Mam trójkę dzieci i nieraz irytowałem się, że nie mam jak z nimi spędzić miło czasu w Siemianowicach Śląskich. Doskonale wiedziałem, czego brakuje. Dlatego dziś jest mi trochę łatwiej zarządzać miastem - mówi prezydent Rafał Piech.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Przemysław Jedlecki: Siemianowice Śląskie to 65-tysięczne miasto na północ od Katowic. Nie czuje się pan trochę przytłoczony i zdominowany przez większego sąsiada?

Rafał Piech, prezydent Siemianowic Śląskich: W żadnym wypadku. Uważam, że sąsiedztwo Katowic jest dla nas dużym atutem. Siemianowice są położone w centralnym miejscu metropolii, a do jej stolicy, czyli Katowic, można dojechać w 10-12 minut. To żadna odległość. I to, że jesteśmy mniejszym miastem, wcale nie oznacza, że jesteśmy skazani na rolę sypialni Katowic. Jesteśmy miastem, w którym ma się po prostu dobrze żyć. I bardzo się cieszę, że z danych, które przytoczył podczas spotkania z cyklu Miasta Idei socjolog prof. Robert Pyka, tylko 5 tys. siemianowiczan każdego dnia dojeżdża do pracy do Katowic.

Rafał Piech, prezydent Siemianowic Śląskich
Rafał Piech, prezydent Siemianowic Śląskich   MATERIAŁY PRASOWE

Cieszę się, że został publicznie obalony mit, że wszyscy muszą tam jeździć za pracą. Tak nie jest. Wszyscy za to mogą dobrze się poczuć w naszym mieście, właśnie dzięki temu, że obok jest znacznie większy organizm miejski. Siemianowice są spokojniejszym miejscem. Nie ma u nas takiego tłoku, hałasu, dużej ilości samochodów, a więc też korków czy po prostu dużego ruchu. Mamy za to dużo terenów zielonych, które zajmują prawie połowę powierzchni całego miasta. Dziś to ogromna wartość dla mieszkańców. Udowodniono przecież, że gdy w pobliżu domu jest zieleń, to jesteśmy nie tylko zdrowsi, ale też jest wyższa wartość samej nieruchomości. Inna sprawa, że przy obecnym tempie życia mało kto ma czas jechać z dzieckiem do parku samochodem, np. do Pszczyny czy do Świerklańca. Ludzie chcą po prostu wyjść z domu, przejść parę metrów i być w parku. I w Siemianowicach Śląskich jest to możliwe.

Czym jeszcze Siemianowice Śląskie się chcą wyróżniać na tle metropolii?

– Naszym celem jest stworzenie miasta dla rodziny, miasta sportu i rekreacji, ale też miejsc pracy. Wiem, że pod tym względem nie przebijemy Katowic, które są stolicą województwa śląskiego i siłą rzeczy tam będą lokować się największe firmy, ale my jesteśmy liczącą się alternatywą. Przy czym od razu chcę zaznaczyć, że skupiamy się na małych i średnich firmach. I to nam się udaje. Mamy też duże firmy, takie jak Adient Seating Poland czy Kanlux, które utworzyły w ostatnich latach ok. 3 tys. miejsc pracy. I taka polityka przynosi efekty. W ciągu paru lat poziom bezrobocia w Siemianowicach Śląskich zmniejszył się z ponad 15 do 7 proc. Z najnowszych danych wynika, że w całym województwie śląskim Siemianowice Śląskie są miastem, w którym dynamika spadku bezrobocia jest największa.

Nie spoczywamy jednak na laurach. Chcemy utworzyć w mieście Śląskie Centrum Innowacji. Chcemy, by firmy technologiczne zaczęły się lokować właśnie w Siemianowicach Śląskich. Zdecydowaliśmy się na taki krok ponieważ, wiemy, że świat rozwija się przede wszystkim w oparciu o innowacje. Dziś jako samorząd cieszymy się np. z nagrody w dziedzinie smart city, którą dostaliśmy, ale wiemy, że nie możemy na tym poprzestać. To, co dziś jest nowe i zachwyca, jutro może być standardem. Dlatego chcemy stworzyć szczególny projekt. Pracujemy jeszcze nad szczegółami i sądzę, że za jakiś czas będziemy gotowi, by wszystkim o nim opowiedzieć.

Utarło się, że każde z miast Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii ma jakąś specjalizację. W co celują Siemianowice Śląskie?

– Chcemy być miastem na całe życie. A to oznacza, że dużą wagę przywiązujemy do rodzin. Tak samo ważne są dla nas potrzeby dzieci, młodzieży, ich rodziców oraz babć i dziadków. I dla każdej z tych grup mamy pełną ofertę edukacyjną, sportową, kulturalną. Cały czas też inwestujemy w potrzeby osób w każdym wieku. Kiedyś w mieście było trzydzieści inwestycji, dziś jest ich prawie sto. Tylko rok temu wydaliśmy na inwestycje w mieście 50 mln zł. To nie tylko drogi, ale też parki czy place zabaw. Nie ma żadnych pomników tworzonych dla zaspokojenia ambicji kierujących miastem. Słuchamy, czego chcą mieszkańcy, bo to im mają przynosić korzyści inwestycje, a nie dawać satysfakcję urzędnikom, którzy coś sobie wymyślili w zaciszu gabinetów. Coś takiego byłoby bez sensu.

Zanim zostałem prezydentem, byłem miejskim radnym. Mam trójkę dzieci i nieraz irytowałem się, że nie mam jak z nimi spędzić miło czasu w Siemianowicach Śląskich. Doskonale wiedziałem, czego brakuje. Dlatego dziś trochę łatwiej mi zarządzać miastem i wiem, jak bardzo ważne jest to, żeby odpowiadało ono na codzienne potrzeby mieszkańców w różnym wieku. Dziś w Siemianowicach Śląskich mamy np. pełno placów zabaw, siłowni pod chmurką, powstały drogi rowerowe, wyremontowaliśmy baseny. W mieście jest też co roku około 700 różnych wydarzeń kulturalnych. Uważam, że jak na miasto średniej wielkości, to bardzo dobry wynik.

Aby Siemianowice były miastem na całe życie, staracie się działać w pięciu obszarach. To mieszkania, praca, edukacja, zdrowie, rekreacja. Gdzie jest najwięcej do zrobienia?

– Wydaje mi się, że takim obszarem, na którym wciąż musimy się skupiać bardziej niż na pozostałych elementach, jest mieszkalnictwo. Jeszcze niedawno mieliśmy w całym mieście trzysta komunalnych pustostanów. To ogromna ilość mieszkań. Uznaliśmy, że w tej sytuacji nie ma sensu budować za grube miliony nowych mieszkań. Wtedy te puste będą jeszcze większym problem. Dlatego postanowiliśmy, że będziemy je remontować i ponownie wynajmować. Dziś co roku przekazujemy mieszkańcom około siedemdziesięciu takich mieszkań. A to oznacza, że zbliża się moment, w którym będziemy mogli zacząć budować nowe lokale.

Mamy pomysł na budowę 120 mieszkań komunalnych w Bańgowie. Jesteśmy na etapie projektowania budynków. Sądzę, że w przyszłym roku będzie można rozpocząć budowę. Chcę jednak podkreślić, że nadal będziemy remontować stare mieszkania. Jest to trudne, ponieważ nie możemy liczyć tu np. na wsparcie rządowe. A na pewno takie by się przydało w wielu miastach, nie tylko w Siemianowicach Śląskich.

Co z prywatnymi kamienicami, które też wymagają remontów?

– Na to wielkiego wpływu jako gmina nie mamy. Niemniej staramy się pomóc tym właścicielom nieruchomości, którzy chcą je remontować. W mieście obowiązuje uchwała, zgodnie z którą właściciel remontujący elewację swojej kamienicy może być zwolniony z podatku od nieruchomości. Maksymalnie ulga wynosi 50 tys. zł.

Podczas warsztatów, które przeprowadziliśmy z mieszkańcami w ramach Miast Idei, pojawił się głos, że w Siemianowicach Śląskich przydałoby się centralna przestrzeń publiczna

– Myślę, że chodzi tu o wykreowanie miejsca kultowego. Może czegoś takiego jak na przykład ulica Mariacka w Katowicach. To pewien wzór. Ale jestem przekonany, że równie ważne i pełniące funkcje, o których mówiono na warsztatach, powstanie w Siemianowicach Śląskich. Takim miejscem będzie pałac Donnersmarcków po tym, jak zakończy się remont. Dziś jest on w prywatnych rękach i to chyba odpowiednie rozwiązanie. Trudno przecież, żeby miasto zajmowało się otwieraniem i prowadzeniem restauracji. A właśnie w pałacu ma powstać restauracja wraz z browarem. Myślę, że wraz z parkowym otoczeniem pałacu, będzie to takie miejsce w centrum miasta, którego jeszcze dziś części mieszkańców być może brakuje.

Przykład pałacu jest cenny też z innego powodu. Pokazuje, jak można układać relacje między miastem a prywatną firmą. Podstawa to otwartość, to tworzy warunki i klimat do inwestycji. Dlatego mamy np. radę gospodarczą, biuro obsługi inwestora, organizujemy darmowe szkolenia dla przedsiębiorców, na które przychodzą tłumy. Staramy się bowiem o to, żeby poziom tych spotkań był wysoki. Zdarza się, że prawnicy, których zapraszamy, wyjaśniają na nich różne skomplikowane zagadnienia. Normalnie za tego typu porady firmy musiałaby zapłacić.

Jaki rodzaj biznesu chcecie ściągać do miasta?

– Na pewno liczymy na firmy technologiczne oraz branżę samochodową. To dobry i przyszłościowy kierunek. Siemianowice Śląskie mają o tyle komfortową sytuację, że mogą stanowić atrakcyjny cel dla niemal każdej branży i jako urząd staramy się wspierać każdą inicjatywę przedsiębiorców w mieście, chyba że prowadzona przez nie działalność będzie uciążliwa. Takich zakładów nie chcą mieszkańcy. Przedsiębiorcom, którzy nie liczą się ze środowiskiem i mieszkańcami, mówimy stanowcze „nie”.

Niestety w wielu kwestiach ręce mamy związane przepisami prawa, dlatego tak istotne jest wprowadzenie na poziomie centralnym nowych regulacji, które umożliwią nam realne kształtowanie przestrzeni miejskiej i walkę o czyste warunki do życia dla wszystkich. Jakiś czas temu apelowałem do rządu o przyspieszenie prac związanych z uchwaleniem tzw. ustawy odorowej, w ramach której proponowaliśmy szereg zmian w przepisach, które dawałyby szersze uprawnienia w przedmiocie ochrony środowiska gminom. Proponowane przez nas rozwiązania spotkały się z aprobatą ministerstwa ochrony środowiska, jednakże póki co nie przełożyło się to na wprowadzenie zmian w obowiązujących przepisach.

Są jeszcze tereny po hucie Jedność. Czy prywatny właściciel ma już jakieś plany co do tego miejsca?

– Przyznaję, że dziś to miejsce trochę straszy i nie przynosi nam chluby. Jesteśmy w kontakcie z inwestorami. Miasto w przyszłym roku zmieni plan miejscowy, tak żeby można zacząć tu inwestować. Chodzi o wprowadzenie w to miejsce handlu i usług. Wydaje się, że w 2019 roku będą mogły się tu rozpocząć prace. Ale to wszystko zależy od właściciela, a nie od miasta. Niemniej kibicujemy mu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Mam nadzieję, że ten straszny smog , który był w czasie mrozów jak się przejeżdżało przez Siemianowice, to nie z ogrzewania tych remontowanych przez miasto mieszkań w starych budynkach.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0