AdobeStock_101591536 [Przekonwertowany]

Kulejące Anioły

marzą o rozbudowie domu


W tym roku w ramach akcji Choinka Darczyńców katowicki oddział "Gazety Wyborczej" zbiera fundusze dla podopiecznych DOMU KULEJĄCYCH ANIOŁÓW. Poprosiliśmy sponsorów o kupowanie ozdób na naszej gazetowej choince. W bombki wpisujemy logo danej instytucji czy firmy. Tak ozdobione świąteczne drzewko publikujemy w piątkowym „Magazynie" oraz na stronie katowice.wyborcza.pl.


Jak upłynął ten rok Kulejącym Aniołom i jakie mają plany na przyszłość?

- Pomimo pandemii był to dla nas dobry rok. Zaplanowaliśmy nawet rozbudowę Domu Kulejących Aniołów. Ale starzejemy się i martwimy, kto zajmie się naszymi dziećmi w przyszłości - mówi Krystyna Fuławka, która wraz z grupą podobnych sobie rodziców wybudowała w Piasku dom dla dzieci, które nie dorosną.

Krystyna Fuławka, mama 43-letniego Maćka, który oprócz upośledzenia umysłowego cierpi na autyzm i padaczkę, uważa mijający rok za bardzo udany.

- Już od nowego roku zaczęliśmy jeździć nowym busem, który kupiliśmy pod koniec zeszłego roku. Udało nam się też zakończyć urządzanie Anielskiego Zakątka, wybrukowaliśmy to miejsce, postawiliśmy fontannę, ławostoły i huśtawki, zawiesiliśmy delikatnie dźwięczące dzwoneczki. W ten sposób powstało przytulne miejsce wśród brzóz, gdzie nasze dzieci mogą wypoczywać, grillować. Jest podciągnięty prąd, więc można włączyć muzykę, potańczyć, pośpiewać. Zasadziliśmy las brzozowy, w sumie ponad sto drzew. Gdy się rozrosną, także tam urządzimy podobny kącik - opowiada pani Krystyna, przewodnicząca Pszczyńskiego Koła Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną.

Setka dzieci w Domu Kulejących Aniołów

16 lat temu wraz z innymi rodzicami upośledzonych intelektualnie dorosłych dzieci porwała się na coś z pozoru niemożliwego - budowę domu, w którym oprócz nakarmienia, przewinięcia czy rehabilitacji znajdą one też dobre słowo, zapach ciasta i domowe ciepło.

W 2005 r. władze Pszczyny przekazały stowarzyszeniu działkę o powierzchni 3 tys. m kw. w Piasku. Pierwsza łopata na placu budowy została wbita pięć lat później, a wszelkie potrzebne materiały i pieniądze rodzice zdobyli sami, sprzedając własne rękodzieło lub wypieki, oraz wyprosili u darczyńców.

Dom dziennego pobytu udało się oddać do użytku w 2017 roku. Obecnie korzysta z niego stu podopiecznych. Otrzymują tu wsparcie lekarzy, rehabilitantów, psychologów, ale też mogą spędzać razem czas na zajęciach arteterapeutycznych, wspólnym muzykowaniu, słuchaniu poezji, pieczeniu ciastek czy robieniu przetworów na zimę. Anioły wspólnie jeżdżą też na wycieczki i turnusy rehabilitacyjne (tego lata byli w Rewalu).

W tym roku spełniło się jedno z marzeń pani Krystyny. Aniołom udało się wygrać grant na opiekę wytchnieniową.

- W ramach projektu dzieci w tygodniu mogły przebywać u nas codziennie do godz. 19, a w piątki zostawały na noc i wracały do domu dopiero w sobotę wieczorem. Rodzice byli przeszczęśliwi: mogli pozałatwiać różne sprawy, odpocząć. W tym roku będziemy starać się o fundusze na kontynuację tego projektu - mówi pani Krystyna.

Anioły wygrały też “zielony czek” z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na 20 tys. zł za swoje działania proekologiczne, edukację i zbieranie surowców wtórnych. Podopieczni Koła uprawiają również ogród. Mają w nim ogórki, buraki, marchewkę, koper, seler, lubczyk, por, pietruszkę, porzeczki, agrest, borówki, dynie, cukinie, pomidory, paprykę.

- Wszystko przerobiliśmy, mamy pełną spiżarnię - mówi pani Krystyna.

Rodzina pani Izabeli przekazała pieniądze na bus

Czasami mieszkańcy Piasku dzwonią do nich i mówią, że mają za dużo jabłek albo wiśni. Wtedy Anioły przychodzą na zbiory, a potem robią soki i dżemy. Od pszczelarzy dostali niedawno kosz miodu.

Z 1 procenta podatku Anioły zebrały w zeszłym roku ponad 170 tys. zł. Z kolei Motocyklistki Śląskie wydały kalendarz, z którego dochód przeznaczą na rzecz Koła. Aniołom pieniądze przekazała również rodzina pani Izabeli z Ćwiklic, która zmarła w szpitalu w Pszczynie, bo lekarze po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej bali się przerwać zagrażającą jej życiu ciążę. Fundacja Między Niebem a Ziemią przeprowadziła zbiórkę na rzecz jej rodziny, ale bliscy pani Izabeli zdecydowali, że pieniądze bardziej przydadzą się Aniołom.

- Przyjechali do nas i powiedzieli, że chcą przekazać na 27 tys. zł. Wystraszyłam się. Przecież pani Iza miała córkę, te pieniądze powinny być dla niej. Rodzina jednak nalegała. Dziękujemy z całego serca. Za pieniądze kupimy drugi bus do przewozu naszych dzieci - mówi pani Krystyna.

Pomimo wielkiego serca darczyńców, Anioły wciąż potrzebują wsparcia, bo ich potrzeby rosną. W ich domu zagospodarowany został już każdy metr przestrzeni, a w kolejce do przyjęcia czekają kolejne dorosłe dzieci. Dlatego zapadła decyzja o rozbudowie.

- Pan architekt już był i ocenił, że to się da zrobić. Można dostawić klocek, w którym znalazłyby się cztery sale zajęciowe, gabinet lekarski, łazienka. Na specjalnym koncie odkładamy pieniądze od darczyńców na ten cel - mówi pani Krystyna.

W przyszłości marzyłaby jej się budowa drugiego domu, tym razem takiego, w którym dzieci mogłyby zamieszkać po śmierci rodziców.

- Starzejemy się. Niedawno zmarła nasza cudowna mama Augusta. Inne mamy też podupadają na zdrowiu. Martwimy się, co będzie kiedyś z naszymi dziećmi. Kto je weźmie? Kiedyś obiecałam rodzicom, że wybudujemy dom dla naszych dzieci. Kto jednak go utrzyma? Koszt pobytu jednego podopiecznego w DPS to co najmniej 4,5 tys. zł. Naszych rodziców na to nie stać - martwi się pani Krystyna.

Pomimo własnych potrzeb, Anioły stale wspierają innych potrzebujących. Przekazują rękodzieło na aukcje na rzecz chorych dzieci, zbierają dla nich surowce wtórne, pomagają rodzinom niepełnosprawnych w przeprowadzkach i remontach mieszkań.

- Otrzymaliśmy od ludzi tak wiele, że musimy oddać to dobro - mówi pani Krystyna.


Magdalena Warchala-Kopeć