W naszej wieży Babel rozmowy toczą się przeróżnymi językami sztuki - od akademizmu przez surrealizm po neoawangardę. Dziś przyszedł czas na sztukę inżynieryjną, która występuje na Górnym Śląsku tak powszechnie, że na co dzień rzadko się na niej skupiamy. Jeśli w ogóle, czynimy to, narzekając na koszty związane z konserwacją lub rewitalizacją.

Szkoda, że nie możemy już zaprosić do rozmowy śp. prof. Andrzeja S. Tomaszewskiego. W swojej myśli teoretycznej niestrudzenie poszerzał on pojęcie dziedzictwa, a tym samym sposób myślenia o zabytkach kultury materialnej, które należy zachować dla przyszłości, włączając do tego industrię.

Wieża najpierw była fiołkowa?

Wieża Mauve powstała w 1865 roku w wyjątkowo ciekawym momencie życia kopalni, wyprzedzając lata ogromnej prosperity, które miały miejsce w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku. Kopalnia Ferdinand powstała 43 lata wcześniej i na przestrzeni swojej 126-letniej historii była wielokrotnie przemianowywana. Jej pierwotna nazwa honorowała osobę Ignatza Ferdinanda von Beyma, który w 1823 roku otrzymał pozwolenie na budowę kopalni w Bogucicach od Wyższego Urzędu Górniczego w Brzegu na rzecz swoją i wspólników Izaaka Freunda oraz Georga Kuehnela. Teren kopalni należał do ordynacji Mieroszewskich, czego skutkiem było powierzenie jej udziałów, co z kolei zobowiązywało do partycypowania w kosztach eksploatacji. Prawo górnicze z 1769 roku stanowiło o tym, że aspekty techniczne prowadzenia kopalni musiały być w rękach urzędników mianowanych przez Górnośląski Urząd Górniczy w Tarnowskich Górach. Dopiero 1851 rok przyniósł zasadnicze zmiany, które umożliwiły zarządzanie kopalniami przez właścicieli.

Kopalnia powstała jako konsekwencja ogromnego popytu na metaliczny cynk i planu von Beyma zakładającego utworzenie konsorcjum, które byłoby samowystarczalne dzięki zaspokojeniu zapotrzebowania na węgiel kamienny. To działalność huty Franz (od 1818) i Fanny (1822) generowała popyt na węgiel znajdujący się na terenie wskazanym przez Beyma. Dodać należy, że technologia pozyskiwania metalicznego cynku opracowana przez Johanna Christiana Ruberga nazwana została później metodą „śląską”, a wywodziła się z procesów produkcyjnych, jakie stosowano w hutach szkła. Niestety, z czasem popyt na cynk w Europie zmalał, a i sam proces był systematycznie udoskonalany. Spowodowało to mniejsze zapotrzebowanie na węgiel kamienny i zachwianie pierwotnych planów biznesowych ówczesnych przemysłowców, w których bliskość paliwa dla hut była warunkiem rentowności.

Od 1833 roku Franz Winckler rozpoczął wykupywanie kopalni Ferdinand, co zaowocowało jej stopniową rozbudową. Należy zaznaczyć, że ówczesne technologie pozwalały głównie na tzw. kroczący rozwój, który polegał na zasypywaniu stosunkowo płytkich dukli i szybów, w momencie kiedy zaczynały one zagrażać zawaleniem, i posuwaniu się dalej wzdłuż pokładu. Taka eksploatacja powodowała marnotrawstwo węgla, co z kolei znajdowało negatywne przełożenie na wynik ekonomiczny i dość krótkie życie pojedynczych szybów. W ten właśnie sposób dochodzimy do istoty rozwoju technologii budowania szybów, która zmierzała w kierunku eksploatacji coraz głębiej położonych pokładów węgla i zapewnienia różnych funkcji w ramach jednego szybu.

W pierwszej połowie XIX wieku dominowały szyby o przekroju kwadratowym, który w drugiej połowie stulecia przybrał kształt zbliżony do prostokąta z wygiętymi bokami przypominającymi beczkę. Taką formę miał szyb wykonany w 1865 roku, któremu nadano nazwę Mauve, co nie oznaczało bynajmniej koloru (w języku angielskim znaczy „jasnofioletowy”, we francuskim – „malwa”), a było uhonorowaniem Karla Mauve’a, radcy górniczego Mysłowicko-Katowickiej Dyrekcji Górniczej, którą w 1858 roku powołał Hubert von Tiele-Winkler, zięć Franza Wincklera (zmarłego w 1851 roku). Z zewnątrz wieże szybowe drugiej połowy XIX wieku przypominały baszty i określane były typem „wieży Malakow”. Stopniowo zastępowano je konstrukcjami stalowymi.

Bliżej współczesności

W 10 lat od wybudowania szyb Mauve stał się pierwszym szybem zjazdowym kopalni Ferdinand, w którym górnicy zjeżdżali w dół za pomocą klatek urządzenia szybowego (tzw. jazda liną). W 1900 roku szyb został wyposażony w pierwszą na Górnym Śląsku elektryczną pompę Bergmann-Drilling na poziomie 300 m, a w następnych latach na poziomach 200, 100 i 500 m.

Wieża widokowa - dawny szyb Warszawa II
Wieża widokowa - dawny szyb Warszawa II  GRZEGORZ CELEJEWSKI

W 1922 roku po ostatecznym ustaleniu granic Górnego Śląska kopalnia, należąca wówczas do Katowickiej Spółki Akcyjnej dla Górnictwa, zmieniła nazwę na Ferdynand, przy czym od 1921 roku pakiet kontrolny należący do Tiele-Winklerów został wykupiony przez Friedricha Flicka. W latach 1923–1924 wyburzono szyb murowany i zastąpiono go stalowym, wykonanym w Hubertushütte (później huta Zygmunt), który znamy dziś pod nazwą wieży Warszawa II. Gruntownie remontowany, najprawdopodobniej w latach 70. XX wieku uzyskał on napęd elektryczny.

Historia wieży wyciągowej szybu Warszawa II nie kończy się jednak w tym miejscu. Z wieży, która obecnie ma funkcję tarasu widokowego, podziwiać można panoramę Katowic, a w słoneczne dni również Beskidy. U podnóża, na fundamencie zastrzału, z inicjatywy Bractwa Gwarków została wmurowana tablica upamiętniająca górników tragicznie zmarłych w kopalni, której dzieje bynajmniej nie dobiegły końca w momencie wydobycia ostatniej tony węgla.

Trzecie życie

Kiedy około 2000 roku zlikwidowano maszynownię i nadszybie, pozostawiając wieżę z szybem głębokim na 400 m, powstało coś na kształt niezrozumiałego dla niewtajemniczonych giganta, który „spogląda” na południe Katowic. Zbudowana z trzonu i głowicy przykrytej daszkiem (przywróconym w 2016 roku) centralna część zawiera, jedno nad drugim, dwa koła linowe o średnicy 6 m i wadze 5,5 tony każde. Konstrukcja stalowa oparta na pojedynczych i podwójnych teownikach oraz nitowanej kratownicy pozostaje przykładem technologii budowy wież wyciągowych wykorzystywanej do lat 60. XX wieku. Obecnie wieża liczy prawie 40 m i waży 100 ton.

Zakończenie konserwacji wieży Warszawa II w 2006 roku stanowiło pierwszy akt rewitalizacji terenu po KWK Katowice. To właśnie ta część byłej kopalni zainspirowała kilkumiesięczny cykl edukacyjny „Kto żyw, bieży do wieży”, który Muzeum Śląskie zaproponowało jeszcze przed udostępnieniem nowej siedziby.

Od tego czasu liczba inspiracji, jakie wieża zdołała zapewnić użytkownikom i gościom podczas działań performatywnych, koncertów, teledysków bądź zaręczyn, przestała kogokolwiek dziwić. Do końca sierpnia 2018 roku z punktu widokowego u szczytu wieży skorzystało 91 620 osób.

Na czym polega to przywiązanie do widoku szybów górniczych obecnych w naszym krajobrazie? Skąd ta fascynacja ich sylwetami, przekładająca się na niezliczoną ilość zdjęć o każdej porze dnia i roku, jakie wykonują zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści sztuki fotografii? Czy inspiruje monstrualna forma, czy fakt, że pełniły kluczowe funkcje dla kopalni? Odpowiadając na te pytania, warto pamiętać, że z całą pewnością dzisiejsza – osiągnięta dzięki rewitalizacji – formuła obecności wieży Warszawa II w publicznej przestrzeni Katowic należy do tych, które nawet nie śniły się wznoszącym ją inżynierom.

*Alicja Knast jest dyrektorem Muzeum Śląskiego w Katowicach

Roman Imielski poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze