Nie czuję na sobie żadnej presji. Chciałabym udowadniać sobie, że potrafię jeszcze wiele osiągnąć i przekraczać kolejne granice - mówi z uśmiechem rozluźniona Justyna Święty-Ersetic.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Justyna Święty-Ersetic na niedawnych halowych mistrzostwach Europy wywalczyła złoty medal w sztafecie 4x400 m. Wiadomo już, że wystartuje w Memoriale Kamili Skolimowskiej, który w tym roku odbędzie się na Stadionie Śląskim 14 września.

Ewa Swoboda i Justyna Święty na Stadionie Śląskim podczas podpisania umowy na organizację Memoriału Kamili Skolimowskiej w 2019 roku
Ewa Swoboda i Justyna Święty na Stadionie Śląskim podczas podpisania umowy na organizację Memoriału Kamili Skolimowskiej w 2019 roku  GRZEGORZ CELEJEWSKI

W czwartek została podpisana umowa w tej sprawie. Dobra wiadomość dla kibiców: wstęp na memoriał będzie wolny!

W imprezie udział potwierdzili już także inni czołowi polscy lekkoatleci: Ewa Swoboda, Marcin Lewandowski, Michał Haratyk, Sofia Ennaoui, Piotr Lisek, Konrad Bukowiecki.

A to jeszcze nie koniec gwiazd…

Paweł Czado: Odnosi pani sukcesy, są kolejne medale. Jak w tej sytuacji jest z motywacją? Ona u pani wzrasta? Jest z tym jakiś problem?

Justyna Święty-Ersetic: – Nie. Myślę, że jak najbardziej wzrasta! Skoro wskoczyłam na tej najwyższy poziom europejskiej lekkiej atletyki to chciałabym już z niego nie schodzić (uśmiech). Ale nie czuję na sobie żadnej presji, chciałabym udowadniać sobie, że potrafię jeszcze wiele osiągnąć i przekraczać swoje kolejne granice. Mam nadzieję, że tak będzie i w tym roku.

Justyna Święty-Ersetić podczas mistrzostw Europy w Berlinie
Justyna Święty-Ersetić podczas mistrzostw Europy w Berlinie  FOT. KUBA ATYS

Po Glasgow mówiła pani, że trochę niedosytu jest ze względu na bieg indywidualny [zawodniczka zajęła ostatnie szóste miejsce w biegu finałowym na 400 m, przyp.aut.]. Spodziewała się pani, że wracając z mistrzostw Europy ze złotym medalem będzie pani jednocześnie odczuwała niedosyt?

– To nie jest tak, że jestem zawiedziona czy coś w tym stylu. W tym roku nie szykowałam się docelowo na halowe mistrzostwa Europy. Z marszu wyszło jednak naprawdę coś dobrego. Czułam się rewelacyjnie, czasy na treningach były zadowalające, więc oczekiwałam po tych mistrzostwach czegoś więcej. I wiem, że byłam na to przygotowana.

Bieg jednak tak się ułożył, że kilkukrotnie zostałam przyblokowana i musiałam gdzieś potem nadganiać. Starałam się omijać zawodniczki, to się nie udało. Za to złoto w sztafecie mi to wynagrodziło.

To jest tylko przystanek przed docelową imprezą jaką będą igrzyska olimpijskie a w tym roku mistrzostwa świata w Katarze.

Niepowodzenie w biegu indywidualnym jeszcze bardziej mobilizowało przed sztafetą?

– Myślę, że tak. Chciałam za wszelką cenę udowodnić, że nie znalazłam się tam przypadkiem i nie jest to moje widzimisię, że chciałam wystartować w tych mistrzostwach.

Chciałam pokazać się z jak najlepszej strony, ale dziewczyny mi to uniemożliwiły (uśmiech). Moje zadanie tak naprawdę polegało tylko na dowiezieniu pałeczki do mety na pierwszej pozycji. Po raz pierwszy nie musiałam się jakoś spinać na tej końcówce. Dziewczyny pobiegły rewelacyjnie i zrobiły mi tak naprawdę dużą przewagę.

Lubi pani Stadion Śląski? Jak się pani tutaj czuła podczas poprzedniej edycji Memoriału Skolimowskiej?

Justyna Święty
Justyna Święty  ŁUKASZ GŁOWALA

– Rewelacyjnie. Było to świeżo po sierpniowych mistrzostwach Europy w Berlinie gdzie spełniłam marzenia [zawodniczka została mistrzynią Europy na 400 metrów indywidualnie i w sztafecie, przyp.aut]. Dawał mi kopa fakt, że duża część rodziny była tutaj na trybunach. Tyle, ile w Chorzowie przyszło ludzi na poprzednią edycję, mnie zaskoczyło. Byłam w szoku!

Takie tłumy! Nie ukrywajmy: zazwyczaj na imprezach lekkoatletycznych w Polsce była garstka ludzi na trybunach i to było przykre. Ale po tym memoriale mam nadzieję, że na kolejnych mityngach będzie ich coraz więcej.

Uwielbiam startować w Polsce, to mnie motywuje. Daję z siebie jeszcze więcej i mam nadzieję, że będzie tak również tym razem. Cieszę się, że będziecie państwo nas dopingowali.

W zeszłym roku memoriał był po mistrzostwach, teraz będzie przed [mistrzostwa świata w Katarze potrwają w dniach 28 września – 6 października, przyp. aut.]. To lepiej czy gorzej?

– Myślę, że w tej sytuacji lepiej, że odbędzie się przed. Nie ukrywajmy, że te mistrzostwa świata są bardzo późno. Gdyby potem były jeszcze jakieś memoriały to trenowalibyśmy do połowy listopada czy nawet dłużej, a to byłoby uciążliwe – patrząc pod kątem igrzysk olimpijskich w 2020 roku. To jest chyba najlepszy termin jakie mógł być. To będzie nasz ostatni sprawdzian, który powie nam w którym miejscu jesteśmy i nad czym skupić się w ostatnich szlifach przed mistrzostwami

rozmawiał i notował: Paweł Czado

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Jarosław Kurski poleca
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem