To miejsce jest najlepszym dowodem na to, że Górny Śląsk był i jest indu-krainą, ogromnym industrialnym organizmem. Sztolnia Królowa Luiza (pierwotnie Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna), której udostępniony fragment zaczyna się dziś w Zabrzu, niegdyś swój bieg rozpoczynała w Chorzowie. Z kolei kopalnia Królowa Luiza i chorzowska kopalnia Król powstały po to, by dostarczać węgiel do najważniejszego dzisiaj obiektu w regionie, czyli kompleksu dawnych kopalń ołowiu, srebra i cynku w Tarnowskich Górach, wpisanego niedawno na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Z Chorzowa i Zabrza węgiel przewożono też do Gliwic. Nieistniejącym już Kanałem Kłodnickim i Odrą transportowano go później na pół świata.
O wyjątkowości Skansenu Królowa Luiza świadczy też znajdująca się tu maszyna parowa, która jest kwintesencją industrializacji. Generuje ona hałas i ruch, które są immanentną częścią przemysłu. Bez nich zabytek techniki jest po prostu martwy.
Maszyna parowa jest symbolem kapitalnej dziejowej zmiany, która dokonała się w naszym regionie w przeszłości, ale może też stanowić pretekst do opowieści o przyszłości. Nie przez przypadek symbolem Szlaku Zabytków Techniki jest koło zamachowe maszyny parowej.
To właśnie tutaj poznałem śp. Stanisława Krala, niezwykłego człowieka, tzw. maszynioka, który obsługiwał maszynę parową, zarówno w pracy zawodowej, jak i później, już jako emerytowany górnik. Wypowiedział on niezwykłe zdanie, którego nigdy nie zapomnę. Opowiadając mi kiedyś o maszynie parowej, stwierdził: "Synek, łona jest jak moja baba i tak samo ją halom" (śmiech). To dowód na niezwykły, wręcz czuły i intymny związek człowieka z maszyną.
Kilkanaście lat temu w Zabrzu uwierzono w to, że dziedzictwo przemysłowe może być wyjątkowe i atrakcyjne dla turystów. To miejsce jest częścią całego kompleksu Muzeum Górnictwa Węglowego prowadzonego wspólnie przez miasto Zabrze i samorząd województwa śląskiego, który po otwarciu - i mówię to z pełną świadomością - będzie przyciągało olbrzymie rzesze ludzi i stanie się "górnośląską Wieliczką". Jestem przekonany, że gdy spotkamy się w tym samym miejscu za trzy lata, tłumy turystów skutecznie uniemożliwią nam swobodną rozmowę (śmiech).
Wszystkie komentarze