienie obowiązków służbowych, bo nie polecił podwładnym, aby podczas zatrzymania sprawdzili łazienkę i zrewidowali udającą się do niej byłą posłankę. Jego proces trwał kilka lat, w 2016 r. został prawomocnie uniewinniony.
)Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
27 z 27
Henryk i Jacek Blida przez 9 lat walczyli o wyjaśnienie okoliczności śmierci żony i matki. Jeździli na przesłuchania do prokuratury, na posiedzenia sejmowej komisji, a potem na rozprawy do sądu. Mieli żal do prokuratury, że umorzyła wątek dotyczący politycznej odpowiedzialności samobójczej śmierci Barbary Blidy. - Tak naprawdę na ławie oskarżonych powinni siedzieć ludzie, którzy obecnie rządzą Polską. Na to nie ma jednak szans - mówił Jacek Blida. A Henryk Blida dodał: Zaszczuli mi żonę!
Wszystkie komentarze