Polski Alarm Smogowy przeprowadził badania jakości węgla dostępnego w składach opałowych. Faktyczną jakość węgla porównano między innymi z deklaracjami sprzedawców i producentów. – Było dużo węgla dobrej jakości, ale były też miały, które nie spełniały kryteriów uchwał antysmogowych. A zdarzało się i tak, że klient, wydając 1000 złotych, otrzymywał towar wart 800, ponieważ węgiel był tak zawilgocony – mówi Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego.
Jak wyjaśnia PAS, próbki przebadanego węgla pochodziły ze składów w województwach małopolskim i śląskim. Pobierano je w ilości od 10 do 25 kilogramów bezpośrednio ze stosu węgla lub w workach foliowych po uprzednim zapakowaniu przez sprzedawcę. Ich rodzaje odpowiadały asortymentowi używanemu w polskich gospodarstwach domowych. Był wśród nich tzw. ekogroszek, orzech i miał węglowy.
Analizę próbek przeprowadziło akredytowane laboratorium Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu. Sprawdzano m.in. zawartość siarki, popiołu, wilgotność i kaloryczność węgla. Okazało się, że niemal wszystkie próbki, w tym te o bardzo złej jakości, spełniłyby wymogi z projektu rozporządzenia wprowadzającego normy jakości dla węgla, który ogłoszono 6 marca. I to pomimo że żaden z poddanych analizie miałów nie spełniał kryteriów uchwał smogowych Małopolski i województwa śląskiego – a zostały one zakupione na terenie tych województw i nie powinny być spalane w domowych kotłach.
– Jednocześnie każdy z nich będzie mógł być sprzedawany po wejściu w życie rozporządzenia Ministra Energii w formie, którą zaproponowano dwa dni temu. Dotyczy to zresztą nie tylko ich, ale też w zasadzie każdego dostępnego dziś na rynku paliwa – w tym węglowych mułów i flotów. To pokazuje, jak poważnie albo raczej niepoważnie Ministerstwo Energii podchodzi do sprawy, podejmując działania, które mają ładnie wyglądać, ale w praktyce nic nie zmieniają. To rozporządzenie jest jednym z najgorszych dotąd kroków tego rodzaju, ponieważ nie dość, że nic nie zmienia, to może pogrzebać sprawę na lata. Mamy nadzieję, że rozporządzenie w sprawie norm jakości węgla, które zostało załączone do przyjętej dwa dni temu ustawy, zostanie zmienione w taki sposób, żeby rzeczywiście przełożyło się na poprawę jakości powietrza – mówi Guła.
Podkreśla, że bardzo rzadko w składach można uzyskać informację o jakości węgla. Tylko w jednym z 15 przypadków sprzedawca przedstawił działaczom PAS dokument, który ją potwierdzał. W przypadku ekogroszku część informacji była na workach. Inni podawali tylko kaloryczność lub nazwę kopalni. W jednym z przypadków sprzedawca nie był w stanie podać nawet kaloryczności.
Kupujący węgiel w detalu nie mają zatem podstawowych informacji o tym, jakiej jakości produkt kupują, a nieliczne parametry podawane przez sprzedawców mają charakter deklaratywny, nie są potwierdzone odpowiednią dokumentacją czy weryfikowane przez odpowiednie służby kontrolne.
Choć niemal wszyscy sprzedawcy podali wartość opałową węgla, a więc ilość energii zawartej w danym produkcie węglowym, to aż w ośmiu przypadkach na 14 była ona w rzeczywistości niższa niż to, co podawali producenci, a więc to, za co zapłacili klienci. W przypadku najgorszej z próbek – jednego z miałów węglowych – różnica wyniosła aż 20 proc. Co oznacza, że klient, wydając 1000 złotych, otrzymywał towar wart 800.
Na ogół różnice nie były aż tak duże – oscylowały wokół wartości 10 procent. Uwagę trzeba zwrócić jednak nie tylko na to, ale także na to, że w siedmiu na 15 przypadków wartość opałowa była zgodna lub wyższa z deklarowaną przez producentów. Jednak klienci nie mają żadnych narzędzi, by odróżnić producentów i sprzedawców przedstawiających rzeczywiste parametry sprzedawanych produktów od tych, którzy podają parametry zawyżone. Wprowadzenie regulacji, które wyeliminują tego typu zachowanie, jest koniecznie ze względu na troskę o interes klienta.
– Informacja o jakości węgla jest ważna nie tylko dla portfeli klientów. Odpowiednie normy jakości węgla są też niezmiernie ważne dla jakości powietrza. Niska zawartość popiołu, wilgoci czy siarki to kluczowe parametry, jeśli chodzi o zmniejszenie negatywnego wpływu ogrzewania węglowego na to, czym oddychamy – opowiada Guła i zwraca uwagę na to, że węgiel, który przebadano w laboratorium Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu, często był przyzwoitej jakości.
Wiele z przeanalizowanych próbek charakteryzowały dobre parametry zawartości popiołu i siarki, które bez trudu pozwoliłyby im spełnić nawet dość wymagające normy jakości. Na 15 przebadanych próbek jedynie cztery miały zawartość siarki powyżej 0,7 proc. Również cztery próbki miały zawartość popiołu powyżej 10 proc., z czego dwie nieznacznie powyżej. Także cztery próbki charakteryzowały się większą zawartością wilgoci niż 12 proc. Łącznie te trzy kryteria spełnia ponad połowa próbek. To pokazuje, że obok węgla złej jakości na detalicznym rynku węgla polskiego znajduje się całkiem sporo węgla przyzwoitej jakości. Niestety zwykły Kowalski, kupując węgiel, nie jest w stanie zweryfikować, którego rodzaju towar kupuje.
Z drugiej strony w niektórych próbkach zawartość wilgoci czy popiołu sięgała aż 20-30 proc. – taki węgiel powinien bezwzględnie zostać wycofany z obrotu na rynku detalicznym i to nie tylko ze względu na bardzo negatywny wpływ na jakość powietrza. Kupując 1 tonę węgla tak kiepskiej jakości, płacimy za 300 kg wody, która jednocześnie pogarsza wartość opałową węgla.
Działacze PAS podkreślają, że rzetelna informacja na temat jakości węgla jest tym istotniejsza, że nowoczesne kotły – a wkrótce tylko takie powinny być dostępne na naszym rynku – do osiągnięcia znamionowych parametrów emisji wymagają paliwa wysokiej jakości, które powinno się charakteryzować wysoką wartością opałową, niską zawartością wilgoci, popiołu i siarki. I by móc wykorzystać możliwości takiego urządzenia, trzeba wiedzieć, co się do niego wsypuje.
Na rynku jest dobry węgiel, a obecny brak jakichkolwiek regulacji oraz informacji dla klientów daje przewagę nieuczciwym sprzedawcom oraz producentom. – Żyjemy w rzeczywistości, w której nieuczciwość daje przewagę konkurencyjną. Nie możemy się na to zgadzać. Żeby ten rynek działał sprawnie, potrzebujemy sensownych regulacji i świadectw jakości, które potwierdzą klientom, co kupują na składach – mówi Guła i podkreśla, że potrzebujemy także – a może przede wszystkim – przepisów, które usuną z rynku węgiel, który nie nadaje się do wykorzystania w domach. W tym odpady, także odpady węglowe, a tego projekt rozporządzenia nie zapewnia, gdyż możliwe będzie mieszanie mułów oraz flotów z miałem i sprzedawanie takiej mieszanki do gospodarstw domowych.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze