Niespokojny początek piątku (16 sierpnia) w Gliwicach. Nad ranem doszło do wybuchu gazu w budynku wielorodzinnym przy ul. Królowej Bony. Strażacy przeszukują teren, ranna osoba trafiła do szpitala.
W przypadku rowerzysty, który podczas wypadku doznał poważnego urazy głowy albo paralotniarza, który upadł z dużej wysokości, liczy się każda minuta. Stąd tak często ląduje tutaj śmigłowiec LPR.
Podczas meczu w podbielskich Hecznarowicach pomiędzy tamtejszym Sokołem, a LKS Orzeł Kozy doszło do groźnego wypadku. Piłka tak niefortunnie uderzyła w głowę jednego z piłkarzy, że trzeba było wezwać Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego musiał przylecieć po rannego turystę na Stożek w Beskidach.
Śmigłowiec LPR od miesięcy stacjonuje tymczasowo w Kaniowie, samorządowcy, parlamentarzyści i ratownicy GOPR zabiegają o to, by został tutaj na stałe. Ministerstwo zdrowia rozwiewa ich nadzieje.
Do wypadku doszło na poziomie 500. w KWK "Piast-Ziemowit". Ranny 24-latek został przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala.
Do czasu ukończenia budowy nowej bazy LPR w Katowicach śmigłowiec z załogą ma się przenieść na lotnisko w podbielskim Kaniowie. Cieszą się z tego ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR, czas dotarcia śmigłowca z tymczasowej bazy w góry to najwyżej 10 minut.
We wtorek w Żywcu doszło do nieszczęśliwego wypadku. Z dużej wysokości spadł tam 25-letni mężczyzna.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.