- Spalić ją! Spalić - szeptali krążący w tłumie po rynku aktorzy. Najmłodsi piszczeli i chwytali mamy za spódnice, gdy diabelskie postaci na szczudłach wypatrywały w tłumie skazanej Katarzyny. Schwytana i związana została doprowadzona do miejsca, na którą czekał już na nią kat.
Przedstawiająca Włodyczkową rzeźba autorstwa Jacka Kicińskiego została umieszczona na blokach skalnych na skwerze w rejonie ulicy Bytomskiej. Zanim tu trafiła przeleżała u artysty 8 lat, najpierw z powodu remontu skrzyżowania, a potem nieprzychylności władz kościelnych, które krzywo patrzyły na pomysł umieszczenia rzeźby w pobliżu kościoła. Mimo że nazywaną czarownicą kobietę w rok po jej śmierci uniewinnił i zrehabilitował sąd biskupi.
Zbigniew Szaleniec, burmistrz Czeladzi, podkreślał w sobotę, że rzeźba ma nie tylko przypominać wydarzenie z historii miasta, ale i pouczać, by już żadne władze nie rozwiązywały w ten sposób konfliktów nawet z najbardziej krnąbrnymi mieszkankami.
Wideo z ulicznego spektaklu znajdziecie na Facebooku sosnowieckiej Wyborczej "
loading="lazy"
/>
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)