Dzisiej mało fto, nawet na wsiach, pamiynto i fajruje dziyń świyntego Jerzego. Choć trefiało to 23 kwietnia, już dziyń przodzi kładło sie przed chałpom dwie mietły kere miały łodganiać heksy. A na drugi dziyń, na kościelnym placu pamponie, bambry i bauery skłodali łofiary.
Sikanie w plenerze pokazuje, że ludzie nie znoszą samych siebie. Trudzą się w przeświadczeniu, że wszystko co na zewnątrz własnych czterech ścian jest zagrożeniem albo uciążliwością, z którą trzeba się zmierzyć.
Downi Krom kolyndnikow chodziył po kolyndzie farorz abo kapelonek. A ś niymi bożyduda i kapistranty. Mieli ze sobom kadzidło i potym bez pora dni gryfnie woniało, a ksiynżoszek niy musioł, jak terozki, klynkać na dylowce.
Wiele z nich to obrzędy dziś już kultywowane tylko w nielicznych wsiach przez zespoły regionalne lub koła gospodyń. A takie Halloween, zwyczaj, który przywędrował do Polski zza oceanu, to przykład nowego obrzędu w tym bogatym zbiorze.
- Ten bochen chleba, wypieczony z tegorocznego zboża, dzielcie sprawiedliwie. Tak, aby dla wszystkich starczyło - mówił starosta dożynek, które świętowano w 1992 roku w Reptach. Wtedy rolnicy byli zadowoleni ze zbiorów. Dzisiaj pomstują.
Copyright © Agora SA