Żeby poprawić morale restauracji, do gotowania zagonił też swoją żonę Beatę, a ta na polu bitwy wspierała kucharza Sylwka. Kiedy Beata całe dnie i weekendy gotowała, nadzorowała pracowników i próbowała spiąć pracę restauracji, Wojtek pełnił funkcję szeryfa, próbował dań, komentował niedociągnięcia i demotywował cały zespół.
Mimo przekonanego o własnej nieomylności właściciela, Magda Gessler rozpoczęła Kuchenne Rewolucje. Wnętrze lokalu nie przeszło radykalnych zmian. Stoły przykryto kraciastymi obrusami, podobne wzory pojawiły się też na zasłonach. Całość ociepliły lustra i nastrojowe lampy.
Razem ze zmianą wnętrz, niemałe zmiany zaszły w kuchni. Obszerna karta stała się wspomnieniem, a na zachętę mieszkańcy Bojkowa i okolic mogli skosztować naleśników zasmażanych z powidłami śliwkowymi. Pomysł chwycił, bo w czasie uroczystej kolacji Pyszna Stajenka była pełna.
Kiedy w połowie października, po dwóch tygodniach od rewolucji Magda Gessler wróciła do Pysznej Stajenki, z miejsca doceniła zmiany. Nowa karta była nie tylko krótka, ale też ładnie zaprojektowana. Restauratorka do degustacji zamówiła popisowe dania: kartoflankę i udziec jagnięcy. Już po pierwszej łyżce powiedziała - Jezu, jaka zupa. Pyszna, lekko pieprzna, obłęd. Mięso zebrało równie dobre recenzje, "genialnie zrobione" - skwitowała Gessler.
- To jeden ze smaczniejszych moich powrotów do Kuchennych Rewolucji. Jesteś w takiej pierwszej piątce - chwaliła Beatę Gessler.
"
data-src="https://bi.im-g.pl/im/c0/19/14/z21076160IHG,-b-Pyszna-Stajenka--b---p---Chata-po-zboju-prowadz.jpg"
data-src-mobile="https://bi.im-g.pl/im/c0/19/14/z21076160IHG,-b-Pyszna-Stajenka--b---p---Chata-po-zboju-prowadz.jpg"
width="620"
height="363">
mat. tvn
Pyszna Stajenka
Chata po zbóju prowadzona przez Beatę i Wojtka świeciła pustkami. Nie pomogła świetna lokalizacja i wysoka samoocena właściciela. Znana restauratorka zmieniła nie tylko lokal, ale też małżeńskie relacje i odkryła wielki kulinarny talent.
Wojtek, który co miesiąc dokładał do restauracji krocie, powodów swoich niepowodzeń upatrywał w pracownikach. Twierdził, że zatrudnił profesjonalistów, "a te osoby tylko patrzały, żeby zarobić, a się nie narobić". Chociaż, jak sam przyznawał, że na gastronomii się nie zna, uważał, że kuchnia powinna gotować tak "żeby to jemu smakowało". Żeby poprawić morale restauracji, do gotowania zagonił też swoją żonę Beatę, a ta na polu bitwy wspierała kucharza Sylwka. Kiedy Beata całe dnie i weekendy gotowała, nadzorowała pracowników i próbowała spiąć pracę restauracji, Wojtek pełnił funkcję szeryfa, próbował dań, komentował niedociągnięcia i demotywował cały zespół.
Mimo przekonanego o własnej nieomylności właściciela, Magda Gessler rozpoczęła Kuchenne Rewolucje. Wnętrze lokalu nie przeszło radykalnych zmian. Stoły przykryto kraciastymi obrusami, podobne wzory pojawiły się też na zasłonach. Całość ociepliły lustra i nastrojowe lampy.
Razem ze zmianą wnętrz, niemałe zmiany zaszły w kuchni. Obszerna karta stała się wspomnieniem, a na zachętę mieszkańcy Bojkowa i okolic mogli skosztować naleśników zasmażanych z powidłami śliwkowymi. Pomysł chwycił, bo w czasie uroczystej kolacji Pyszna Stajenka była pełna.
Kiedy w połowie października, po dwóch tygodniach od rewolucji Magda Gessler wróciła do Pysznej Stajenki, z miejsca doceniła zmiany. Nowa karta była nie tylko krótka, ale też ładnie zaprojektowana. Restauratorka do degustacji zamówiła popisowe dania: kartoflankę i udziec jagnięcy. Już po pierwszej łyżce powiedziała - Jezu, jaka zupa. Pyszna, lekko pieprzna, obłęd. Mięso zebrało równie dobre recenzje, "genialnie zrobione" - skwitowała Gessler.
- To jeden ze smaczniejszych moich powrotów do Kuchennych Rewolucji. Jesteś w takiej pierwszej piątce - chwaliła Beatę Gessler.
Wszystkie komentarze