Spory sąsiedzkie znajdują się w czołówce policyjnych interwencji. Bo ktoś źle zaparkował, bo dzieci biegają, szczeka pies, stukają obcasy. Od sprzeczki do agresji, która często kończy się w sądzie.
Nie widać końca koszmaru rodziny, która buduje dom w Ryczowie, małej wiosce koło Ogrodzieńca. Ich sąsiadka powiadamia wszelkie możliwe urzędy, które urządzają kontrolę za kontrolą. Powiadomiona o nękaniu policja umyła od sprawy ręce.
W Dąbrowie Górniczej trwa konflikt sąsiedzki. Pani Maria karmi ziarnem ptaki przed swoim blokiem, a jej sąsiad uważa, że przez to ptaki brudzą mu samochód.
Małżeństwo z trojgiem dzieci postanowiło zbudować dom w Ryczowie, wiosce niedaleko Ogrodzieńca. Ze względu na chorobę synów liczyli na ciche miejsce, ale sąsiadka zaczęła pisać na nich skargi. Po tym, jak oni poskarżyli się policji, jest jeszcze gorzej, a budowa domu utknęła.
Jedenastopiętrowy blok przy ul. Granicznej w Katowicach. Anna po raz kolejny nie może spać ani pracować, bo jej sąsiad trzaska młotkiem w kaloryfer i krzyczy przez otwarty balkon: "Jeb...ie się wszyscy".
Jeden lokator odmienił życie w spokojnej kamienicy w katowickich Murckach. Zaprosił do swojego mieszkania towarzystwo, które urządza libacje, bójki, obrzuca się wyzwiskami i zaczepia innych lokatorów. - Ten człowiek zmienił nasze życie w koszmar. Zgotował nam gehennę, której końca nie widać - żalą się mieszkańcy.
Copyright © Agora SA