"Zdolność adaptacji to najważniejsza umiejętność XXI w." - takie hasło możemy spotkać, gdy zaczniemy szukać najważniejszych kompetencji współczesnych czasów. To jednak umiejętności ludzkie, typowo pracownicze. Pytanie, jak takie kompetencje mogą pomóc w obecnej sytuacji miast. Czy da się je przełożyć i czy to jest potrzebne?
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Odpowiedź brzmi: tak, da się. Co więcej, jest to konieczne. Sytuacja w branżach jest zawsze pewnym odbiciem gospodarki, a co za tym idzie – również sytuacji miast. Obecna sytuacja pokazuje dokładnie, jak zdolność adaptacji jest kluczowa do przetrwania i stawienia czoła wyzwaniom, które przecież na pandemii się nie kończą. Dobrze wiemy, że na horyzoncie widnieje już coraz głośniej poruszany w mediach problem suszy. Samorządy nie mają łatwo – ich budżety zostały już mocno nadszarpnięte przez zmiany w ustawie o użytkowaniu wieczystym, gospodarce odpadami oraz przez reformy szkolnictwa. Teraz przez upadające firmy dodatkowo dochód zmniejszy się o podatki PIT i CIT. Sytuacja wygląda więc nieciekawie.

Czym jest pandemia?

Pandemię koronawirusa można postrzegać m.in. jako sygnał alarmowy dla całego społeczeństwa na temat braku inwestycji w nowe rozwiązania, w tym technologie. Miasta typu smart to takie jednostki osadnicze, które są zarządzane sprawnie, ich rozwój jest zrównoważony, a całość wsparta technologią. W tym celu wykorzystują różnego typu czujniki do gromadzenia i przetwarzania informacji. Urzędy miast i naukowcy mogą następnie wykorzystać te dane do śledzenia np. chorób, kontroli liczby zainfekowanych obywateli i prognozowania dalszych zachowań.

Miasta odpowiadają na zagrożenie

W obecnej sytuacji wiele miast podejmuje walkę z zagrożeniem, opierając się właśnie na danych. Wśród projektów skierowanych do Europejskiej Rady ds. Innowacji znajdziemy np. MBENT, czyli program, za pomocą którego można śledzić mobilność ludzi podczas epidemii. 27 marca Amsterdam uruchomił WijAmsterdam (WeAmsterdam), platformę do pozyskiwania społecznościowych inicjatyw społecznych zwalczających kryzys. Program został zbudowany na bazie open source opracowanego w poprzednich projektach innowacyjnych. Platforma zawiera listę ponad 180 inicjatyw (od 1 kwietnia) od osób dostarczających posiłki, przez sąsiadów, po cyfrowe programy Rijksmuseum.

Podobnie zresztą działa Coronavirus Army, czyli inicjatywa wolontariuszy opracowująca rozwiązania cyfrowe pomagające w walce z pandemią. Przykłady obecnie opracowywanych narzędzi to aplikacja Outbreak Tracker, która śledzi twoją lokalizację, ale zachowuje twoje prywatne dane w telefonie. Jeśli okaże się, że masz pozytywny wynik testu na COVID-19, możesz udostępnić ostatnie 10–15 dni swojej historii lokalizacji i dopasować go do innych użytkowników aplikacji, aby poinformować osoby, które mogą być potencjalnie zagrożone po przebywaniu w tej samej lokalizacji.

Najbardziej znanym przykładem jest Hack Crisis, czyli globalny ruch hackathonów opracowujących rozwiązania technologiczne na potrzeby reagowania kryzysowego. WirVsVirus (My przeciw wirusowi) hostowany przez niemiecki rząd w marcu miał ponad 40 tys. uczestników pracujących nad ponad 800 pomysłami. Nie mniej ważny jest OpenCovid19, czyli program, którego celem jest opracowanie taniego, otwartego oprogramowania COVID-19, tworzącego zestawy do zapobiegania, testowania i leczenia w celu zwalczania pandemii.

Kluczowe jest doświadczenie

Te wszystkie inicjatywy to wielki krok, który można uznać za kamień milowy i pewien punkt odniesienia przy opracowywaniu przyszłych projektów inteligentnych miast. Aby je przeprowadzić, wymagana jest znajomość ram strategicznych i prawnych oraz ram finansowych tego sektora. Wynika z tego, że konieczne jest wręcz natychmiastowe przekształcanie i dostosowywanie cyfrowych usług administracyjnych, udostępnianie danych, a także wzmacnianie i rozpowszechnianie partnerstwa publiczno-prywatnego. Za przykład może tu posłużyć Antykryzysowa Platforma Rozwiązań Technologicznych autorstwa Związku Miast Polskich oraz Polskiej Fundacji Rozwoju, której cel ma stanowić wspomożenie urzędów miast w znalezieniu partnera technologicznego, który pomoże rozwiązać najbardziej palące problemy miasta w obliczu epidemii COVID-19. Platforma ma łączyć potrzeby samorządów z rozwiązaniami firm technologicznych.

Warto również wspomnieć o analizie przeprowadzonej przez firmę ABI Research, która przedstawiła sytuację obecnego sektora technologicznego, jak również możliwe skutki COVID-19 oraz zalecenia, jak im sprostać. Dokument podkreśla przyszłe trendy technologiczne, w których szczególnie wyróżnia się rolę Internetu Rzeczy, oraz przewiduje jeszcze wyraźniejsze inwestowanie w inteligentne miasta, ze szczególnym naciskiem na wspieranie odporności miejskiej i społecznej. Raport wspomina także o innych zjawiskach, takich jak funkcjonowanie miasta w trakcie braków w dostawie energii (co dla Polski jest szczególnie istotne przy problemach z wodą i idących za tym możliwościach odcięć prądu). Okazuje się, że produkcja przy braku oświetlenia jest osiągalna, a ciemne fabryki, w których ludzie pracują bez personelu i przy wyłączonym świetle, to już nie science fiction, a niedaleka przyszłość.

Zastosowanie technologii i sieci smart cities jest zatem więcej niż niezbędne. A wraz z nim szkolenie wykwalifikowanych specjalistów w tej dziedzinie, którzy wiedzą, jak wdrażać nowe rozwiązania, i są świadomi konieczności ochrony.

Reżimy wykorzystają pandemię

Eksperci ostrzegają bowiem, że kryzys może podważyć prywatność ludzi, ponieważ rządy wdrażają odgórne polityki, które osłabiają indywidualne wolności.

Przykładem mogą być tu Chiny, które zainstalowały kamery CCTV przed drzwiami mieszkań osób objętych kwarantanną w celu monitorowania, czy pozostają one w domu. Hongkong wymaga od nosicieli wirusa noszenia opaski na rękę połączonej z aplikacją na smartfona, ostrzegając władze, jeśli osoba ta wyjdzie z miejsca swojego zamieszkania, a Tajwan śledzi ludzi poddanych kwarantannie przy użyciu danych z ich telefonów. Korea Południowa wykorzystuje i dane lokalizacji smartfona, i wideo CCTV, i dane transakcji kartą kredytową, aby skrócić czas śledzenia kontaktów i poinformować osoby, które mogły mieć kontakt z zarażonym. Moskwa stosuje system rozpoznawania twarzy połączony z systemem 170 tys. kamer do egzekwowania przestrzegania kwarantanny. Izraelska agencja bezpieczeństwa wykorzystuje dane dotyczące lokalizacji telefonów komórkowych zebrane w ciągu ostatnich kilku lat w celach antyterrorystycznych do śledzenia i egzekwowania kontroli kwarantanny.

Dobre przykłady z Holandii i nie tylko

Ponieważ reżimy autorytarne wykorzystują ten kryzys, by przejąć władzę kosztem swobód obywatelskich, słyszalne zaczynają być głosy, że system ten to odbieranie wolności. Rzecz w tym, że społeczności te żyją w zupełnie innych kulturach niż europejska, a większość „naszych” rozwiązań to innowacje oddolne, nie zaś wprowadzane systemowo.

Dobrym przykładem może być tu Amsterdam, który stał się liderem odpowiedzialnej cyfryzacji. Amsterdam, Barcelona i Nowy Jork współtworzyły koalicję Miast na rzecz Praw Cyfrowych w celu ochrony prywatności, wolności wypowiedzi i demokracji. Rząd Amsterdamu pracuje nad wdrożeniem agendy Digital City Agenda i zasad TaDa, kierując się przekonaniem, że integracyjna i uczciwa digitalizacja przyczynia się do wolności jednostki.

* Magdalena Milert, Almine by Planet Partners

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem