W ferie zimowe nie trzeba jechać w Beskidy - w Katowicach, Sosnowcu, Rybniku czy Bielsku-Białej są tory saneczkowe i stoki narciarskie.
Każdej zimy na górce na osiedlu Górki Małobądzkie w Będzinie aż roiło się od dzieci jeżdżących na sankach. Tej zimy nie pozjeżdżają, bo zarządzający wspólnotą TBS Dombud postawił u jej podnóża betonowe klomby.
Zakład Zieleni Miejskiej wezwał strażników miejskich do parku Kościuszki w Katowicach. Urzędnicy zaręczają jednak, że nie po to, by gonić zjeżdżających na sankach. W takim razie do czego byli potrzebni strażnicy?
Justyna Kowalczyk w felietonie dla "Wyborczej" napisała, że znalazła na Facebooku zdjęcie tras narciarskich z Kościeliska Chotarza. Ktoś uwiecznił rodziców z trójką dzieci na sankach, którzy deptali po trasie biegowej. Patrzyli na to smutni i bezradni narciarze. Przygotowanie tras biegowych wymaga ogromu pracy, chodzenie po nich albo rozjeżdżanie ich sankami wszystko niweczy, dlatego nie dziwię się ani trochę, że narciarze są o to źli.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.