Około 300 osób protestowało przeciwko rządom PiS na katowickim rynku. Poniedziałkowa demonstracja była też pożegnaniem prof. Andrzeja Rzeplińskiemu, któremu skończyła się kadencja prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
Demonstracja rozpoczęła się o godz. 18. Organizował ją m.in. Komitet Obrony Demokracji, Dziewuchy dziewuchom, były też reprezentantki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet oraz działacze Nowoczesnej. Pojawiła się też grupa osób związanych z partią Razem.
- Studiuję historię, więc wiem czym może się skończyć przyjmowanie nielegalnych ustaw. To niszczenie demokracji. Nie można być trochę demokratycznym krajem. Ustrój może przerodzić się w demokraturę lub autorytaryzm - mówił Sławek, który przyjechał na katowicki rynek.
Pani Bożena z Tychów i Sabina z Gliwic były zgodne, że w odpowiedzi na działania PiS trzeba wychodzić na ulice.
- Buntuję się przeciwko niezgodnym z prawem zmianom. Boli mnie, gdy widzę to, co się dzieje. Przed Sejmem cały czas trwa protest. Musimy wesprzeć tych ludzi. To, co się tam działo w piątek przekroczyło już wszystkie granice - mówiły.
Jarosław Marciniak, lider KOD jest przekonany że protesty mają sens. - Dopiero, gdy ludzie wyszli na ulice PiS zaczął się wycofywać z próby ograniczenia obecności mediów w Sejmie. Beata Szydło została wezwana do Jarosława Kaczyńskiego. To, co robi społeczeństwo wywołuje efekty. A my potrafimy pokazać swój sprzeciw. Również w przypadku Trybunału Konstytucyjnego nie wszystko jest jeszcze przesądzone. Są możliwe różne wyjścia - mówił.
W czasie protestu skandowano podziękowania dla prof. Rzeplińskiego, słychać też było 'Wolność, równość, demokracja', Precz z kaczorem, dyktatorem'.
Część osób na pikietę zabrała ze sobą lampiony i latarki. Symbolicznym światłem chcieli podziękować Andrzejowi Rzeplińskiemu za jego pracę.
Wszystkie komentarze