Na rowerze do pracy, na zakupy, do szkoły i przedszkola? Te rodziny udowadniają, że samochód nie jest im do niczego potrzebny.
Magdalena i Paweł z katowickiej Ligoty mają trzy córki. Wszyscy na co dzień jeżdżą rowerami. Magda pracuje w Uniwersytecie Ekonomicznym. Codziennie wsiada na rower o godz. 6.30 i jedzie do centrum Katowic. Ubrana w sukienkę i buty na lekkim obcasie, w pół godziny dojeżdża do ul. Bankowej. - Wiadomo, że sukienka musi mieć odpowiednią długość, a obcas powinien być raczej niski, ale nie jest tak, że "na rowerze się nie da" - mówi Magda.
Dni, kiedy nie korzysta z roweru, są nieliczne. Ostatnio zrezygnowała z pedałowania zimą. - Tylko dlatego, że była śnieżyca, więc wybrałam autobus. Ale na przystanku czekałam aż 40 minut. Miasto było sparaliżowane. Mimo mrozu byłam czerwona ze wściekłości. Na rowerze nigdy by mnie to nie spotkało! - mówi.
Wszystkie komentarze
Co innego jeśli wybrałeś mieszkanie na wsi. Tam jest problem. Ale to jest Twój wybór, więc nie narzekaj, że parking w mieście będzie kosztował 10/h.
Moim zdaniem powinno być jeszcze drożej.
A co zrobisz jak nie będzie z czego dopłacić do emerytury?
A ty nie jesteś przypadkiem tych postępowych ci w mieście 2 mln mówią zeby zyc lokalnie?
Bo moze to właśnie Tobie bardziej oplacalo sie na tej wsi zostać?
Już za chwilę będzie jak w Chinach w 70-ych latach, wszyscy na rowerach. I tak jak w Chinach będziemy zapie...ć za miskę ryżu. Tylko tym razem będziemy przekonani że tak jest lepiej
Oby, bo wtedy wszyscy w Chinach byli szczupli. Teraz natomiast mają problem z otyłością. Rozumiem, że uważasz, że tak jest lepiej
Jeżeli tylko wygoni sie z miasta blachosmrody - jestem za!
Samochód, tak samo jak rower, komunikacja publiczna służą do poruszania się. Nie widzę wartości dodanej w czekaniu 40 minut zimą na pociąg. Albo w deszczowe dni jak ostatnio poruszania się rowerem. Wolę wtedy pojechać lekko na około, ale w bardziej komfortowych warunkach samochodem. Zwłaszcza jak pogoda nie sprzyja i trzeba zadbać o komfort oraz bezpieczeństwo własnych dzieci. Jeżeli pogoda jest ładna jak dzisiaj zamiast roweru wybieram spacer. Do ścisłego centrum zawsze wybieram komunikację publiczną, zwłaszcza jak poruszam się sam. Mam i rower, i samochód. Samochód używam średnio 1-2 razy w tygodniu. I pomimo wyższych cen paliw nie wyobrażam sobie wyjazdu poza miasto całą rodziną z psem bez samochodu.
męczyć? męczę to się w korkach, w tramwaju mogę za to poczytać i nie muszę szukać parkingu
Mnie rozprasza w zbiorkomie zachowanie współpasażerów. Głośne i czcze rozmowy, ploteczki przez telefon, odgłos chrupania i pstrykania puszkami, bo przecież nie da się wytrzymać tych dwudziestu minut po prostu zamykając gębę. To nie są dla mnie warunki do czytania książki.
No i super, widocznie jeste z tych osób ktore jazdy nie ogarniają i korek ich stresuje i meczy.
Ja w zbiórkomiez w tym syfie jezdzic nie moge.
W zimie oblesne szyby, smród w lecie, tłum ludzi, wystarczy miec plecak w godzinach szczytu i nawetnie ma go gdzie odstawić na czas "podróży" w tym autobusie.
Buty zdeptane, gruba baba sie pcha z bąbelkiem, ktoś łamaną angielszczyzną opowiada swoj dzień...
Ja tam jednak wole ten korek - na moich zasadach, na moim wygodnym fotelu, moja temperatur, muzyka, audiobook, podcast...
No ale co kto lubi.
Czyli już 3 miesiące.
A czerwiec gdzie co drugi dzień zapowiadają burze, też będzie dzieci po pracy odwozić rowerem?
Ale jej chodziło o to, że ostatni dzień kiedy nie jechała wydrzył się zimą. W wielu krajach ludzie korzystają z rowerów codziennie. Kiedy zapytałem znajomego Duńczyka-rowerzystę - co robi kiedy pada deszcz? - odpowiedział, zdzwiony, że przecież ma pelerynkę, a zimą sztormiak-kombinezon, który zakłada na wierzch normalnych ubrań, więc nie ma problemu.
A co burza ma do roweru? ubierasz się i już. poza tym burze są kapryśne. Można w ogóle nie trafić.
O niczym innym nie marzę, jak o codziennym robieniu zakupów.
Ścieżki rowerowe poza miastem to absolutna konieczność - przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo, i takie powinny być budowane w pierwszej kolejności. W mieście ścieżki to wyrzucone pieniądze, bo rowerzyści - z niewiadomych powodów - i tak wolą jeździć po chodniku, pomimo że obok jest ścieżka, a na zwróconą uwagę słyszę "to jakiś problem?".
Rowerzyści do rowu - to zasada obowiązująca w Polsce.
Musi w mieście mieć takie mieszkanie jak ta rodzinka ze zdjęcia.