Kopalnia Mysłowice powstała 18 maja 1837 roku. Przetrwała dwie wojny światowe i czasy PRL-u. W 2007 roku zakład połączono z kopalnią Wesoła, ostatnia tona węgla wyjechała stąd 7 listopada 2008 roku. W 2015 ruch kopalni Mysłowice został przekazany do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. To był ostateczny koniec tego miejsca jako zakładu przemysłowego.
Od tego czasu prawie 50-hektarowy teren położony niemal w centrum Mysłowic stoi opuszczony. Mieszkańcy potocznie mówią o nim „Mordor”, bo źle się kojarzy. Jednak Dariusz Wójtowicz, długoletni miejski radny, a od listopada prezydent Mysłowic, zamierza to zmienić – zapowiada, że miasto chce przejąć pokopalniane grunty.
– Niestety, mój poprzednik przespał kwestię przejęcia i wykorzystania na nowo terenów po kopalni Mysłowice. To ogromny obszar w samym środku miasta. W dodatku doskonale skomunikowany. Szybko można dojechać stąd do autostrady A4 czy trasy S1, są też tory kolejowe. Trudno na Śląsku znaleźć lepiej położone działki – mówi nam prezydent Mysłowic.
W środę w ramach cyklu Miasta Idei spotkaliśmy się z mieszkańcami Mysłowic oraz zaproszonymi ekspertami, by wspólnie zastanowić się na przyszłością tego miejsca. Pytaliśmy, jak wcześniej zagospodarowywano takie miejsca i czym mogą się dziś wyróżnić Mysłowice, by osiągnąć sukces. Zastanawialiśmy się też, kto i jak może wesprzeć Mysłowice w tej kwestii (UE, metropolia) i jakie cechy mają Mysłowice, które ułatwiają przyciągnięcie tu inwestorów.
Na początku zorganizowaliśmy warsztaty dla mieszkańców Mysłowic, ale przyjechali też mieszkańcy innych miast metropolii. W trakcie burzy mózgów każdy mógł napisać na kartce swoją propozycję na zagospodarowanie terenu po kopalni Mysłowice. Ale pomysły musiały spełniać trzy kryteria. Po pierwsze, po zmianach tereny powinny się same utrzymywać, po drugie – mają rozwijać gospodarkę w mieście, a po trzecie byłoby idealnie, gdyby realizacja pomysłów przynosiła miastu zyski.
Goście proponowali m.in. inkubatory przedsiębiorczości, centrum biznesowe, biura współdzielone, hotel, basen, park rozrywki. Inne propozycje to mieszkania, multimedialne centrum kultury, stacja szybkiej kolei metropolitalnej, kasyno oraz kompleks rozrywkowo-muzealny.
Ale z tych pomysłów trzeba było wybrać te, które zdaniem naszych gości trzeba było dopracować i uzupełnić o szczegóły oraz uzasadnić.
Przykłady? Jeden pomysł mówił o tym, żeby wprowadzić tu produkcję samochodów elektrycznych, firmę produkującą drony, a obok zbudować park rozrywki. Kolejny mówi o budowie centrum kulturalno-rozrywkowego obudowanego hubem transportowym, hotelem i lokalami gastronomicznymi. Inna propozycja mówiła o budowie zrównoważonej dzielnicy wokół przeniesionej tu stacji kolejowej, powinny powstać nie tylko mieszkania, ale też biura i centrum logistyczne.
Czwarta propozycja dotyczyła budowy śląskiej Doliny Krzemowej, z multimedialnym centrum kultury oraz biurami. Celem jest ściągnięcie firm nowych technologii.
Po pracy kreatywnej przyszedł czas na krytykę. Który pomysł jest całkowicie nierealny, który nie pasuje do miasta i który jest niepotrzebną kopią rozwiązania z innego miejsca?
Mieszkańcy zwracali uwagę np. na to, że w przypadku Doliny Krzemowej będzie trudno o finansowanie i zainteresowanie mieszkańców Mysłowic, jeśli chodzi o dzielnicę z mieszkaniami, to pomysł komplikuje fakt, że Mysłowic nie ma w podstawowej koncepcji kolei metropolitalnej, grupie, która stawiała na kompleks rozrywkowo-kulturalny, wytknięto m.in. to, że koszty mogą być zbyt duże, a np. ścianka wspinaczkowa jest w Sosnowcu.
Grupie, która postawiła na park rozrywki i fabrykę samochodów elektrycznych, wytykano możliwe kłopoty z popytem i trudności ze zdobyciem inwestora.
Na sam koniec tej części Miast Idei w Mysłowicach mieszkańcy wybrali tę propozycję, którą mimo wszystko uznali za najbardziej realną i korzystną dla Mysłowic.
Okazało się, że najwięcej zwolenników zdobył pomysł stworzenia w Mysłowicach śląskiej Doliny Krzemowej. Bardzo dużo głosów na „tak”, ale też na „nie” zdobyła zaś propozycja budowy fabryki dronów oraz samochodów elektrycznych uzupełniona o park rozrywki.
Następnie odbył się panel dyskusyjny ekspertów. Staraliśmy się wypracować rekomendowaną mapę drogową działań miasta w tej sprawie. Sprawdziliśmy, jak wcześniej zagospodarowywano takie miejsca i czym mogą się dziś wyróżnić Mysłowice, by osiągnąć sukces. Zastanowiliśmy się też, kto i jak może wesprzeć Mysłowice w tej kwestii.
Prezydent Mysłowic postawił sprawę jasno. – Nie mam innego wyjścia jako gospodarz tego miasta, aby tereny po kopalni przejąć. Ruina, jaką zastałem, wymaga takich działań – mówił podczas debaty Wójtowicz.
Podkreślił, że terenami interesują się już firmy prowadzące działalność związaną z nowoczesnymi technologiami, a to sygnał, że warto się za nie zabrać.
– Wciąż jednak trudno powiedzieć, w jakim kierunku pójdziemy, bo to gospodarka je wyznacza. Osobiście najbardziej skłaniałbym się ku fabryce dronów czy samochodów elektrycznych. Przejęcie terenów to ogromna szansa dla dalszego rozwoju miasta – mówił Wójtowicz.
Zapewniał, że pokopalniane tereny w Mysłowicach są „skazane” na sukces – blisko stąd do innych dużych miast i dobrych dróg. Najpierw jednak miasto musi je przejąć.
– Jest kilka dróg prawnych, dzięki którym będziemy mogli te tereny przejąć. Na razie przygotowujemy najbardziej optymalne scenariusze. Wcześniej skarb państwa mógł nam teren po prostu przekazać bezpłatnie, ale obecnie będzie to bardziej skomplikowane. Boję się jednak, że SRK część terenów sprzeda, a to może rodzić w przyszłości konflikty. My chcemy przejąć całość. I staramy się, aby dostać ją za przysłowiową złotówkę – mówił Wójtowicz.
Weronika Dragan z Uniwersytetu Śląskiego, autorka opracowania „Przemiany funkcjonalno-przestrzenne Starego Miasta w Mysłowicach w latach 1913-2013”, podkreślała, że obecnie obserwujemy proces odwróconej hierarchii dzielnic w Mysłowicach, gdzie centrum miasta jest zwyczajnie pomijane, wręcz marginalizowane.
– Nic jednak straconego, ten proces można odwrócić. Szansą dla niego jest właśnie odnowa terenów pokopalnianych. Myślę, że jesteśmy w przełomowym momencie rozwoju Mysłowic, czyli czegoś, co napędziłoby funkcje miastotwórcze, które dawniej wypełniał przemysł – mówiła podczas debaty Dragan.
W tym miejscu widziałaby „miks urbanistyczno-usługowy”. – Brakuje mi przestrzeni do spędzania wolnego czasu, również na powietrzu. Muszę wyjeżdżać z Mysłowic – dodała.
Grzegorz Podlewski, wiceprzewodniczący Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, podkreślał, że należy zastanowić się, czy będzie możliwe pogodzenie różnych funkcji, czyli części rozrywkowej z częścią zabytkową, a do tego z częścią biznesową czy przemysłową. – Nad tym należy się poważnie zastanowić. Pogodzenie tych wszystkich funkcji należałoby najpierw oddać w ręce urbanistów – mówił Podlewski.
Zapewnił też, że istnieje szansa, aby na takim terenie jak w Mysłowicach zlokalizować firmy zajmujące się produkcją czy szkoleniami związanymi z dronami i małymi statkami powietrznymi. – To też element strategii przyjętej przez metropolię. Mamy przecież projekt „Drony nad Metropolią”. Być może właśnie w końcu pomyślimy o stworzeniu centrum produkcji czy badań dla dronów – dodał wiceprzewodniczący.
Piotr Drygała, naczelnik wydziału organizacji pozarządowych i aktywności obywatelskiej Urzędu Miasta w Dąbrowie Górniczej, opowiedział o projekcie "Fabryka pełna życia, czyli rewitalizacja terenów po dawnej fabryce". – Po pierwsze zaczęliśmy od zburzenia wielkiego muru i posprzątania tego terenu. Wtedy mogliśmy go pokazać mieszkańcom i zachwycić ich tym, co przez dziesiątki lat chowało się właśnie za tym murem. Tak samo jak stało się to u nas, właśnie podczas planowanych obchodów setnej rocznicy I Powstania Śląskiego, można teren po kopalni zaprezentować mysłowiczanom – mówił Drygała.
Podkreślił też, że przede wszystkim konieczny był dialog z mieszkańcami.
– To ludzie wybrali, że to tam właśnie chcą ustanowić nowe centrum miasta. Symboliczne i realne otwarcie tej przestrzeni i oswojenie z nią mieszkańców, a następnie niekończące się debaty i rozmowy z nimi to klucz do rewitalizacji – wyjaśniał.
Mateusz Rykała, wiceprezes KSSE, za przykład dobrej rewitalizacji podał tereny dawnej kopalni w Sosnowcu. – Ścianka wspinaczkowa mieści się tam przecież w dawnym szybie. Ale to nie wszystko. Obserwujemy tam rozwijającą się „deweloperkę”, która wyprzedaje się na pniu. Mamy tam też strefę ekonomiczną, ale też buduje się chociażby nowa komenda. Trzeba jednak pamiętać przede wszystkim o tym, że bez mocy własności z takimi terenami nic nie da się zrobić. Po prostu nie ruszy się naprzód. Nawet jeśli takie tereny przejmuje się stopniowo, to musi to być konsekwentne – mówił Rykała.
Zapewnił też, że pokopalniane „nieużytki” mają duży potencjał. – Tereny poprzemysłowe zawsze mają atuty, aby zainteresować potencjalnych inwestorów jak chociażby bocznice kolejowe. Teren ma ogromne zaplecze pod względem infrastruktury, a to wszystko wpływa na powiększający się zbiór potencjalnych podmiotów chcących się tam ulokować – dodał.
Prof. Jacek Szołtysek z Uniwersytetu Ekonomicznego uważa, że miasto i mieszkańcy mają przed sobą duży problem decyzyjny. – Może zamiast dziś wymyślać kolejne funkcje, jak fabryka dronów, to przede wszystkim stwórzmy miejsce spotkań dla różnych kategorii wiekowych. Zastanówmy się nad miejscami, które będą odpowiednie dla wszystkich. Pierwszy krok do tego, aby zbudować strategię dla tych terenów, już zrobiliśmy podczas czwartkowych warsztatów, ale nie możemy powiedzieć, że został stworzony gotowy pomysł na to miejsce. Wspólne budowanie, bez wykluczania grup społecznych, czy to seniorów, czy osób niepełnosprawnych, doprowadzi do znalezienia wspólnych pól interesów – mówił profesor Szołtysek. I dodał, że nie ma co liczyć na szybkie działania. – Te są nawet niewskazane, bo wprowadzają tylko zamęt. Zmiana tego miejsca to będzie proces bardzo czasochłonny. I w tych zmianach oczywiście nie można zapominać o spójności przestrzennej – mówił.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze