Podczas warsztatów zadaliśmy naszym gościom kilka pytań. Jak zachęcić pracodawców, by wspierali rowerzystów? Czy łączyć ze sobą dobrymi drogami rowerowymi miasta? Czy zachować szlaki turystyczne? Co z hulajnogami i rolkami? Ile powinno być docelowo stacji rowerowych? Czy budować specjalne szlaki dla rolkarzy?
Uczestniczy warsztatów podzielili się na grupy. Każda pracowała nad odpowiedzią na inne pytanie. Osoby, które zastanawiały się nad tym, czy łączyć inne miasta drogami rowerowymi, nie miały wątpliwości, że to konieczne. I to bez żadnych wyjątków, bo dziś nie da się dojechać wygodnie i bezpiecznie z Jaworzna do Mysłowic czy Sosnowca. Wskazano też na to, że ruch rowerowy powinien być bezkolizyjny.
Osoby, które zajmowały się kwestią integracji dróg rowerowych z trasami turystycznymi, zwracali uwagę, że owszem należy to robić, ale rozważnie. Nie zawsze i nie wszędzie musi być nawierzchnia asfaltowa. A te, które mówiły o stacjach rowerowych, wskazały np. że w każdej dzielnicy powinny być co najmniej dwie stacje i że należy je lokować przy każdej instytucji publicznej. A czy budować kolejne „strady”? Mieszkańcom brakuje połączenia do Dziećkowic w Mysłowicach (przez Sobieski i Górkę oraz Jeleń), idąc tym torem można połączyć też później z Jaworznem także Chełmek oraz Imielin. Z kolei w Jaworznie warto połączyć drogą rowerową Ciężkowice z Sosiną. Velostradę z Osiedla Stałego należy zaś budować dalej w stronę Sosnowca.
Pojawił się też temat stacji rowerowych. Czy w przyszłości będziemy mogli zostawiać rowery gdzie chcemy, a nie w stacjach rowerowych? Część gości uważała, że to pułapka, ponieważ może to spowodować chaos. Może się okazać, że rowery są gdzieś masowo zostawiane i tak będzie trzeba je zwozić.
Z kolei gdy przyszedł czas rozmowy o innych środkach transportu (rolki, hulajnogi), uczestnicy warsztatów uważali, że nie należy budować dla nich specjalnych tras, ale raczej edukować w korzystaniu z istniejącej infrastruktury. A jeśli już coś budować, to dedykowane np. rolkarzom, czyli np. skatepark. Ale konieczne jest także edukowanie rowerzystów. Bezpieczeństwo bowiem to nie tylko korzystanie z drogi rowerowej, ale też kask czy odpowiednie oświetlenie. Zwracano uwagę, że to powinno dziać się w szkołach.
Na sam koniec uczestnicy warsztatów umieścili na „mapie drogowej” najważniejsze ich zdaniem zmiany.
– Dziś tworzymy zręby czegoś nowego na przyszłość. Potem będziemy mogli rozmawiać o naszej wizji dalej z urzędnikami. Konieczny jest dalszy oficjalny dialog z miastem – mówili rowerzyści.
Co zatem powinno być przedmiotem dialogu w przyszłości? Po pierwsze, to połączenia rowerowe z centrum do dzielnic, dzielnic między sobą i z dzielnic do granic miasta, konieczne jest też oznakowanie trasy, by pomóc tym, którzy nie znają miasta. Zgoda była też, jeśli chodzi o edukację „rowerową” w szkołach. Postawiono także na edukację rolkarzy i tworzenie dla nich specjalnych, tylko im dedykowanych miejsc. Jeśli chodzi o rower miejski, to stale trzeba będzie analizować jego działanie i nastawić się na rozbudowę.
Następnie odbyła się debata, w której udział wzięli prezydent miasta, urzędnicy oraz miejscy aktywiści.
Pawła Silberta, prezydenta Jaworzna, pytaliśmy, dlaczego velostrada udała się w jego mieście.
– Nam się nie „udało”. To złe słowo. Velostrada i kolejne nasze działania to efekt założonej polityki miejskiej, którą zapoczątkowało zaprzyjaźnienie się z ludźmi potrafiącymi myśleć niestandardowo. Po raz kolejny potwierdziło się, że warto słuchać mieszkańców, nawet jeśli czasem pomysł wydaje się ułudą. Zupełnie też nie przekonują mnie argumenty, że coś jest możliwe w Holandii, ale w Polsce już nie. Udowodniliśmy, że się jednak da – mówił prezydent Jaworzna.
Podkreślił, że swego czasu w mieście wyznaczono 300 km szlaków rowerowych, ponieważ mieszkańcy coraz częściej sami przemierzali leśne dukty. Wyszliśmy im naprzeciw. – Potem pojawiały się kolejne potrzeby. Nawiązała się współpraca ze środowiskami rowerzystów, czego efektem dziś jest velostrada. Zresztą nie trzeba było nas specjalnie do niej przekonywać. Sam wiele godzin spędziłem, jeżdżąc na rowerze, dojeżdżałem nawet do pracy na rowerze, ubrany w garnitur. Rowerzystów w Jaworznie przybywa, a my chcieliśmy im wyjść naprzeciw – dodaje prezydent.
Podkreśla, że chociaż budowa velostrady była droższa, niż przewidywał pierwotny kosztorys, to miasto nie chciało oszczędzać. – Sam projekt miał być komplementarny. Nie wyobrażałem sobie, żeby velostrada miała się przecinać z drogami dla samochodów. Należało wykonać wszystkie rozwiązania, aby była ona oddzielona. Muszę jednak powiedzieć, że dla mnie mrożącym krew w żyłach momentem była decyzja o zamknięciu Trasy Śródmiejskiej na czas prac przy wiadukcie na velostradzie. Nie wiedziałem, jakie wzbudzi to reakcje wśród naszych mieszkańców, ale na szczęście zrozumieli – mówi prezydent Silbert.
Artur Kondratowicz, jaworznian, aktywista miejski i jeden z ojców velostrady, dodaje, że autostrada dla rowerów nigdy by nie powstała, gdyby nie było dialogu między społecznikami a urzędnikami.
– Mieliśmy to szczęście, bo było z kim rozmawiać, i to o konkretach. Pojawił się pomysł, były rozmowy z prezydentem, potem już z odpowiednimi urzędnikami. Pomysł zaczął nabierać realnych kształtów, choć nie obeszło się bez wątpliwości, szczególnie kiedy niektóre procedury bardzo się przeciągały. Od początku jednak mieliśmy wsparcie urzędników i mogliśmy liczyć na ich otwartość – mówił Artur Kondratowicz.
Tomasz Tosza, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów, opowiedział podczas debaty o największych korzyściach z velostrady, ale również o swoich największych obawach. – Noszę w sobie wielki ciężar odpowiedzialności, ponieważ zamysł velostrady jest określony jasno – połączyła ona największe osiedla w mieście z centrum, żeby stworzyć możliwości dla codziennego ruchu rowerowego. To nie jest droga rekreacyjna. Jeśli to założenie nam jednak nie wyjdzie, to może być straszne dla wszystkich kolejnych dużych projektów rowerowych. Z drugiej strony jestem przekonany, że kiedy tworzy się odpowiednią infrastrukturę, to ludzie zaczynają z niej korzystać – mówi Tomasz Tosza.
Podkreśla, że ludzie boją się poruszać wśród samochodów rowerem, więc często z niego rezygnowali. – Teraz mamy jednak infrastrukturę odpowiednią zarówno dla małych dzieci czy osób starszych, więc coś powinno się zmienić. Warto tuż też nadmienić przykład Sevilli, która w kilkanaście miesięcy przygotowała kompleksową infrastrukturę i teraz to miasto tonie w rowerach. Co więcej, ostatnio nawet widziałem ogłoszenie o treści „sprzedam mieszkanie w Jaworznie przy velostradzie”, a to oznacza, że ludzie wiążą z nią swoje plany transportowe i na pewno to dobra zmiana, biorąc pod uwagę, że statystycznie na samochód miesięcznie wydajemy około 20 proc. naszych dochodów netto – dodaje Tomasz Tosza.
Jak wyjaśnił podczas debaty, w planach jest urządzenie specjalnego wyścigu – rower kontra samochód z Osiedla Stałego do centrum. – Założę się, że niektórzy rowerzyści na mecie bez problemu stawią się pierwsi – mówi.
Tosza zapewnił też, że trasa będzie stale oświetlona i odśnieżana zimą, żeby można było poruszać się po niej przez cały rok. – Taka Kopenhaga ma znacznie gorszą pogodę niż my. W Polsce ciężko jeździć rowerem może przez kilkanaście dni w roku. Co więcej, w miejscu szlaku rowerowego planowany jest też węzeł sanitarny z prysznicami, gdyby ktoś w upalne dni miał ochotę na kąpiel – zachęcał Tosza.
Na debatę przybył również Olivier Schneider, aktywista rowerowy z Francuskiego Stowarzyszenia Cyklistów. Zapytaliśmy go, w jakim miejscu plasuje się Polska, patrząc przez pryzmat miast Europy Zachodniej i tamtejsze rowerowe standardy?
– Velostrada w Jaworznie jest prawdopodobnie jedną z najlepszych takich autostrad w Europie - podkreślał gość z Francji.
I dodawał, że jeszcze niedawno grupy rowerowych zapaleńców były traktowane przez samorządy i władze miast jak dziwacy – w końcu XXI wiek, a ktoś namawia, żeby jeździć rowerem.
- Zauważam fenomenalne postępy, ale również kardynalne błędy. Są miasta, które nadal brną w ideę centrum dedykowanego samochodom, a następnie jest ogólne zdziwienie, kiedy ludzie zaczynają uciekać, wszystko się wyludnia – mówił Schneider.
Jak dodał, w Jaworznie podoba mu się to, że nie kończy się na planowaniu. Plan staje się rzeczywistością. Niestety nie stało się tak chociażby w Krakowie czy Poznaniu. – W Krakowie odbyło się referendum, z którego wynikało, że 85 proc. mieszkańców chce w mieście infrastruktury rowerowej. Z szumnych zapowiedzi jednak niewiele wynikło. Lepsze jest podejście „małych kroków” i zintegrowana polityka transportowa, jaką ma Jaworzno – podkreślał aktywista. Powiedział również, że Danię czy Holandię faktycznie ciężko będzie nam dogonić, ale nie odstajemy od innych europejskich miast.
Olivier Schneider zastanawiał się też, dlaczego tak trudno przestawić się samorządom i włodarzom miast z myślenia prosamochodowego na myślenie o zrównoważonym transporcie.
– Myślenie takie jest krótkofalowe, bo też kadencje nie są długie. Z drugiej strony Polska najwyraźniej jeszcze musi zachłysnąć się samochodami, żeby je odrzucić. W latach 70. w Amsterdamie mieszkańcy mieli tak dość samochodów, że doszło nawet do protestów. Co więcej, politycy nie doceniają inteligencji i gotowości do zmian zwykłych obywateli, a ci naprawdę są gotowi do zmiany swoich przyzwyczajeń, łącznie z transportowymi – mówił Schneider.
Mówił też o tym, że rozwój miejskich wypożyczalni rowerowych to doskonałe narzędzie promocji wśród mieszkańców. – Dając ludziom rowery, oni sami zaczną zauważać, czego im jeszcze brakuje, aby wygodnie się na nich poruszać. Nie będą się sprzeciwiać, a zaczną sami proponować. Zauważą też, że zamiana samochodu na rower jest tańsza i zdrowsza, a kwestia zdrowia publicznego to dziś wielkie wyzwanie cywilizacyjne – mówił.
Na debatę przybył również Marcin Dworak, oficer rowerowy Metropolii. Czy ta ma szansę, aby dogonić Jaworzno? – Metropolia jest na rynku od stycznia i intensywnie myślimy, co zrobić dla rozwoju infrastruktury rowerowej. Mamy już przygotowane studium rowerowe, które stworzyliśmy na podstawie konsultacji z lokalną społecznością w 41 gminach. Przykład należy chociażby brać od naszych zachodnich sąsiadów. W Niemczech rowerowa infrastruktura przynosi realne pieniądze. Przyczynia się do rozwoju turystyki, zarabiają hotelarze, restauratorzy, branża rowerowa, a pośrednio te pieniądze wracają do budżetów miast – mówił Marcin Dworak.
Zaproponował, że warto by połączyć drogami rowerowymi chociażby obiekty na Szlaku Zabytków Techniki. Jednak aby tworzyć kolejne rozwiązania, to należy jego zdaniem uprościć przepisy.
– W Jaworznie trzeba było zbudować drogę publiczną, a następnie dopiero postawić znak i zabronić wjazdu samochodom, aby powstała velostrada. To takie „hakowanie” obecnego systemu. Brakuje wciąż regulacji w tej sprawie – mówił Marcin Dworak.
Prezydent Paweł Silbert zapowiedział, że jeśli wygra wybory, dalej będzie działał na rzecz zrównoważonego transportu. – W konsekwencji najlepiej byłoby wybrać niektóre obszary miasta i wykreślić je z ruchu samochodowego. Oczywiście przedwczesne byłoby dziś oznajmić, że zamykamy kwartał miasta dla samochodów. W Jaworznie nie ma jeszcze problemu z korkami. Wszystko jednak może ulec zmianie i wtedy mieszkańcy będą chcieli się od nich uwolnić. Włączanie ludzi do współdecydowania o mieście jest moim priorytetem – dodał prezydent.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze