- Stadion Śląski ma olbrzymi atut - przestronne, kryte trybuny - dla widza to bardzo ważne, że w deszczowy dzień nic mu nie pada na głowę. Wierzę, że na Śląsku są tak duże tradycje sportowe, że kibiców nie zabraknie. Aglomeracja liczy 4 miliony ludzi. Myślę, że znajdzie się 50 tysięcy, które będą chciały zobaczyć lekką atletykę w najlepszym wydaniu - mówi wicemistrz świata Adam Kszczot.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

W najbliższą niedzielę wielkie otwarcie przebudowanego Stadionu Śląskiego. Pierwszą imprezą na chorzowskim obiekcie będzie Silesia Marathon. To czytelny sygnał, że nowy Śląski będzie mocno stawiał na lekkoatletykę.

Władze województwa podpisały z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki list intencyjny o współpracy, która doprowadzi do organizacji w Chorzowie imprez rangi mistrzostw świata i Europy.

– Ten obiekt to historia śląskiego sportu. Wierzę, że jego renowacja przyczyni się również do odnowienia śląskiej lekkoatletyki. Stadion jest gotowy do organizacji największych imprez. Zaczniemy od mistrzostw Polski i memoriału im. Janusza Kusocińskiego. Z czasem chcemy największych imprez. Łącznie z mistrzostwami świata – mówi Henryk Olszewski, prezes związku.

Polscy lekkoatleci już się cieszą na starty w niecce chorzowskiego giganta. Wśród nich Adam Kszczot, aktualny wicemistrz świata w biegu na 800 metrów z Londynu.

Wojciech Todur: Jakie wrażenie robi odnowiony Stadion Śląski?

Adam Kszczot: – Bardzo mi się podoba. Wielu ludzi pewnie dozna szoku po przyjeździe do Chorzowa. Wizualnie to lepszy obiekt niż choćby ten, na którym odbyły się mistrzostwa Europy w Zurychu w 2014 roku. To, że jest tutaj bieżnia, jest zasługą władz, związku, ale i nas lekkoatletów. Walczyliśmy o to, a teraz staramy się pokazywać z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że moja kariera będzie na tyle długa, by wystartować tu w mistrzostwach Europy...

Taka impreza ma zawitać na Śląsk w 2022 roku. Dotrwa pan?

– Rok 2022? A dlaczego nie!? Najmłodszy wiekiem już nie jestem [28 lat – przyp.red.], ale duchem ciągle tak. Marzę o tym, żeby zdobyć medal na polskiej ziemi. Co prawda mam już taki z hali, z mistrzostw świata w Sopocie z 2014 roku, ale stadion to jest jednak inna bajka. Wierzę, że zdrowie będzie dopisywało i za pięć lat znowu spotkamy się na bieżni Śląskiego, żeby porozmawiać o wielkich sukcesach polskiej lekkoatletyki. Warto rozmawiać o przyszłości naszej dyscypliny sportu. O tym, co można poprawić. O kierunkach rozwoju.

Na nowym Śląskim wyłożono bieżnię typu Mondo. Jak pan ją ocenia?

Stadion Śląski tuż przed otwarciem
Stadion Śląski tuż przed otwarciem  GRZEGORZ CELEJEWSKI

– Jest szybka i stosunkowo zdrowa. Jest kilka rodzajów takiej nawierzchni. Na jednej z nich, najbardziej popularnej w Stanach Zjednoczonych, biega się trochę jak w lakierkach po betonie. Mondo ze Stadionu Śląskiego spełnia wszelkie standardy. Nawet te dotyczące organizacji mistrzostw świata.

Obiekt ma zresztą zdecydowanie więcej atutów. Pojemność stadionu przekracza 50 tysięcy miejsc – to już dużo. Poza tym obiekt jest dobrze skomunikowany. Dotyczy to całego regionu, ale nie ograniczałbym się tylko do Śląska.

A jak prezentuje się zaplecze treningowe?

– To bardzo ważne. Nie widziałem, ale najważniejsze, że będzie w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu. Proszę mi wierzyć, że wiele imprez rozgrywano w miejscach, gdzie czas przejazdu od stadionu rozgrzewkowego do areny głównej trwał nawet 40 minut. Zezwalano na to, ale teraz dąży się do tego, żeby było płynnie, szybko, sprawnie. W Chorzowie wielu zdziwi się, wchodząc na stadion. Tu jest naprawdę fajnie!

Mówi pan, że 50 tysięcy miejsc to przyzwoita publika. Ale jak zapełnić te trybuny?

– Pokazywać, mówić i pisać o lekkiej atletyce. Duża w tym rola was, przedstawicieli mediów. W Wielkiej Brytanii przed igrzyskami i mistrzostwami światami robiono na przykład krótkie, jednominutowe audycje, które przybliżały poszczególne konkurencje, których jak wiemy, jest bardzo dużo i dzieją się często na zawodach w tym samym czasie.

Śląski ma wielki atut – przestronne, kryte trybuny – dla widza to bardzo ważne, że w czasie deszczu nic mu nie pada na głowę. Wierzę, że na Śląsku są tak duże tradycje sportowe, że kibiców nie zabraknie. Aglomeracja liczy 4 miliony ludzi. Myślę, że znajdzie się 50 tysięcy, które będą chciały zobaczyć lekką atletykę w najlepszym wydaniu. Wystarczy 80 procent Ślązaków, a resztę dowieziemy... (śmiech).

To kiedy pierwszy bieg Adama Kszczota na Śląskim?

– Liczę na czerwiec przyszłego roku i start w memoriale Janusza Kusocińskiego.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem