Szesnaście lat temu rozpoczął swoją muzealniczą karierę. Miał dyplom historyka sztuki po Uniwersytecie Jagiellońskim, ale do Muzeum w Gliwicach trafił prosto z fotela dyrektora departamentu integracji europejskiej w Ministerstwie Pracy w Warszawie z pomysłami, które czasem budziły zdumienie, ale które bardzo się podobały. Wymyślił gliwickie Dni Dziedzictwa Kulturowego, wielki historyczny festyn z wystawami, wycieczkami do zwykle niedostępnych miejsc i mnóstwem innych atrakcji przyciągających tysiące ludzi. Jedną z największych był pierwszy od ćwierćwiecza rejs po Kanale Gliwickim. Chętnych do pływania było tylu, że rejsy wznowiono na dobre – dzisiaj to jedna z największych atrakcji turystycznych Gliwic.
Swoje idee rozwijał potem w Muzeum Śląskim. Zjawił się tam w trudnym momencie, bo niedługo miała się zacząć skomplikowana operacja budowy nowej siedziby na terenie po kopalni Katowice. Będąc stale jedną nogą na budowie, zrobił z Muzeum Śląskiego miejsce modne. Zaczął od urządzenia nowej galerii w oknie muzeum, od strony ruchliwej al. Korfantego. Nie można było w niej zobaczyć oryginałów prac, tylko profesjonalne reprodukcje, za to co miesiąc inną i bez płacenia za bilet. Nawiązał współpracę z europejskimi muzeami, otworzył galerię sztuki polskiej po 1945 r., urządził ścieżkę zwiedzania dla osób niewidomych, a na parterze uruchomił Magazyn Kulturalny – księgarnię z imponującym asortymentem muzealnych gadżetów. Od tej pory każdy mógł wynieść stąd najcenniejsze eksponaty na koszulkach i torbach. W 2009 r. na teren po kopalni Katowice wpuścił Festiwal Tauron Nowa Muzyka. Wszystko po to, by pokazać, że muzeum nie gryzie. Udało się. Za jego dyrektorowania frekwencja wzrosła czterokrotnie.
Od początku kładł też nacisk na „śląskość” Muzeum Śląskiego. Organizował lekcje śląskiego, konkurs na najpiękniejsze śląskie słowo, planował stałą wystawę o historii Śląska w nowej siedzibie. Wytyczne do konkursu na scenariusz wystawy muzeum ogłosiło w 2012 r. I rozpętała się burza, bo ktoś dopatrzył się w nich sympatii do niemieckiego nacjonalizmu. Jodliński ani myślał zmieniać napisane przez specjalistów założenia wystawy pod dyktando polityków, za co zapłacił stanowiskiem.
W 2016 r. został dyrektorem Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu. Odnowił wystawę przyrodniczą i Galerię Malarstwa Polskiego, w której pojawiły się nowe kolory, oświetlenie i wygodne fotele, z których można podziwiać obrazy. Reprodukcje prac trafiły na billboardy, gadżety i do starannie wydanego katalogu. Muzeum zorganizowało serię udanych i bardzo różnorodnych wystaw – od młodej czeskiej fotografii, przez judaica i polską sztukę awangardową okresu międzywojnia, po ekspozycje o przyrodzie i zwierzętach, przedmiotach codziennego użytku, sztuce profesjonalnej i użytkowej czy nanotechnologiach. I wiedzie prym w województwie w zakresie digitalizacji swoich zbiorów. Co więcej, dyrektor Jodliński zamierza też stworzyć Centrum Badań Judaistycznych, ponieważ muzeum dysponuje pokaźnym zbiorem 550 ksiąg z byłego żydowskiego domu modlitwy, przekazanych mu w 2017 r.
Prowadzi bloga jodlowanie.pl, ale jeśli ktoś liczy, że dowie się stamtąd, co autor jadł na śniadanie albo czy hoduje jakieś domowe zwierzątko, srodze się zawiedzie. Pisze – zresztą nie tylko tam – o sztuce i podróżach, o wystawach i muzeach, o historii, polityce. Bardzo dużo o sprawach Śląska. Nie unika trudnych tematów – w 2015 r. ukazał się opatrzony jego komentarzem „Dziennik księdza Franza Pawlara” – zapis tragedii górnośląskiej oczami zwykłego śląskiego proboszcza.
Ma jednak nie śląskie, a kresowe korzenie. Jego rodzina po wojnie została przesiedlona do Gliwic. Jodliński wychował się tu w bloku przy Dworcowej, skończył V LO, a potem był już Kraków.
W mijającym roku Leszek Jodliński zadbał w szczególności o to, aby Dorota Kobiela była kojarzona przez ludzi z Bytomiem, skąd pochodzi. Znana artystka jest – wraz z mężem Hugh Welchmanem – twórczynią animowanego, pełnometrażowego filmu „Twój Vincent”, nominowanego do Oscara. Dyrektor Jodliński zorganizował więc wiosną w Muzeum Górnośląskim cieszącą się ogromną popularnością wystawę obrazów z filmu znanej bytomianki, spotkanie z nią, a całkiem niedawno, w połowie grudnia – aukcję dzieł i palet powstałych z okazji powstania tej niezwykłej animacji. Jeśli chodzi o wystawę – była to pierwsza w Polsce i dopiero druga na świecie jej prezentacja (pierwszą zorganizowano w Holandii). – To jest wystawa, która zbliża nas do zdarzeń światowych. Takie rzeczy nie dzieją się codziennie – mówił nam przed jej otwarciem.
Miniony rok był także rokiem setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Muzeum Górnośląskie zorganizowało z tej okazji ciekawą ekspozycję „100 x 100. Nasze stulecie” prezentującą setkę najróżniejszych eksponatów jak klipsy, kwietnik czy pralka frania. Opisy wybranych przedmiotów były publikowane w naszej gazecie.
Leszek Jodliński już w zeszłym roku był nominowany do Cegły z „Gazety”.
Na kandydatów do Cegły głosować można do 13 stycznia, pisząc na adres: plebiscyt@katowice.agora.pl lub za pomocą kuponów, które drukujemy w katowickiej „Wyborczej”. Wyniki ogłosimy 18 stycznia podczas uroczystej gali.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze