W sylwestrowy wieczór na katowickim rynku można było posłuchać muzyki, zobaczyć miasto z diabelskiego młyna, skosztować smakołyków oferowanych na jarmarkowych stoiskach
Więcej
    Komentarze
    Staram się zrozumieć urzędników miasta, którzy w trosce o Sylwestrowe szaleństwo fundują katowiczanom atrakcje muzyczne (w mojej opinii dość kiepskie), ale niekoniecznie rozumiem i pytam : czy dudnienie z głośników musi być słyszalne w promieniu kilku kilometrów. W samym centrum dla mieszkańców to mało atrakcyjna rozrywka, zwłaszcza, że dzień później została powtórzona. „Gwiazdy” katowickiej sceny naprawdę muszą śpiewać przy maksymalnym nagłośnieniu?
    Drodzy urzędnicy z działu promocji miasta - proszę pomyślcie też czasem o jego mieszkańcach, bo widząc niemal puste ulice i scenę z której dudni muzyka zastanawiam się komu służy!
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    I nikogo w masce... i dystansie
    już oceniałe(a)ś
    0
    0