W piątek przed północą funkcjonariusze pszczyńskiej drogówki usiłowali zatrzymać do kontroli opla, który przemieszczał się bez włączonych świateł. Kierujący autem nie zatrzymał się i zaczął uciekać.
- Policjanci ruszyli w pościg. Jednak akcja nie wyglądała tak, że cały czas widzieli uciekiniera. Ten kluczył, w pewnym momencie policjanci stracili go z oczu. Okazało się, że przejeżdżając jedno z rond, wjechał pod prąd i zderzył się z innym samochodem, którym kierowała 51-letnia kobieta. Po zderzeniu opel dachował - mówi Jadwiga Śmietana, rzeczniczka pszczyńskiej policji.
Gdy policjanci dotarli na miejsce wypadku, była już tam karetka, która udzielała pomocy poszkodowanym. 51-latka została przewieziona do miejscowego szpitala. Nie odniosła obrażeń, które zagrażają jej życiu.
Uciekinier - 33-letni mieszkaniec Zabrza - był w dużo gorszym stanie. Ratownicy reanimowali go. Na miejscu lądował śmigłowiec LPR.
- Po przywróceniu czynności życiowych mężczyzna został przetransportowany do śmigłowca. Podczas próby przelotu do szpitala w Bielsku-Białej czynności życiowe mężczyzny ponownie ustały. Helikopter tuż po wzniesieniu wylądował, by prowadzić kolejną akcję reanimacyjną. 33-latek został przewieziony karetką do szpitala w Pszczynie. Tam też zmarł - dodaje Śmietana.
Rzeczniczka mówi, że trwają dalsze czynności w tej sprawie. - Ustalamy, dlaczego mężczyzna podjął ucieczkę i nie zatrzymał się do kontroli.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Sądząc z wieku, istnieje duże prawdopodobieństwo, że niestety zdążył się już rozmnożyć...