Władza nie powinna podsuwać gotowych rozwiązań w przekonaniu, że wie lepiej - radził prof. Tadeusz Sławek podczas dyskusji o Metrolabie, czyli miejskim laboratorium innowacji. - Trzeba słuchać innych i nie toczyć wojen - dopowiadał Marcin Bazylak, prezydent Dąbrowy Górniczej.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Spotkanie i debata odbyły się w ramach projektu Metropolia Idei. Pretekstem do rozmowy z mieszkańcami był pomysł Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, która chce otworzyć Metrolab, czyli miejskie laboratorium innowacji. Ale jakich? Odpowiedzi szukaliśmy na warsztatach.

– Nasze miasta gonią dziś świat. Staramy się nadrabiać zaległości, szukać nowości. Ale trzeba przyznać, że jeśli chodzi o miejskie innowacje to wzorem nie jesteśmy – mówili mieszkańcy.

Jako sztandarowy przykład nie najlepszego działania podali Śląską Kartę Usług Publicznych, która dopiero od jakiegoś czasu jest unowocześniana. – Ale nie jest tak, że nie potrafimy. Mieliśmy przecież wyjątkową na skalę całej Polski kartę chipową ze śląskiego NFZ – przypomnieli katowiczanie.

Zwracali jednak uwagę, że w części miast GZM innowacje skupiają się na nowinkach technicznych i gadżetach, a nie na projektach społecznych. Myśli się w nich o technologii, a nie o ludziach. Uczestnicy spotkanie chcą to zmienić. – Innowacją społeczną jest np. Jarmark na Nikiszu, który powstał dzięki energii i pomysłom mieszkańców – wskazywali dobry przykład.

Innowacje i Metrolab. Od czego zacząć?

Przestrzegali też przed ślepą wiarą, że innowacja to zawsze coś dobrego.

– To może być też narzędzie manipulacji. Chociażby za pomocą publikacji w mediach społecznościowych – mówił jeden z gości.

Mieszkańcy podkreślali, że Metrolab nie powinien powielać już istniejących rozwiązań i działań, ale je wspierać. Szukać nowych form, eksperymentować, robić to, czym nie mogą na co dzień zajmować się urzędnicy, bo wiążą ich np. rozmaite ograniczenia prawne czy służbowe. Metrolab ma eksperymentować.

– Chodzi o miejsce, gdzie będzie można przetestować jakieś rozwiązanie, zanim się je wprowadzi na ulicę, czy do urzędu. Kluczem jest, żeby zaistniał w świadomości mieszkańców, stał się spoiwem, miejscem edukacji – padł postulat.

Jeśli zaś chodzi o część działań „twardych" to Metrolab, według uczestników warsztatów, w pierwszej kolejności powinien zająć się kwestiami mobilności ze szczególnym uwzględnieniem komunikacji publicznej.

Po warsztatach odbyła się debata. Wzięli w niej udział Kazimierz Karolczak, przewodniczący zarządu Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, prof. Tadeusz Sławek, filolog, autorytet w zakresie teorii i historii literatury, dr hab. Piotr Kulas, prof. Uniwersytetu Warszawskiego, socjolog i historyk idei, Marcin Bazylak, prezydent Dąbrowy Górniczej oraz Aneta Moczkowska, ekspertka projektów społecznych, była wiceprezydent Tychów i prezes Parku Śląskiego. Dyskusję poprowadził Przemysław Jedlecki, dziennikarz "Wyborczej". Wspólnie z naszymi gośćmi dyskutowaliśmy o tym, jakie są dziś nasze miasta, czym jest dobro wspólne i czy potrafimy w ogóle o miastach rozmawiać.

Marcin Bazylak: Trzeba słuchać i nie toczyć wojen

- Różnie bywa z dialogiem w mieście, ale nie można powiedzieć, że go nie ma. Powinniśmy jednak szukać cały czas przepisu na dialog dobry, prowadzenie rozmów bez toczenia przy tym wojen. To nie jest łatwe, bo w mieście mamy do czynienia z różnymi interesami i intencjami. Na każdym kroku zachęcajmy jednak mieszkańców do rozmowy, wyrażania swojego zdania, opinii. Uważnie słuchajmy też tego, jakie potrzeby mają inni ludzie. Niektórzy potrafią bowiem coś wyartykułować, ale totalnie zamykają swoją percepcję, gdy mówi ktoś inny - podkreślił prezydent Marcin Bazylak. 

Kazimierz Karolczak przyznał, że dialog w miastach musi być prowadzony nieustannie, a nie od czasu do czasu, bo nie ma recepty na "dobre miasto". - Nie znajdziemy przepisu mówiącego o tym, ile dróg na kilometr kwadratowy musi powstać w mieście, ile przedszkoli i stadionów mieszkańcy potrzebują. Włodarze muszą po prostu wyczuć puls miasta. Taka idea służy zresztą Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii - chcemy, żeby technikalia związane z rządzeniem miastem zyskały duszę i udział mieszkańców. Bez tego wszystkie nasze wspólne wysiłki będą tylko technokratycznym zarządzaniem, które z miejskością nie ma nic wspólnego - podkreślał. 

Przewodniczący zarządu GZM, zapytany o to, skąd wziął się pomysł na otwarcie Strefy Metrolab, czyli miejskiego laboratorium, przyznał, że wynika on z doświadczeń Metropolii we współpracy z miastami. 

- Inspiracją do stworzenia Metrolabu były wnioski z naszych działań w ramach m.in. Metropolitalnej Szkoły Prototypowania. Pierwszy tego typu projekt dotyczył układu drogowego w Bytomiu. Uderzyła nas wówczas mnogość interesariuszy, których ta inwestycja dotyka. Gdy przeprowadziliśmy ankietę w sprawie tej inwestycji, wyniki były bardzo mylące. Ludzie nie wiedzieli, że takie prace mają miejsce - podkreślał. 

Jak dodał, był to dowód na to, że bez dotarcia do różnych grup społecznych, trudno będzie znaleźć dobrą receptę na to, jak się rozwijać. Dodał, że bardzo ważne jest także wychodzenie z dialogiem poza "bańkę" aktywistów miejskich i docieranie do innych grup mieszkańców. 

Na Śląsku od dawna wiemy, czym jest miejskość

Uczestnicy dyskusji doszli do wniosku, że momentem w najnowszej historii regionu, który uświadomił wielu osobom, co miasto może oferować i sprawił, że wiele osób inaczej spojrzało na miejskość były starania Katowic o Europejską Stolicę Kultury 2016.

- To był moment zwrotny, który uświadomił nam w ciągu pół roku jakie możliwości kryją się wśród grup interesujących się różnymi aspektami miasta. Zresztą wiele projektów z tamtego okresu zostało zrealizowanych. Trzeba jednak podkreślić, że pewnego rodzaju miejskość i poczucie, czym miasto jest, było na Śląsku wcześniej niż w wielu regionach Polski. Na Śląsku nie przeszliśmy przez fazę kultury szlacheckiej, dworkowo-ziemiańskiej. Cały kosmopolityzm przemysłu i pieniądze był z nami co najmniej od schyłku XVIII wieku - wyjaśniał prof. Tadeusz Sławek. 

Prof. Piotr Kulas zauważył jednak, że rozmowa o miastach w województwie śląskim i próby tworzenia jednego organizmu nie należy do łatwych, m.in. ze względu na różnice w tożsamości mieszkańców regionu. 

- Oczywiście wszelkie głosy mówiące o tym, że warto uczyć się ze sobą rozmawiać i być otwartym brzmią super. Powinniśmy się jednak pogodzić z tym, że na pewnych płaszczyznach jesteśmy regionem skonfliktowanym i nauczyć się z tym dobrze funkcjonować. Niektórzy chcą śląskości, inni nie. Są takie przypadki jak Jaworzno, które chce funkcjonować poza metropolią. Uświadomienie sobie tego konfliktu i jego "udomowienie" pozwoli nam łatwiej zarysować pewne warunki brzegowe w trakcie rozmowy - zauważył prof. Kulas. 

Miasto musi przede wszystkim dbać o dobro wspólne

Jego zdaniem Górnośląska-Zagłębiowska Metropolia nie powinna być "supermiastem":. - Myślę, że ludziom dobrze się żyje w swoich miastach. Oni lubią swoje dzielnice, łatwiej orientują się tam w przestrzeni miejskiej. Funkcja Metropolii mogłaby być zawieszona na innym poziomie. Nie powinna ona zastępować miejskości w takim lokalnym sensie, tylko tworzyć metainstytucję, która umożliwia rozmowę na innym poziomie i wśród nieco innych ludzi - przyznał prof. Kulas 

I zauważył, że w lokalnych społecznościach mieszkańcom najłatwiej jest odczuć, czym jest dobro wspólne. - Ono występuje już na poziomie dzielnicy. Ludzie mają tendencje do zajmowania się przyziemnymi sprawami: sklepem, drzewem czy ławką. Podam przykład z mojego rodzinnego Bierunia. Wraz z grupą mieszkańców staramy się od kilku lat o drogę dojazdową, bo jeździmy do swoich domów po błocie. Zapytałem niedawno radnego o zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego naszych okolic i to, czy nie wiąże się ona np. z budową jakiejś fabryki. On odparł: Miasto musi przyciągać pieniądze. Na co ja odparłem: Miasto musi przede wszystkim dbać o dobro wspólne. Oczywiście pozyskiwanie pieniędzy jest bardzo ważne, ale kierowanie się neoliberalną logiką rynku niekoniecznie odpowiada potrzebom mieszkańców - wyjaśnił prof. Kulas. 

Aneta Moczkowska podkreśliła, ze największą wadą rozmów o mieście i jego przestrzeni jest to, że wciąż często polega ona na przepychaniu się, udowadnianiu swojej racji i pokazywaniu siły. 

- Nie tędy droga. Musimy się wzajemnie zaprosić do pewnego rodzaju doświadczania, narysować przestrzeń w warunkach laboratoryjnych i zobaczyć jak się w niej zachowujemy i jakie mamy postawy w stosunku do niej. Cieszę się, że w ramach Metrolabu takie doświadczenie będą przeprowadzane - przyznała. 

Prof. Tadeusz Sławek: Władza nie powinna narzucać zdania mieszkańcom

Czego władze samorządów muszą przestrzegać przy rozmowie z mieszkańcami? Prof. Tadeusz Sławek zwrócił uwagę na praktyki narzucania zdania przez włodarzy miasta. 

- Mieszkańcy dość często nie wiedzą, czego chcą. W takich momentach przed władzami pojawia się pokusa, żeby powiedzieć: "Ja ci wskażę, czego chcesz". Władza musi być jednak empatyczna, nie spieszyć się z podsuwaniem gotowych rozwiązań w przekonaniu, że wie lepiej. Powinna raczej dopingować obywatela, żeby ten doszedł do tego, czego tak naprawdę chce - apelował prof. Sławek. 

Zauważył też, że rozmowa o mieście prędzej czy później będzie dotyczyła kwestii, co do której zgody nie ma. - Z pomocą, jak się zachować w takich sytuacjach przychodzi prof. Tadeusz Kotarbiński. Daje on dwie cenne rady co do tego, jak zachować się w konflikcie. Przede wszystkim należy unikać działań, które doprowadziłyby nas do hańby i których byśmy się wstydzili i nie wykonywać ani jednego kroku poza "konieczność bojową". To drugie sformułowanie można przetłumaczyć na: "Nie obrażaj, nie używaj w rozmowie inwektyw" - dodał. 

Jego zdaniem Metrolab może być ważnym narzędziem edukacyjnym, które będzie uczyć tego jak rozmawiać i jaki stosować przy tym język, żeby "każdy wiedział o co chodzi". - Chodzi o zupełnie inne standardy niż te, które płyną z polityki. Często polega ona przecież na wywoływaniu sztucznych konfliktów - podsumował prof. Sławek.

Przemysław Jedlecki
W "Wyborczej" pracuje od 2000 roku. Pisze o miastach, polityce i komunikacji. Autor projektu Miasta Idei, wydawca serwisu katowice.wyborcza.pl
Tomasz Czoik
Pracuje w "Gazecie Wyborczej" od 2016 roku. Wydawca serwisu gliwice.wyborcza.pl. Współautor książki "Kama. Historia Kamili Skolimowskiej".
icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem