fot. materiały Bytom - hasie, szkło i bele co
1 z 10
Za kilka dni Elektrociepłownia Szombierki obchodzi swoje 95. urodziny. Bytom nie ma jednak powodów do radości, bo w poniedziałek wysadzono tu jeden z budynków. Zabytkowy kompleks niknie w oczach, zobaczcie jak wyglądał kiedyś.
fot. materiały Bytom - hasie, szkło i bele co
2 z 10
Wszystko zaczęło się gdzieś między Wrocławiem, Rudą Śląską a Kopicami, od niewielkiego marzenia i ogromnej pracy. Śląski bogacz, Karol Godula, w testamencie cały swój majątek przepisał sześcioletniej dziewczynce, która jako jedyna lubiła z nim przebywać. Za swoją dziecięcą szczerość Joanna Gryzik, śląski Kopciuszek, odziedziczyła między innym cztery kopalnie galmanu, sześć kopalń węgla, cztery majątki ziemskie i tysiące mórg ziemi. Z takim spadkiem dziesięć lat później opuszczona przez matkę córka komornika wyszła za współczesnego księcia, który jednak zamiast zamku i białego konia nosił arystokratyczny tytuł. W 1858 roku wybrankiem Joanny Gryzik von Schomberg-Goduli został Hans Ulryk Schaffgotsch. Z założenia biznesowe małżeństwo miało być jednak bardzo udane i trwać kilkadziesiąt lat.
fot. materiały Bytom - hasie, szkło i bele co
3 z 10
Razem z mariażem narodziła się też wielka spółka Graflich Schaffgotsche Werke, która z czasem zmieniła się w Schaffgotsch Bergwerkgesselschaft GmbH i rozpoczęła budowę Elektrociepłowni Szombierki. Tego momentu nie dożyło już jednak małżeństwo. Gryfino, jak mówiono na Śląsku o Joannie Gryzik, zmarła w 1910 roku. Kilka miesięcy przed śmiercią wciąż pamiętała jednak o Karolu Goduli i jego prochy z Wrocławia przeniosła do Szombierek.
fot. materiały Bytom - hasie, szkło i bele co
4 z 10
Budowa elektrowni na dobre ruszyła po I wojnie światowej, choć tak naprawdę wtedy przeznaczenie wielkiej industrialnej katedry miało być zupełnie inne. Słynni niemiecki duet architektów - Zillmannowie - zaprojektowali bowiem fabrykę materiałów wybuchowych. Ostatecznie Schaffgotschowie zadecydowali, że w Szombierkach powstanie zakład, który w energię zaopatrzy ich kopalnie i karbidownię. Tak też się stało.
fot. materiały Bytom - hasie, szkło i bele co
5 z 10
Elektrociepłownia Szombierki monumentalnie wygląda nawet z daleka. Nic dziwnego, bo najwyższy z trzech kominów ma aż 120 m wysokości. W 1925 roku na charakterystycznej dla stylu Zillmannów wieży zamontowano też zegar o średnicy pięciu metrów. Każda z jego wskazówek waży około stu kilo. Chodzą słuchy, że to drugi największy tego typu zegar w Polsce. Niegdyś sprzężone były z nim 54 mniejsze działające na terenie całego zakładu.
fot. materiały Bytom Śladem Wojny
6 z 10
W latach 1939-1944 elektrownia Szombierki osiągnęła maksymalną moc 100 MW, pracowało w niej wówczas ponad 900 osób. Można było ją wtedy uznać za jedną z największych elektrowni w Europie. Elektrownia była jednym z pierwszych zakładów, które po wkroczeniu Armii Czerwonej do Bytomia w 1945 r. rozpoczęły działalność. Niestety, część urządzeń zdemontowały zaraz po wkroczeniu na Śląsk władze radzieckie i wywiozły na Wschód. W latach 70. Szombierki przekształcono w elektrociepłownię.
fot. materiały Bytom - hasie, szkło i bele co
7 z 10
Niestety, działający pełną parą do lat 90. zakład powoli znika. Od ponad dekady społecznicy i urzędnicy próbowali znaleźć pomysł na jego nowe wcielenie. Najgłośniejszą ideą było utworzenie tu Śląskiego Centrum Nauki na miarę tego warszawskiego. Myślano też o stworzeniu luksusowych loftów nad kominami elektrociepłowni. Ostatecznie żadnego z tych pomysłów nie udało się zrealizować.
fot. materiały Bytom Śladem Wojny
8 z 10
Kilka miesięcy temu bytomscy społecznicy ze Stowarzyszenia "Miasto dla Mieszkańców" sporządzili petycję do zarządu Fortum, by udostępnić elektrociepłownię do zwiedzania. Hasło "Nowe życie dla EC Szombierki!" poparło swoim podpisem ponad 4 tys. osób.
fot. materiały Bytom Śladem Wojny
9 z 10
Koncern Fortum, który jest właścicielem Elektrociepłowni Szombierki, deklarował, że chętnie by przekazał ten obiekt nawet za symboliczną złotówkę, byleby na ważne społecznie cele kulturalne, edukacyjne czy naukowe. W zeszłym roku władze Bytomia zawarły z Fortum umowę przedwstępną, chciały przejąć zabytek za symboliczne 100 zł. Nic z tego nie wyszło. - Konsekwencje finansowe przejęcia nieruchomości okazały się na tyle duże, że nie mogliśmy podjąć takiego ryzyka. Samo przejęcie należałoby szacować na co najmniej kilka milionów złotych rocznie, nie mówiąc o przystosowaniu budynku do innych funkcji - wyjaśniała wtedy Aleksandra Szatkowska, rzeczniczka prasowa UM Bytom.
fot. materiały Bytom Śladem Wojny
10 z 10
W poniedziałek właściciel kompleksu, spółka Fortum, wysadził w powietrze ostatnią chłodnię kominową. Jak argumentował, budynek znajdował się w złym stanie technicznym.
Wszystkie komentarze