Paweł Czado: jest pani jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek GKS-u.
Natalia Nosalik, kapitan GKS-u Katowice: Zaczęłam w wieku sześciu lat, teraz mam 24. Trenowałam w drużynie składającej się z samych chłopaków, w Krotoszycach, tam dorastałam. Pierwszym trenerem był mój tata. Kiedy miałam 11 lat, przeszłam do pierwszego klubu, w którym grałam z dziewczynami, w Lubinie. W Katowicach pojawiłam się pięć lat temu, przyszłam do 1.FC Katowice, potem sekcję przejął GKS.
Czyli jest pani od początku tworzenia żeńskiej drużyny w Katowicach.
– Kiedy zaczynałam, byłyśmy na trzecim poziomie, teraz awansowałyśmy na pierwszy. Tak się zdarzyło, że zawsze miałam miejsce w składzie, zawsze na środku pomocy. Wcześniej grałam trochę w obronie, ale w Katowicach stawiamy na ofensywę (uśmiech).
Na co pani liczy w najbliższym sezonie?
– Po pierwsze: utrzymać się, ale tak naprawdę na pierwszą szóstkę. Na pewno nie będzie to łatwe. Każdy mecz będzie wielkim wyzwaniem, dziewczyny, które będą debiutować w tej klasie rozgrywkowej, przekonają się, jak jest ciężko. W niższych ligach gra się bardziej technicznie. Sama jestem ciekawa, jak nam wyjdzie, jak będziemy się prezentować.
W futbolu kobiecym nie ma pełnego zawodowstwa. Zawodniczki mają stypendia, ale także uczą się, studiują i pracują. Jak to wygląda w pani przypadku? Chciałaby być pani zawodową piłkarką?
– Jestem po studiach, pracuję w biurze, w firmie pożyczkowej. Na pewno fajnie byłoby utrzymywać się z samego grania w piłkę, tak żeby nie musieć dodatkowo pracować...
Może kiedyś...
– Może kiedyś (uśmiech). Ale absolutnie nie narzekam na to, co mam teraz. Jest dobrze, choć zawsze może być lepiej. Jednak to piłka jest najważniejsza.
Piłka to pasja?
– Oczywiście! Zawsze po pracy pędzę na trening.
Codziennie?
– Teraz codziennie, ale na pewno będzie jakiś wolny dzień, żeby organizm mógł odpocząć i się zregenerować. Teraz będziemy miały dalekie wyjazdy – czy to do Szczecina, czy Białej Podlaskiej, więc dzień odpoczynku na pewno się przyda po 10-godzinnej podróży.
Interesuje się pani męskim futbolem?
– Oczywiście. Podczas mundialu oglądałam prawie wszystkie mecze. Najbardziej podobały mi się Chorwacja i Belgia, stawiałem, że te zespoły będą w finale. Od kilkunastu lat oglądam uważnie każdy mundial. Interesuję się też Ligą Mistrzów, ligami hiszpańską i angielską. Dla mnie poziom tegorocznego mundialu był bardzo wysoki, bodaj najlepszy, jaki mogłam oglądać.
Marzy pani o reprezentacji Polski?
– Każda z nas, dla których piłka jest pasją, o tym marzy. Kiedyś grałam w reprezentacjach juniorskich, do lat 17 i 19, uzbierało się kilkanaście występów. Ale zagrać wśród seniorek jeszcze się nie udało... Wszystko przede mną (uśmiech).
Pani mocne strony?
– Myślę, że technika i szybkość, tym mogę się pochwalić. No i doświadczenie – jest już duże, bo w wieku 16 lat grałam już w ekstralidze, w klubie z Wrocławia. Myślę, że na tym etapie doświadczenie będzie bardzo ważne. W zespole mamy mieszany skład: są zawodniczki pod trzydziestkę, ale są i 15-latki. Ale nie przeszkadza to w grze, dobrze się rozumiemy. My, starsze zawodniczki, pomagamy juniorkom. Atmosfera jest dobra.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze