Instytut Jazzu Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego
Magda: To miejsce, w którym wszystko się tak naprawdę zaczęło. Poznałyśmy się właśnie tutaj, w 2011 roku, na początku studiów w Studiu Wokalistyki Estradowej. Niemal od razu się zaprzyjaźniłyśmy. Bardzo szybko zaczęłyśmy też wspólnie śpiewać, głównie w chórkach podczas koncertów uczelnianych. W tym budynku miałyśmy zajęcia ze świetnymi fachowcami, m.in. Andrzejem Lampertem, Katarzyną Cerekwicką i Beatą Bednarz.
Co ważne w kontekście Frel - tutaj "wybadałyśmy" też, że choć pochodzimy z różnych części Śląska, w których mówi się różnymi odmianami godki, potrafimy się po śląsku pogodać (śmiech).
Marcelina: Na scenie w tym budynku miałyśmy egzaminy i koncerty dyplomowe. Dobrze wspominam tę scenę, nie tylko same wielokrotnie na niej występowałyśmy, ale przede wszystkim miałyśmy okazję posłuchać przepięknych koncertów naszych znajomych. Ta scena płonie i bywa, że bardzo stresuje. Słychać tu absolutnie każdy dźwięk, każdy oddech.
Równie miłe wspomnienia mam z Parnasem, pobliskim akademikiem (śmiech). To bardzo specyficzne miejsce i każdy, kto kiedykolwiek postawił tam stopę wie o co chodzi. Muzyka tam nie milknie, niezależnie od pory dnia.
Marta: Ja najlepiej wspominam zajęcia ruchowe z panią Małgorzatą Adamską, która jest cudowną wykładowczynią. Magda i Marcela dobrze tańczą, mają doświadczenie w tym temacie. A ja? No cóż, jestem klasycznym przykładem słonia w składzie porcelany (śmiech). Na tych zajęciach ćwiczyłyśmy układy choreograficzne do różnych utworów - trzeba było jednocześnie śpiewać i tańczyć. Moje niedostatki musiałam nadrabiać minami i gestami, a także zaawansowaną grą aktorską (śmiech).
Wszystkie komentarze