W sobotę tłum ludzi przyglądał się jak w 1945 roku walczono o Miechowice. Grupy rekonstrukcyjne z Polski, Czech i Słowacji przywróciły wydarzenia, które krwawym śladem zapisały się na kartach bytomskiej historii.
Ponad 80 osób zrzeszonych w grupach rekonstrukcyjnych z Polski, Czech i Słowacji wcieliło się w rolę żołnierzy i mieszkańców Miechowic. Organizatorem imprezy było Stowarzyszenie Na Rzecz Zabytków Fortyfikacji 'Pro Fortalicium' oraz miłośnicy historii Miechowic: Ireneusz Okoń i Andrzej Habraszka.
- Chcieliśmy pokazać nie tylko mieszkańcom Miechowic, ale wszystkim bytomianom, jak wyglądały walki o Miechowice w 1945 roku. Jak dotąd nikt tego nie dokonał - mówi Okoń.
Rekonstrukcja odbyła się na terenie boiska szkolnego obok nieczynnego Gimnazjum nr 13, którego mury wciąż kryją w sobie sowieckie pociski ze stycznia 1945 roku. Historyk Tomasz Świdergał, który poprowadził inscenizację twierdzi, że organizowanie podobnych wydarzeń jest potrzebne. A to zostało wykonane na ogromną skalę. - Nie wolno nam zapomnieć, co działo się w Miechowiach w 1945 roku. Kiedy dotarła tu Armia Czerwona litości nie było dla nikogo. Niestety, jak to zwykle bywa, najbardziej ucierpieli mieszkający tu bytomianie, którzy nie mieli gdzie uciekać - mówi.
Dla około 200 osób, które przyszły zobaczyć rekonstrukcję była to niezwykła lekcja historii. - Przyszłam z ośmioletnim synkiem, chociaż dziadkowie martwili się, że dziecko może się przerazić strzałów i wybuchów. Mimo to zabrałam Mikołaja, bo powinien znać historię miejsca, nawet jeśli ona jest brutalna - mówi pani Monika.
Wielkie brawa otrzymał też wikariusz parafii pw. Bożego Ciała, ks. Marcin Paś, który wcielił się w rolę zamordowanego przez żołnierzy sowieckich ks. Frenzla. - Chociaż rekonstrukcja odbyła się na boisku, zarówno żołnierze jak i aktorzy, którzy wcielili się w ludność cywilną byli bardzo przekonujący. Nawet komendy wydawali po niemiecku i rosyjsku. Babcia opowiadała mi, że Armia Czerwona traktowała mieszkańców Miechowic jak germańskich wrogów i strasznie się z nimi rozprawiali - mówi nam pan Łukasz, który przyszedł zobaczyć bitwę wraz z rodziną.
Wszystkie komentarze